Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2008, 00:22   #38
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Anna i Jean Brant


Miarowe zbliżanie się do celu
Śpiący Jean tknięty jakimś niejasnym przeczuciem czy wezwaniem intuicji przewrócił się na drugi bok. Anna wykorzystała ten moment, aby wślizgnąć się na zwolnione przez męża miejsce. Spryt, szczęście i siła woli pozwoliły jej dostać się najpierw na łódź Katangi, potem niepostrzeżenie wejść do kajuty męża, aż wreszcie wniknąć do jego łóżka. To swoiste zbliżanie się do celu za każdym razem nabierało dla niej coraz większego znaczenia. Pozostał jeszcze jeden etap tej wędrówki – wniknięcie do serca ukochanego mężczyzny, które biło teraz spokojnym, jednostajnym rytmem nocy. Twarze małżonków znalazły się naprzeciw siebie tak blisko, że czuć było każdy, najdelikatniejszy oddech.
Pieszczota znajomych dłoni
Anna podłożyła jedną rękę pod głowę, by móc patrzeć na twarz męża. Drugą dłonią delikatnie pogładziła jego ramię, jego tors, opuszkami palców gładziła włosy, skronie, policzki, usta. Jean przez sen poddawał się delikatnej pieszczocie jej ciepłych dłoni. Senne rozmarzenie wypełniające jego umysł objawiało się w uśmiechu, który wykwitł na jego ustach. Pieszczota czułej i delikatnej dłoni nasuwała przyjemnie i znajome wrażenia. Mężczyzna doskonale wiedział, że tylko jedna dłoń na świecie potrafi tak dotykać. Jego puls nieznacznie przyspieszył, a magiczne palce Anny sprawiały, że każde muśnięcie przyprawiało go o głośniejsze uderzenie serca.
Pierwszy, magiczny pocałunek
Delikatny i namiętny pocałunek żony spoczął na ustach Jeana. Anna wierzyła niemal w jego baśniową moc. Wierzyła, że potrafi dotknąć nie tylko ust, ale również duszy kochanego męża, że obudzi jego serce z długiego letargu. Starannie przygotowała pocałunek wlewając w niego całą swą czułość, miłość i wolę. Dotknięcie jej ust wyrwało Jeana ze snu jakby z pod powierzchni wody. Głęboko ukrywane uczucie do żony, jakie żywił, czy może raczej głodził od długiego czasu, poruszyło się w jego wnętrzu i przebudziło się ze snu. Nie otwierając oczu zaczerpnął głęboki wdech. Anna zauważyła tę drobną zmianę w rytmie jego oddechu, przerwała pocałunek i przez chwilę przyglądała się grze cieni, na jego twarzy. Pod dłonią, która spoczęła na jego sercu, wyczuwała żywe pulsowanie.

Tajemnicza kobieta
Jean chwilę zwlekał z otwarciem oczu, jakby walcząc ze snem. Wydawało mu się, że nadal śni? Anna przesunęła się bliżej, a on poczuł na sobie je słodkawy oddech i powoli podniósł powieki. Przez chwilę światło za oknem kajuty stało się bardziej intensywne – jakiś inny statek przepływając obok rozświetlił okolicę niezwykłym blaskiem. Na tym tle Jean dostrzegł ją jako efemeryczną istotę z pogranicza światów. Światło raziło go w oczy, lecz wyraźnie widział zarys jej kształtów. Wyobraźnia przywiodła skojarzenie zjawiskowo pięknej kobiety-ducha. W połowie leżała na jego koi i choć nie mógł dostrzec jej twarzy, mógłby przysiąc, że enigmatycznie uśmiechała się do niego. To sprawiło, że serce przyspieszyło swój rytm, rozgrzewając w żyłach krew. Tajemnicza kobieta przywodziła mu na myśl Annę, ale starał się teraz o tym nie myśleć.
Rozpleć przede mną duszę jak rozplatasz włosy
Kobieta delikatnie musnęła palcami wargi Jeana, nakazując mu milczenie. Teraz liczył się jedynie język ciała. Ta chwila ma być wyjątkową ucztą dla zmysłów. Nic nie może jej popsuć. Emocje szalejące w obojgu kochanków poruszały ich serca do identycznego rytmu – niespokojnego, rytualnego tańca. Anna patrząc prosto w błyszczące oczy męża, bardzo powoli podniosła rękę do góry. Obserwowała jego reakcję, gdy dotknęła dłonią spinki do włosów. Jego oczy rozszerzyły się nieznacznie – zrozumiał ten tajemny znak, znany jedynie dwojgu kochankom. Ten gest od początku ich znajomości był zaproszeniem do wspólnej miłości. Gdy kobieta uwolniła włosy, te opadły kaskadą na jej ramiona, plecy i piersi. Poprawiła je dłońmi, sprawiając, że lśniły w blasku wieczornego światła. Poruszyła głową, a wraz z tym ruchem fala cudnych włosów zawirowała, wabiła i nęciła. Tak kochanka zapraszała swego mężczyznę do magicznego tańca, odkrywając przed nim wszystkie swoje sekrety.
Tylko Ty potrafisz rozgrzać moje zmysły
Jean przyciągną ją do siebie. Zanurzył rękę w gęstwinie jej włosów, przeczesując je i pieszcząc jednocześnie. Ich twarze znalazły się znowu blisko siebie. Niesforny kosmyk muskał jego policzek i przyjemnie łaskotał. Usta małżonków złączyły się w namiętnym pocałunku, a ich dłonie niespiesznie błądziły w poszukiwaniu guzików, haftek i zapięć. Materiał poddawał się łatwo, ustępował pola pierwotnym, magnetycznym instynktom. Nagie ciała Anny i Jeana przeszył dreszcz, gdy przez otwarte okno wdarło się między nich chłodne powietrze nocy. Nie pozwolili jednak, by chłód i oziębłość znowu rozłączył ich ciała. Na przekór wszystkiemu złączyli się w mocnym uścisku, a przy każdym dotyku nagiej skóry, czuli jak rodzi się w nich pulsujące gorąco. Jean pieścił nagie ciało żony i całował tak uwielbiane przez obojga miejsce – tajemnicze zagięcie między szyją i ramieniem. Chłonął smak jej słonej skóry, jej delikatny, upajający zapach, czuł jej dotyk powoli wędrujący po jego ciele. Wielbił ją każdym zmysłem, a jego serce szalało w piersi, chcąc wciąż jeszcze i jeszcze...
Błądzenie w żywiole piękna i rozkoszy
Małżonkowie celebrowali każdą chwilę. Ich nastroje wyraźnie uwidaczniały się w każdym geście, każdym dotyku i spojrzeniu, które wyrażały uwielbienie, zachwyt i entuzjazm. Jean porzucił na chwilę usta Anny, a moment oczekiwania na kolejny pocałunek wzmagał jej podniecenie. Jednak on drażniąc jej zmysły, zwlekał z tą chwilą. Patrząc na jej nagie ciało uwielbił ją i modlił się wzrokiem. Słyszał jej przyspieszony oddech i niemal czuł w powietrzu emocje – nabrzmiałe i soczyste jak owoce. Jego usta znowu zaczęły błądzić po skórze Anny, jak strudzony podróżnik wędrujący przez pustynię w poszukiwaniu chłodnej i wilgotnej oazy. Kiedy Jean dotarł wreszcie do życiodajnego źródła, rozchylił delikatnie płatki kwiatu, jak owad zwabiony pięknym zapachem chcąc spróbować słodyczy nektaru. Anna zadrżała, a każdy jej mięsień to rozluźniał się, to napinał w wyczekiwaniu na cudowną rozkosz. W takiej pieszczocie jest czułość i skupienie na tym co drugiemu człowiekowi sprawia największą przyjemność. A w poddawaniu się pieszczocie jest bezgraniczne zaufanie do drugiego człowieka. Niemal pewność, że nie wykorzysta przewagi i nie skrzywdzi. Te trzy stany ducha - czułość, skupienie i zaufanie osiągają szczyt intensywności w zetknięciu ust z płcią kochanka.
Epicentrum przyjemności
Kochankowie spletli się w uścisku stając się jednym ciałem. Narastające podniecenie napływało falami. Ekspresja poruszeń i drżeń wzmagała doznawanie rozkoszy. Początkowo poruszali się w leniwym rytmie wyznaczanym przez kołysanie łodzi. Oszalała namiętność zmusiła ich do złamania tego monotonnego rytmu. Z czasem ostrożność, ciekawość i delikatność przerodziły się w pasję i ból, ale ból będący częścią rozkosznej drogi aż do spełnienia się tego co bywa nazywane małą śmiercią. Tak jak na początku dłonie - teraz całe ciała rozmawiają, podpowiadają sobie rozwiązania zagadek, a rosnąca przyjemność okazuje się drogą ku tajemnicy. Kilka uderzeń serca później kochankowie dotarli do epicentrum rozkoszy. Nietrwałe, efemeryczne uniesienie wypełniło ich ciała, ich dusze i umysły, zalewając je swoim ulotnym blaskiem.
Ceremoniał dobiega końca
Gdy chwilę później leżeli, wciąż spleceni w uścisku, ich oddechy powoli uspokajały się, a serca powracały do swego dawnego rytmu. Pozostało im tylko wspomnienie i świadomość nietrwałej czułości i prawdziwego oddania. Ta krótka chwila, gdy oboje zapomnieli o otaczającym ich świecie, gdy zapomnieli nawet o tym, kim są, pozwoliła im rozpoznać jak potężną władzą dysponują nad sobą – władzą miłości, magnetyzmu i wiecznego przywiązania. W tym akcie oddania dokonali realizacji wolności w najintymniejszym ludzkim wymiarze, bezinteresownej wolności dawania i brania. Powoli rozplątywali węzeł tajemnicy, która ich opanowała i bez nich nie istnieje. Jednak ani Anna, ani Jean nie chcieli jeszcze przerywać tej chwili, oddając się delikatnym, usypiającym pieszczotom, muśnięciom dłoni, które przypieczętowywały przed chwilą zakończony rytuał.

 
Adr jest offline