Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2008, 17:02   #26
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Piękny świat z grzybowymi drzewami (poranek)

Obdarzona z niepokojem patrzyła na walkę swojej kociej przyjaciółki, z obrzydliwym pasożytem. Myśl, że nie potrafi jej pomóc, przytłaczała kobietę. Jednak prawda była taka, że nie mogła nic zrobić. Niaa musiała sama pokonać swoje koszmary, a Lorelei mogła jedynie wspierać ją uściskiem, głaskaniem i cichym szeptem, zapewniającym, że jest przy niej cały czas. Z zatroskaniem obserwowała tą walkę, jednak głęboko wierzyła w to, że kocicy uda się wygrać.


Nagle Lodowa Róża poczuła ciepłe objęcie.


-Udało wam się, tak się cieszę!


Głos Karolinki był jak rześki poranek po burzowej nocy. Obdarzona uśmiechnęła się do dziecka i odwzajemniła uścisk, a potem z dumą spojrzała na Niaa i pogłaskała ją po głowie.


- Byłaś bardzo dzielna, Niaa! A twoje pazury muszą mieć niezwykłą moc... - roześmiała się rozmasowując miejsca, w których pozostały ślady po uścisku kotki. – Niech się twoi wrogowie wystrzegają i omijają je z daleka!


-Karolinka też jest bardzo dzielna. – Dziewczynka machnęła parasolką w powietrzu otwierając czarny portal. – Teraz do środka!


- Oczywiście, że ty też jesteś dzielna. Najdzielniejsza z nas. - uśmiechnęła się ciepło i złapała obie swe towarzyszki za ręce, gdy przechodziły na drugą stronę.


***


Miejsce, w którym się znaleźli, fascynowało Lorelei. Przyglądała się temu światu z szeroko otwartymi oczyma. Jakże był inny, od tego, co na co dzień ją otaczało! W Lodowych Pustkowiach niemal niemożliwością było odnalezienie rośliny na powierzchni, pokrytej grubą, śnieżną pokrywą. Jedynie podziemne korytarze, wypełnione Mocą i magicznymi kryształami, dzięki ingerencji Obdarzonych, rodziły jadalne rośliny. W niektórych miastach magowie tworzyli specjalne szklarnie i hodowali w nich zieleń, by ludzie mogli od czasu do czasu, za wysoką opłatą, poczuć się jak w innym świecie i odpocząć od mrozu i śniegu. Jednak wyhodowanie barwnych roślin wymagało ogromnego wysiłku, czasu i Mocy. To, co Lorelei zobaczyła tutaj, przerastało jej najśmielsze oczekiwania. Och, Radulus (Obdarzony, który stał na czele katedry powołanej w Lykeonie, w celu badań nad roślinami) oddałby wszystko, by mieć choć kilka próbek tutejszej flory!


Nagle nieopodal otworzył się nowy portal, a z jego czeluści wysypało się kilka osób, świecąca kulka i coś jeszcze. Lorelei natychmiast dostrzegła drugą Karolinkę. Krzywda dziejąca się dziecku zawsze pozostała czułym punktem Obdarzonej, toteż podbiegła najpierw do słaniającej się na nogach dziewczynki i wzięła ją na ręce. Domyśliła się, że przybyli ludzie musieli przeżyć przed chwilą coś podobnego, jak ona i Niaa.


- Karolinko, nie możesz pomóc swojej siostrzyczce? - zapytała zdrowej dziewczynki. - Nie możesz się z nią połączyć, tak jak z poprzednią? Ona wręcz leci przez ręce!


Chwilę później Obdarzona przyjrzała się nowym towarzyszom.


- Wybaczcie, że się nie przedstawiłam. - zwróciła się do nich, lecz w ich uszach jej język brzmiał melodyjnie i zupełnie obco. - Nazywam się Lorelei Lodowa Róża. Jeśli jesteście ranni, mogę opatrzyć i wyleczyć wasze rany. Możecie mi zaufać, znam się na tym, jestem Obdarzoną...


Kobieta urwała, gdyż zrozumiała, że nieznajomi nie mają pojęcia, o czym mówi. Uśmiechnęła się przepraszająco. Spojrzała na Karolinkę, a potem na chatkę w oddali.


- Potrafisz przetłumaczyć, co przed chwilą powiedziałam? Jeśli ich rany są poważne, mogłabym wyleczyć je na miejscu, jednak na to potrzeba trochę czasu. Być może lepiej będzie skorzystać z gościny Pana Kapelusznika i tam się tym zająć.
 
Milly jest offline