Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2008, 07:43   #72
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Okolice karczmy]

Ork zwany Wilczym Jęzorem szykował się do bitki, był porywczy i zawsze chętny do wymiany siłowych argumentów, szczególnie, że zawsze miał kilka dodatkowych w porównaniu z jego "przeciwnikami". Ci zazwyczaj byli nieuzbrojeni i słabi, rzadko kiedy mogli mieć realną szansę na wygraną. Orka ochraniał tylko skórzany kaftan, i wisior podobny do tego który Canevox już zdążył poznać u innego członka zakonu. Mag zaciekawiony wrzawą, raczył się nią bardziej zainteresować to też z bezpiecznej odległości spokojnie, jak na razie oglądał wydarzenia. Poruszał bezgłośnie ustami, przypominając sobie treść jednego ze swych zaklęć. Demon dał ponieść się swej piekielnej naturze, krew w żyłach zawrzała niespokojnie. Nierk przygarbił się, przygotowując się do skoku. Mięśnie nóg napiął maksymalnie, dla lepszego efektu. Wilczy jęzor szarżował i nie wyglądało na to by ktokolwiek miał interweniować. Zamachnął się ogromnym toporem i chybił, zmyliły go ruchy mięsistego ogona. Stracił na chwilę równowagę co Amariani zaraz wykorzystał. Okręcił się w piruecie wywijając szponiastą łapą. Orka warknął jak oszalały pod naporem uderzenia, w ostatniej chwili złapał cofające się ramię i pozwolił się pociągnąć. Wykorzystując siłę wroga nabrał impetu, tylko po to aby roztrzaskać czaszkę o czaszkę. Demon nie dał rady wycofać się od razu.
***
Felix nadal usiłował wyciągnąć jak najwięcej informacji o miejscu pobytu Jastrzębia, lecz nie za bardzo mu to wychodziło. Nie z jego winy oczywiście, to raczej wszyscy wokoło stali się nieudolni i nieprzydatni.

-Nie widzę powodu aby wchodzić w zażyłe stosunki z każdym sługą. Jednak jeżeli zakon musi znać moje miano nazywam się Fabian von Eichendorff. Przekaż Jastrzębowi, że będę czekał na niego w starej karczmie.

-Dobrze więc Lordzie von Eichendorff przekażę mu tą informację niezwłocznie. Spokojnie możesz go oczekiwać na miejscu, chyba ze już tam jest.

Felix ruszył dalej, bo jaki był sens dalej tu siedzieć? Schował pierścień, który mógł przynieść więcej kłopotów niż pożytku, nadal jednak pozostawił na nim iluzję. Krocząc uliczkami miasta bacznie pilnował swego mieszka, teraz wydawało się to zbędne. Tak niewielu ludzi teraz chodziło po mieście. Przechadzka mijała dość spokojnie, jedynie jakaś burda przed karczmą w której walczyły dwie bestie. Felix, jak przystało na szlachcica minął ich z pogardą.

-Mocnyś Demonie, dobrze dawno nie miałem dobrego przeciwnika.


Rzekł ork spluwając krwią. Cofnął się o dwa kroki i zakołysał na nogach jak pijany. Nie atakował. Felixa cała burda interesowała tyle co szczury pałętające się w porcie. Zaszedł do szynkwasu.

-Wina, tylko bez wody, wodę toleruje tylko w wannie. Jak przyjdzie Jastrząb powiedz mu, że chcę z nim rozmawiać. Będę siedział o tam.

-Mości panie, to wielki cios dla mojego serca, Jakbym śmiał rozwadniać trunki o tak wczesnej porze? Jastrzębia poproszę do pana, bez obaw. Później przyślę służkę z pucharem najlepszego wina jakie znajdzie w piwniczce.

Piratki wydawały się być pochłonięte swoimi sprawiam tak bardzo, że nie miały nawet czasu i siły sprawdzić co się działo. Ahh te kobiety, kto je zrozumie. "Nieznajomy" zasiadł przy ostatnim wolnym stoliku. Dyskretnie przeglądając co ładniejsze panny, musiał przyznać ze poza Laurą były tylko dwie inne. Reszta to zgarbione szczerbate mieszczanki, trzeba było chyba pomyśleć o tym wcześniej w okolicy Przytulnej Sary. Przelotnie zatrzymywał się na oczach każdej postaci, lecz te były zupełnie normalne, a gdy już myślał, że to wszyscy dostrzegł "go". Elf siedzący kilka stolików dalej, zdawał się promieniować zielonkawą barwą z oczu. Co dziwne tylko Felix to dostrzegł. A co do pannien, ludzka i elfia kobieta siedziały razem, zjadając wciąż parującą strawę. Obie przepięknie odziane i bez ochrony. Dopiero chwilę później dało się dostrzec dwie pozostałe "kobiety". Krasnoludzką i goblińską... istny cyrk.

Ork wreszcie ruszył szybko i bezszelestnie. Uniósł wysoko topór i gdy miał już się nim zamachnąć, wypuścił go z rąk szybko wyszarpując zagięty kozik. Z oddali jakaś niska postać tylko rzuciła przez zęby:

-Zostaw go, to nie czas na jatki

-Jastrząb pilnuj swej dupy, a nie przerywasz mi zabawę.

Jastrząb rzeczywiście okazał się goblinem, lecz nie kwapił się z wejściem do środka. Także osoby w karczmie nie mogły go jeszcze dostrzec. Za wyjątkiem tych w futrynie drzwi.
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline