Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2008, 11:45   #15
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Gdy rycerz poprosił najemnika o oprowadzenie, ten wstał.
-Chodźmy.
Gdy obaj mężczyźni wstali można było się przyjżec najemnikowi. Był tego samego wzrostu co szlachcic (180 cm) jednak był lepiej zbudowany. Podniósł topór oparty o ścianę, był to prosty topór bojowy popularny w ciężkiej piechocie reiklandzkiej. Gdy wychodzili, przestraszona córka wójta, jeszcze mała dziesięcioletnia dziewczynka podeszła do mężczyzn, wystraszonym głosem wydukała:
-Panie, płaszcza pan zapomniał.
W rękach trzymała płaszcz szlachcica.

wioska; Karl
Magnus oprowadzał Ciebie po wiosce, nielicząc dziesięciu chat była karczma, spichlerz i mała kapliczka Sigmara. Od razu spytałeś o kapłana.
-Należy do Zakonu Pochodni, jest tu z nami od roku. Niestety zachorował Ulrika wraz ze swoją uczennicą się nim zajmuje.
Obejrzałeś palisadę, na Twoje wprawne oko oceniłeś, że zrobili ją z dwadzieścia lat temu i nie konserwowali. Na Twoich oczach chłopi krzątali się, wymieniali spróchniał pal na nowy i dokonywali napraw. Przy jednej z bram, tą z nowymi wrotami krzątali się ludzie i budowali po wewnętrznej stronie jakąś konstrukcje.
-Wieża strażnicza, posadzimy tam jednego myśliwego z kuszą i rogiem. Zrobimy też tak jak mówiliście, małe platformy dla łuczników i wilcze doły. Do tego jak zdążymy naprawimy do końca drugie wrota, a dokładnie zrobimy je.
Spojrzałeś na drogę, las był nie daleko, zwierzoludzie by podbiegli szybko, oby nie za szybko. Zresztą nie potrafią forsować palisad. Oby tylko byli sami.
Sekundę, ktoś jedzie drogą. Wytężyłeś oczy. Dwóch jeźdźców.

dom wójta
Po wyjściu obu mężczyzn nastała cisza, było widać, że wójt nie wie co mówić.

Gerhard Otto von Huldbringen
Jechałeś już z dwie godzinki, słońce prażyło niesamowicie i nagrzewało blachy zbroi. Wierny i mężny giermek Trubard jechał za Tobą na swojej wiernej acz tłustej chabecie.
W pobliskiej karczmie słyszałeś, że wioska do której zmierzasz ma problemy ze zwierzoludźmi, szybko do niej wyruszyłeś. Już spostrzegłeś palisadę, a przez otwartą bramę budujących coś chłopów i dwóch mężczyzn. Gdy podjechałeś bliżej w obu poznałeś wojowników. Obaj niżsi od Ciebie acz wysocy, obaj też byli szerocy w barach, jeden ściskał w ręku topór bojowy. Podjechałeś bliżej.

Karl
Pierwszy z mężczyzn był zakuty w zbroję płytową, przy boku miał długi jeździecki miecz a przy jukach kopie. Widać było, że jest wysoki i silny, drugi chyba jego sługa wyglądał na niezbyt inteligentnego, przy pasie miał tandetny mieczyk a dosiadał tłustego i małego konia. Obaj wyhamowali przed Wami, koń rycerza (bo taki tytuł przyznałeś pancernemu w myślach) chciał stanąć dęba ale jeździec go opanował. Niestety na wskutek całej akcji podniesiona przyłbica odpadł od hełmu i upadła na trakt. Zaraz też sługa zeskoczył i ją podniósł, szybko podał dla swego pana. Magnus przyjrzał się niecodziennej parze.
-Kim jesteście i dokąd zmierzacie?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline