Przygotowania do wymarszu szły w dość dobrym tempie.
Zabierając się za apteczki, Wilk nie zapomniał o kilku magazynkach oraz granatach, po sztuk 3, nie zapominając o konserwach, sztuk 5. -Panie podporuczniku-powiedział, salutując nieco luźniej od sierżanta Duszczyka-Chciałbym prosić o chwilkę na opatrzenie ran, zapach krwi może sprowadzić na nasz trop niewygodnych i wygłodniałych gości, wystarczy tylko wyjąć co niewygodniejsze kawałki szkła, odkazić oraz obandażować. Dodatkowo sugerowałbym wysłanie kogoś na przód, w roli zwiadu i linii ostrzegania. Proponowałbym siebie-ostatnie słowa dodał niepewnie, jakby bał się kolejnych, niepotrzebnych kłótni.
Miał tylko nadzieje, że poradzi sobie równie dobrze jak niegdyś, ponoć tego się nie zapomina, jak jazdy na rowerze. |