Wątek: Ia Drang 1965r.
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2008, 11:26   #10
Gwena
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Truchtając za porucznikiem Stefan przypomniał sobie kilka wojskowych mądrości: Na wojnie najszybciej giną porucznicy. Porucznika trzeba chronić, bo ktoś musi trzymać ludzi w kupię gdyby sierżant oberwał. Mądry sierżant uczy porucznika chować głowę...
Herrick wyglądał na typowego samobójce po West Point czy Cytadel i nikt nie próbował go spacyfikować. Stefan zaklął głośno po polsku - Cholerna zakuta pała - i zdecydował, że musi zaryzykować.
Krzyknął - Panie poruczniku, zabiera Pan nam pracę - szpica to miejsce szeregowych nie dowódców - równocześnie przyspieszył wyprzedzając porucznika, klnąc w duchu na własną głupotę i za wielkie jaja porucznika.

Chwilę później dostrzegł małą dolinkę, gdy przebił się przez krzewy zobaczył kilkanaście metrów dalej ludzi w kremowych mundurach, dwóch coś ustawiało - chyba moździerz, pozostała dwójka taszczyła ciężkie skrzynki z drugiej strony polanki. Gwałtownie się zatrzymał i podniósł do ramienia karabinek. Jeden z Wietnamczyków właśnie obracał się w kierunku nadbiegających. Otworzył usta by coś krzyknąć, gdy Stefan pociągnął dłuższą serią po całej czwórce. M16 miał mały odrzut, odległość była żadna, mimo to trafił tylko dwóch. Sądził, że celował w tułów, jednak jeden dostał na pewno w twarz, bo zamieniła się w krwawą miazgę, co zauważył zza beznamiętnej osłony adrenaliny. Pozostała dwójka rzuciła skrzynki i zaczęła uciekać w kierunku odległych o kilka kroków krzaków po drugiej stronie polanki. Starając się opanować drżenie wywołane truchtem z obciążeniem po ciężkim terenie wysłał jeszcze dwie 3 nabojowe serie do uciekającej dwójki, jednego zrolowało na miejscu, drugi znikł w krzakach.

Stefan usłyszał ogień zza pleców i rzucił się szczupakiem dwa kroki w bok, w miejsce gdzie kiedyś musiało wywrócić się drzewo, po którym pozostał sympatyczny dołek, wtulił się w ziemię i czekał na resztę oddziału. Gwiżdżące nad głową pociski niewątpliwie pochodziły z broni kolegów i po głowie chodziła mu myśl, jak głupio by zginąć od "przyjaznego ognia".
Leżąc wyszarpnął częściowo opróżniony magazynek i założył nowy. Równocześnie powoli docierało do niego, że widoczny kątem oka but jednego z trupów jest obuwiem wojskowym, a kremowe mundury to nie najczęściej używane przez Vietcong piżamy.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 23-08-2008 o 12:08.
Gwena jest offline