Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2008, 21:09   #4
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Ocknęła się nagle. Nie miała pewności jak długo była nieprzytomna ale chyba nieźle przemarzła. W pierwszym odruchu chwyciła się za głowę. Wydawało jej się, że potworny tępy ból niebawem rozsadzi jej czaszkę. To cud, że w ogóle nie pozbawił jej na powrót przytomności.

Instynktownie dotknęła twarzy. Ze skroni wciąż lała się krew. Jej obfite strugi zalewały oczy. Była poobijana i wykończona. Usta miała opuchnięte, bolał ją brzuch i żebra, zupełnie jakby ktoś porządnie ją niedawno skopał. Podniosła się na klęczki i rozejrzała dookoła. Zaczął padać śnieg a nieprzyjemny mroźny wiatr smagał twarz niczym bicz. Była w ruinach jakiejś doszczętnie zrujnowanej chałupy a kilka kroków od niej leżało ciało nieznanego mężczyzny. Upewniła się, że ten nie żyje, próbując bezskutecznie wyczuć ślady pulsu. Facet był jeszcze ciepły. Po środku jego czoła widniała rana po kuli.

- Brachu – szepnęła z nieskrywaną satysfakcją – czy ja cię tak urządziłam? - w głowie miała zupełną pustkę. Brak jakiegokolwiek punkt zaczepienia. Najmniejszego choćby wspomnienia. - Skoro leżysz bez tchu to pewnie sobie na to zasłużyłeś. Dobierałeś mi się do dupy czy jak? – splunęła na zwłoki - Swoją drogą, muszę nieźle strzelać. Sam środek czółka, jakby wymierzone od linijki.

Przykucnęła obok trupa i przeszukała go niezdarnie. Wciąż kręciło jej się z głowie, możliwe też, że miała złamane żebro. Facet miał przy sobie komputerowy dysk i wymiętą paczkę papierosów. Odruchowo, zupełnie nie myśląc, wetknęła jednego do ust i sięgnęła do swojej kieszeni w poszukiwaniu zapalniczki. Ku jej zdziwieniu była dokładnie tam gdzie powędrowała samowolnie jej dłoń. Odpaliła i zaciągnęła się łapczywie dymem. Chciała puścić kilka foremnych kółeczek ale wiatr rozmył je momentalnie.

Co tu się stało? - zaczęła analizować całą sytuację obracając w palcach dyskietkę - Chyba solidnie oberwałam w głowę i dostałam jakiejś kurewskiej amnezji. Kim ja jestem? Co to za popieprzony bajzel? I co jest na tym dysku? Może coś, za co watro zabić? Tylko gdzie ja go odczytam? Skąd ja mam u diabła wziąć komputer na tym skutym lodem zadupiu?

Wsunęła dysk do wewnętrznej kieszeni kurtki, wstała i podeszła do swoich szpargałów. Mogła mieć około dwudziestki, choć robiła wrażenie podlotka. Głównie z powodu mało imponującego wzrostu, nieco powyżej 150 cm, oraz niebywale drobnej budowy ciała, dzięki czemu przypominała posturą przerośniętego kurczaka. Na głowie gruba czapka z nausznikami, oczy ochraniały gogle. W uszach tandetne kolorowe kolczyki, wokół szyi i nadgarstków masa bibelotów, rzemyków, wisiorków, breloczków a pomiędzy tym bajzlem jeden nieśmiertelnik. Miała chyba tendencje do gromadzenia wielu niezupełnie przydatnych przedmiotów a sporej części z nich zawieszania bezpośrednio na sobie, co sprawiało, że przypominała trochę bożonarodzeniową choinkę.

Ubrana w wełniany sweter i wojskowe spodnie, które kiedyś najpewniej należały do mężczyzny a teraz zostały ucięte w okolicach kolan aby dopasować je do jej wzrostu. Tak samo jak rękawy ciepłej wojskowej kurtki, która zamiast do bioder, sięga do połowy jej łydek. Na stopach pstrokate różowe kozaki, najpewniej dziecięce, dobrane tak, by pasowały na jej małe stopy.

Zsunęła gogle na szyję i przetarła zmęczone oczy. Nie była pięknością choć miała nawet przyjemną aparycję, jeśli oczywiście ktoś gustuje w nieletnich. Kosmyki, nieco skołtunionych i przetłuszczonych włosów w jaskrawo niebieskim kolorze, niedbale plątały się wokół twarzy. Ta była mocno wychudzona i pokryta cienką warstwą brudu. Drobne usta, mały zadarty nos obsypany piegami i duże niebieskie oczy, które nadawały jej jeszcze bardziej dziecinny wygląd. Jedynie tlący się między zębami papieros i zadziorny wyraz twarzy mógł sugerować, że pewnie nie jest takim niewiniątkiem, za jakie mogłaby uchodzić.

Do kabury na piersi wsunęła pistolet, który nadal trzymała w dłoni. Za pasem i w butach wymacała kilka noży do rzucania. Na śniegu leżała też jej porzucona kusza i worek z bełtami. Podniosła ją i zaczęła przeszukiwać swój plecak w nadziei na uzyskanie jakichś odpowiedzi. Znalazła dużo pierdół i mało istotnych drobiazgów. Trochę żarcia, kilka paczek papierosów, zapalniczka zippo, manierka z wodą, jakieś przeterminowane leki przeciwbólowe, apteczka i parę starych numerów mocno sfatygowanych babskich gazet. Potrząsnęła nimi i spomiędzy kartek wysunęło się zdjęcie z polaroida. Przyjrzała mu się badawczo. W tle szalała śnieżna zamieć a ona obściskiwała się w najlepsze z jakimś wielkim facetem o wyglądzie recydywisty. Analizowała jego porytą bliznami twarz, mocną szczękę i głęboko osadzone oczy. To był koleś z rodzaju tych, których omija się szerokim łukiem. Ale na zdjęciu wyglądali oboje na dość zadowolonych, żeby nie powiedzieć beztroskich. Otworzyła szeroko usta w wyrazie zdziwienia. Ta twarz! Przecież facetem ze zdjęcia był trup leżący nieopodal w śniegu!

- Czyli dobrze się znaliśmy przystojniaku, racja? Ale już się chyba nie lubimy? - skierowała pytanie do denata grożąc mu przy tym palcem i lekko chichocząc – Nie musisz odpowiadać, kolego. To było pytanie retoryczne. Tylko dlaczego wpakowałam ci kulkę w łeb? Kim ty u diabła jesteś? I co ważniejsze kim jestem ja?

Spostrzegła zawieszony na szyi nieśmiertelnik. Zerknęła na wygrawerowane dane z nadzieją, że może pozna chociaż własne imię ale widocznie należał on do jakiegoś mężczyzny. Przeczytała napis: Jacek Nowak. Nic jej to nie mówiło. W jaki sposób weszła w jego posiadanie też nie pamiętała. W zasadzie w ogóle niczego nie potrafiła sobie przypomnieć. Jakby ktoś wywiercił jej w głowie solidną dziurę i wyssał całą zawartość szlauchem.

Już miała wypuścić z ręki nieśmiertelnik gdy na odwrocie blaszki spostrzegła coś jeszcze. Koślawe litery najpewniej wyryte nożem.
- Pchła – przeczytała na głos. I zawtórował jej jak echo szept w jej głowie. „Pchła, Pchełko, nigdy cię nie zostawię.”

Jedno małe wspomnienie przemknęło jej przez umysł ale zaraz się urwało. Przypomniała sobie scenę, kiedy kochała się na śniegu z mężczyzną ze zdjęcia. Z tym samym, który łypał teraz na nią pustymi, pozbawionymi emocji oczami. Ale w tej krótkiej wizji był żywym i uroczym facetem. Obejmował ją delikatnie i szeptał do ucha te czułe słowa.

Koniec. Wspomnienie uleciało pozostawiając po sobie jedynie uczucie niepewności.

Przetarła z twarzy krew, która zaczynała już krzepnąć. Z plecaka wyciągnęła małe lusterko i kilka plastrów, po czym przykleiła je na najbrzydszych ranach na twarzy. Podniosła się z trudem i zarzuciła plecak na ramiona.

- No dobra Pchła, czas ruszyć dupę zanim pierdolona mateczka zima zupełnie nam ją odmrozi. Trzeba znaleźć kryjówkę zanim rozszaleje się zamieć. Uszy do góry. Nie wiesz kim jesteś, nie wiesz gdzie idziesz. Właśnie rozjebałaś czaszkę jedynemu człowiekowi, który mógłby udzielić ci jakichś odpowiedzi. Teraz może być już tylko lepiej. - Uśmiechnęła się beztrosko i lekko pogwizdując ruszyła przed siebie.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 25-08-2008 o 18:46.
liliel jest offline