Padwen czuł, że odpływa. Wyczerpanie i upływ krwi dały o sobie znać. Poczuł jak ktoś go przebiera. I znowu wszystko znikło. A potem głos.
- Padwen, Padwen, słyszysz mnie? Musimy się gdzieś zadekować. A przynajmniej ty. Moje mieszkanie odpada, ponieważ jest w klasztorze. Ty tam nie masz możliwości wstępu. Powiedz gdzie to cię odprowadzę. - Głos Andreasa podziałał na niego jak balsam. Wiedział, że żyje. Szczęście przepełniło go i przez to zapomniał o bólu i ranach.
- Andreas... do lasu... i daj mi flaszkę... muszę się napić. - Choć myśli były jasne, to z mówieniem miał kłopoty. Nie wiedział czy dobrze robi mówiąc zakonnikowi o kryjówce Mędrców ale trudno, nie chciał się jeszcze rozstawać z życiem.
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |