- W takim razie mam dla was złą wiadomość, prawdopodobnie. Wdaliśmy się w walkę ze strażnikami. – Belehezi nie miał zamiaru wypierać się swoich czynów. Błędne, czy nie, wszystkie miały swoje powody, które w danym momencie zdawały się być słuszne. I nic mistrzom do tego. Jeśli chcą, to niech analizują sytuację i wyciągają konsekwencje, on je przyjmie. Tak czy siak, nie uznał za stosowne wyjaśnienia przyczyn zajścia. Przeszedł do jednego ze skutków. – Fergotja sevolli. Mężczyzna, którego przebiłem mieczem powiedział te słowa, poczym rozpadł się w pył. Dosłownie.
- Z drugiej strony może to i dobrze. Im więcej ich zabijemy, tym silniejsze będą te wasze błyskotki. – Dodał z cierpkim uśmiechem. Pod spojrzeniem Nervi momentalnie tego pożałował. Wzruszył ramionami i nie opuścił wzroku, nie dając się speszyć. Odchrząknął tylko niechętnie |