| Piękny świat z grzybowymi drzewami (poranek) Obdarzona z niepokojem patrzyła na walkę swojej kociej przyjaciółki, z obrzydliwym pasożytem. Myśl, że nie potrafi jej pomóc, przytłaczała kobietę. Jednak prawda była taka, że nie mogła nic zrobić. Niaa musiała sama pokonać swoje koszmary, a Lorelei mogła jedynie wspierać ją uściskiem, głaskaniem i cichym szeptem, zapewniającym, że jest przy niej cały czas. Z zatroskaniem obserwowała tą walkę, jednak głęboko wierzyła w to, że kocicy uda się wygrać. Nagle Lodowa Róża poczuła ciepłe objęcie. -Udało wam się, tak się cieszę! Głos Karolinki był jak rześki poranek po burzowej nocy. Obdarzona uśmiechnęła się do dziecka i odwzajemniła uścisk, a potem z dumą spojrzała na Niaa i pogłaskała ją po głowie. - Byłaś bardzo dzielna, Niaa! A twoje pazury muszą mieć niezwykłą moc... - roześmiała się rozmasowując miejsca, w których pozostały ślady po uścisku kotki. – Niech się twoi wrogowie wystrzegają i omijają je z daleka! -Karolinka też jest bardzo dzielna. – Dziewczynka machnęła parasolką w powietrzu otwierając czarny portal. – Teraz do środka! - Oczywiście, że ty też jesteś dzielna. Najdzielniejsza z nas. - uśmiechnęła się ciepło i złapała obie swe towarzyszki za ręce, gdy przechodziły na drugą stronę. *** Miejsce, w którym się znaleźli, fascynowało Lorelei. Przyglądała się temu światu z szeroko otwartymi oczyma. Jakże był inny, od tego, co na co dzień ją otaczało! W Lodowych Pustkowiach niemal niemożliwością było odnalezienie rośliny na powierzchni, pokrytej grubą, śnieżną pokrywą. Jedynie podziemne korytarze, wypełnione Mocą i magicznymi kryształami, dzięki ingerencji Obdarzonych, rodziły jadalne rośliny. W niektórych miastach magowie tworzyli specjalne szklarnie i hodowali w nich zieleń, by ludzie mogli od czasu do czasu, za wysoką opłatą, poczuć się jak w innym świecie i odpocząć od mrozu i śniegu. Jednak wyhodowanie barwnych roślin wymagało ogromnego wysiłku, czasu i Mocy. To, co Lorelei zobaczyła tutaj, przerastało jej najśmielsze oczekiwania. Och, Radulus (Obdarzony, który stał na czele katedry powołanej w Lykeonie, w celu badań nad roślinami) oddałby wszystko, by mieć choć kilka próbek tutejszej flory! Nagle nieopodal otworzył się nowy portal, a z jego czeluści wysypało się kilka osób, świecąca kulka i coś jeszcze. Lorelei natychmiast dostrzegła drugą Karolinkę. Krzywda dziejąca się dziecku zawsze pozostała czułym punktem Obdarzonej, toteż podbiegła najpierw do słaniającej się na nogach dziewczynki i wzięła ją na ręce. Domyśliła się, że przybyli ludzie musieli przeżyć przed chwilą coś podobnego, jak ona i Niaa. - Karolinko, nie możesz pomóc swojej siostrzyczce? - zapytała zdrowej dziewczynki. - Nie możesz się z nią połączyć, tak jak z poprzednią? Ona wręcz leci przez ręce! Chwilę później Obdarzona przyjrzała się nowym towarzyszom. - Wybaczcie, że się nie przedstawiłam. - zwróciła się do nich, lecz w ich uszach jej język brzmiał melodyjnie i zupełnie obco. - Nazywam się Lorelei Lodowa Róża. Jeśli jesteście ranni, mogę opatrzyć i wyleczyć wasze rany. Możecie mi zaufać, znam się na tym, jestem Obdarzoną... Kobieta urwała, gdyż zrozumiała, że nieznajomi nie mają pojęcia, o czym mówi. Uśmiechnęła się przepraszająco. Spojrzała na Karolinkę, a potem na chatkę w oddali. - Potrafisz przetłumaczyć, co przed chwilą powiedziałam? Jeśli ich rany są poważne, mogłabym wyleczyć je na miejscu, jednak na to potrzeba trochę czasu. Być może lepiej będzie skorzystać z gościny Pana Kapelusznika i tam się tym zająć. |