Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2008, 22:52   #3
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Orrin leżał w łóżku rzucając się przez sen. Jego długie, czarne włosy opadały na spoconą twarz, a właściwie przykleiły się do niej. Gdyby nie one widać by było wyraźnie miny zmieniające się jak w kalejdoskopie. Raz panował na niej bezgraniczny spokój, zaś chwilę później malował się na niej strach i zaskoczenie.
Nagle usiadł i budząc się z koszmaru oddychał głęboko, lecz szybko zacisnął zęby, odbierając telefon. Zdał sobie sprawę, że to właśnie on wybudził go ze snu, więc podniósł się.
-Słucham?-odebrał, przyjmując swój zwyczajowy, spokojny ton.
-Cześć, Orrin. Tutaj Ryan z tej strony-odezwał się znajomy głos Ryana, od którego Evan bezwiednie uśmiechnął się.
-Czołem Ryan, co skłania cię do dzwonienia o tej porze?-zapytał, siadając na łóżku, gdzie podciągnął prawą nogę, kładąc ją na pościeli.
-Dzwonię, aby zawiadomić cię o pewnej delikatnej i niecierpiącej zwłoki sprawie. Udało nam się odnaleźć nową kryjówkę Sekty. Znajduje się ona na miejskim cmentarzu. Teraz zbieramy ludzi. Dowództwo uznała, że ta organizacja nie racji bytu podobnie jak Inkwizycja. Pośpiesz się nim ominie cię najlepsza akcja-wyrzucił z siebie.
-W takim razie spotkamy się na miejscu. Do zobaczenia-odparł.
-Na razie!-zakończył kumpel, odkładając słuchawkę, co zrobił również Orrin. Szybko wstał, patrząc na książkę Wilsona podczas słania łóżka i zdejmowania piżamy.
Szkoda, że umarł-przemknęło mu przez myśl, jednakże teraz jego uwaga zaprzątnięta była czym innym. Snem. Rzadko który był tak składny oraz sensowny. Ponadto podświadomie wiedział, że jest on ważny, jednakże za cały skarb Chin nie wiedziałby czemu tak uważa. Nadświadomość mu to mówiła. A może to podświadomość? Nawet tego nie wiedział.
Szybkim krokiem ruszył ku łazience, po czym wszedł pod prysznic, puszczając wodę.
Zawsze uważał, że analiza jest ważna. Na początku snu siedział w kanapie, zaś naprzeciwko niego stał on sam, jednakże pod postacią Oberona, który z pogardliwym uśmieszkiem skierował się ku niemu.
Tymczasem w telewizji grupa ludzi tłukła kogoś metalowymi kijami, zaś prezenterka rozmawiała z dziwnie znajomym, paskudnym azjatą w równie paskudnym garniturku. Na myśl o nim wszystkie mięśnie ciała Orrina napięły się gwałtownie.
-Znowu on-warknął do siebie.
Prezenterka pytała o coś tego parszywca, jednakże nie słyszał ani słowa.
W tym samym czasie Oberon, siedzący już przy nim jadł kanapkę, ale nie to zwróciło uwagę Orrina, lecz napis u dołu ekranu.
„Znajdź mnie. Akademia im. św. Jana Chrzciciela”, głosił napis.
-Jak trzeba to trzeba. Coś mi się widzi Orri, że to poważna sprawa. Myślę, że warto się pofatygować-powiedział po westchnięciu Oberon.
Teraz Orrin zastanawiał się od kiedy to Oberon był taki troskliwy o dobro innych.
Po przerwie podjął próbę analizy dalszej części jego koszmaru.
Do mieszkania wkroczyli komandosi, którzy stali w rzędzie, celując w niego. Kiedy się podniósł, poczuł ciężar na plecach, od którego upadł na kolana, jednakże zerwał się i wyskoczył przez okno. Tam jednak wpadł z deszczu pod rynnę, gdyż wprost pod lufę parszywca. Wtedy właśnie wybawił go Ryan, lecz już w rzeczywistości.
Orrin wyszedł spod prysznica, wycierając się, po czym wyszedł z łazienki, ubierając się. Szybko naciągnął na siebie ciemne jeansy oraz czarne buty. Spojrzał na zegarek. 24:45. Pospiesznie założył czarną koszulę z podwiniętymi mankietami oraz skórzaną kurtkę. O czymś zapomniał. Rozejrzał się i nagle zorientował się. Podbiegł do łóżka i wyciągnął czarnego dwie czarne bronie. Pierwszą z nich był czarny Desert Eagle.

http://www.surplusandadventure.com/i...rt_eagle_s.jpg

Drugą zaś Magnum Crosman.

http://www.militaria.pl/upload/wysiw...ali_sale_w.jpg

Obie schował pod kurtką, po czym zabrał dwa magazynki do Desert Eagle'a oraz amunicję zarówno do niego jak i Crosmana.
-Chyba wolałbym coś mniejszego-mruknął, zabierając dowód z fałszywym nazwiskiem, Dan Ketch. Orrin uśmiechnął się, myśląc czego to Ryan nie potrafi zrobić za pomogą maszyn, a następnie pospiesznie wyszedł, zamykając drzwi na klucz, który wsunął w szparę pod drzwiami i zdecydowanym ruchem pchnął klucz. Ruszył w stronę cmentarza miejskiego, gdzie miał nadzieję spotkać całą wesołą gromadkę.
 
Alaron Elessedil jest offline