Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2008, 08:07   #51
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Posłusznie schował dodatkowe magazynki i granaty. By zbytnio się nie obciążać nie mógł wziąć wiele więcej niż posiadał. Pamiętał ze szkolenia, że dwudziestonabojowy magazynek do FN FAL ważył 810 gram. Zatem zabranie dziesięciu to dodatkowe 8 kg do dźwigania. Z żalem dobrał jeszcze tylko jedną konserwę, czekoladę i kilka paczek papierosów. Choć prawdę powiedziawszy w tropikach nie bardzo chciało mu się palić.
Jakoś nie zaskoczyło go,że Polak nie wziął maczety. Halder wyciągnął narzędzie i zaczął torować drogę przez gęsty gąszcz roślin.
Parł do przodu niczym niemiecki czołg. Jakby chciał pokazać Polakom jak się pracuje. Jednak po chwili musiał zwolnić. Coraz trudniej oddychał. Lepkie, wilgotne powietrze przy każdym wdechu wypełniało jego płuca dając zbyt mało tlenu, a zbyt wiele wody. Czuł się jakby był w tureckiej łaźni. Tym bardziej, że zalewał go pot. Pracował jednak dalej nie chcąc okazać słabości. Po pewnym czasie rozsądek wspomagany przez zmęczone ciało zwyciężył nad siłą jego woli i Halder zatrzymał się bez słowa przekazując maczetę Wilkowi.
Otarł wyczerpany pot z czoła chowając beret i zawiązując sobie na głowie zieloną chustę, która znacznie lepiej wchłaniała pot. Wykorzystał chwilę odpoczynku, by napić się wody i zjeść trochę czekolady. Ku jego satysfakcji Polak zmęczył się znacznie szybciej od niego, a może tylko udawał cwaniak ?
Jakkolwiek by nie było Marcus wziął na siebie główny ciężar wycinania ścieżki. Po pewnym czasie radził sobie znacznie lepiej niż na początku i pomimo coraz większego znużenia ich zmiany nie były częstsze, bo i Wilk machał sprawniej.
Akurat Halder był na przedzie, gdy na miejscu osadził ich drżący kobiecy głos i widok wystającej z listowia dwururki.
Marcus zatrzymał się natychmiast powoli opuszczając maczetę i próbując dostrzec z kim ma do czynienia. Chwilę milczał zastanawiając się.
Najwyraźniej kobieta pochodziła z misji i wyszła im na spotkanie. To oznaczało, że w misji nie było mężczyzn zdolnych podjąć taki marsz, albo to była pułapka i ktoś się czaił za nią. Na wszelki wypadek postanowił nie mówić więcej niż sama się mogła domyśleć. Widziała samolot lecący z kierunku Leopoldville, więc domyślała się, że nie są buntownikami.
- Proszę opuścić broń. – starał się mówić spokojnie łapiąc hausty powietrza po każdym słowie. - Jesteśmy z rozbitego samolotu. Wieźliśmy żywność i leki dla uchodźców. Nie musi się Pani obawiać. Jesteśmy przyjaciółmi i potrzebujemy pomocy.
Marcus mówił cały czas mając nadzieję, że Wilk będzie na tyle przytomny, by odbezpieczać karabin i ubezpieczać go.
Czekał w napięciu na reakcję kobiety. Jeśli to była pułapka zaatakują ich, jeśli nie to …
W tym momencie rozległ się przeraźliwy krzyk i Halder nie czekając na dalszy rozwój wypadków padł na czworaka. Podparł się lewą ręką, prawą nogę podkurczając do skoku. Nasłuchiwał wystrzału, by rzucić się z maczetą na kobietę.

W pewnym momencie usłyszał za sobą trzask. Napięty niczym struna skoczył do przodu atakując z dołu i rzucając się tam gdzie powinny być nogi. Chciał przede wszystkim podbić ostrzem maczety lufę strzelby i obalić przeciwnika na ziemię. W walce wręcz nie spodziewał się większych problemów.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 25-08-2008 o 10:32. Powód: Zniecierpliwienie.
Tom Atos jest offline