Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2008, 23:50   #20
RavenOmira
 
RavenOmira's Avatar
 
Reputacja: 1 RavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetny
Łańcuchy pękły!!!
Berg wyprostował się, poczuł olbrzymią ulgę, mimo że na rękach wciąż ciążyły mu pozostałości dawnego symbolu niewoli. Mimowolnie spojrzał na kajdany...nienawidził ich.

Nagle przemówił starzec. Berg popatrzył na niego uważnie. Ta twarz...taka podobna...

***
13-stolatek kucnął w kącie. Płakał, był cały posiniaczony, wszystko go bolało a najbardziej siedzenie...nie mógł usiąść. na łóżku siedział starzec...łudząco podobny do tego z lochu. Śmial się..."Co za straszny śmiech!!!" I potm te słowa, ten ciepły głos, który przyprawial o dreszcze...
"-I jak panie Conolly? Zadowolony?"
"- Jeszcze jak! To naprawdę niezły towar! Nieco narowisty ale to dobrze..."
"- Świetnie...a teraz pomówmy o zapłacie"

***

Łzy...
Starzec płakał i kipiał gniewem jednocześnie. Tak bardzo potrzebowal jego pomocy. Ale czy ktoś pomógl jemu kiedy on płakał i prosił o pomoc? Czy kiedykolwiek ktoś zlitował się nad losem wyrośniętego chłopaka? Czy ktokolwiek w dziecięcym burdelu pytał go o uczucia? Nie. Nikt i nigdy. Więc czemu on mial pomagać...Nachylił się nad starcem.

- Słuchaj dziadygo, nie obchodzi mnie ani to jak masz na imię, ani to ile masz pieniędzy. Jest takie piękne przysłowie - umiesz liczyć, licz na siebie. Jeśli mam się stąd wydostać, to zrobię to sam i bez niczyjej pomocy. Rozumiesz ? - po ostatnich slowach, dotknął dłonią twarzy staruszka.
" Zła skóra, do niczego się nie nadaje...tacy ludzie są zbędni...niepotrzebni, tylko zawadzają...a to co niepotrzebne należy likwidować."

Gdy już miał chwycić drugą dłonią glowę Gustawa, by skręcić mu kark usłyszał głos. Głos należący do cyrkowca...

Popatrzył na niego i na resztę z pogardą. "Słabi...są niczym bezemnie, jak pasożyty liczą na moją pomoc...nie mają prawa. Ja jestem w tej chwili panem sytuacji, ja dyktuje warunki, ja ja i tylko ja!!!" teraz dopiero uświadomił sobie, ze cela jest pełna skrępowanych ludzi. Tak bezbronnych...łatwych...

Z obłąkańczym smiechem podszedł do Bunga. Nachylił się nad nim i przypatrzył się jego twarzy. "Tak, to on"

- Ty, klaunie masz akurat w tej sytuacji najmniej do gadania. - dotknął jego twarzy. Taka gładka, przyjemna skóra - Wiesz co ładny jesteś...trochę szkoda, ze nikt już więcej nie ujrzy tej twarzyczki...

O tak...zabawi się z każdym z osobna. Wstał.

- Nie wzywaj swoich bogów...nie istnieją. Zawsze mnie zastanawiało jak to jest, gdy kopnie się kogoś z całej siły w głowę...ciekawe czy twój mózg rozpaćka się na ścianie czy też wycieknie ci przez uszy? Bardzo mnie to frapuje...

"Krew. Chcę poczuć...krew."
 
__________________
"Rzeczy trudne wymagają czasu. Rzeczy niemożliwe wymagają trochę więcej czasu"
RavenOmira jest offline