Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2008, 13:13   #99
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Dziewięć Piekieł Baatoru
Sala tronowa Mefistofelesa

- Widzisz Sephirothcie, jest pewien władca na jednym z planów materialnych, któremu doradzam, nieoficjalnie... Otóż, ten władca ma wiernego i oddanego sługę. I tu zaczyna się problem. Bowiem ów sługa ma również wiernego i oddanego sługę. Tyle że ów sługa sługi, służy wiernie wrogom władcy... Co według ciebie powinien zrobić władca ze sługą i sługą owego sługi?

Gdyby Sephiroth nie znał swojego władcy, pomyślałby, że ten poszedł jego śladem i przekroczył granice poczytalności. W pewnym sensie, obłęd wyjaśniałby dlaczego Mefistofeles zachowuje się tak dziwnie. A jednak, Najwyższy Egzekutor był niemal pewien, że za tym kryje się coś więcej.

Szalony umysł, skryty za zasłoną czarnego materiału, błyskawicznie podążał ścieżkami, którymi nie odważyłby się podążyć nikt normalny. Kolejne elementy wirowały w głowie Sephirotha szukając właściwego miejsca, aż w końcu zaczęły układać się całość.

”Sługa... Ja jestem sługą władcy, twoim sługą... Nie wzywałbyś mnie, gdyby ta sprawa nie była zemną związana... Próbujesz bawić się moim kosztem? Ja widzę, dalej niż wy wszyscy! Widzę do czego zmierzasz! A zatem dalej, brnij w to szaleństwo i pozwól mi się poprowadzić... A wtedy poznasz, co skrywa się za zasłoną... Niech twa wola się ziści, panie! Niechaj sędzia wyda wyrok na samego siebie!... Wyrok, który przybliży do otchłani... nie mnie, lecz ciebie!”

Gdy Sephiroth odezwał się ponownie, w jego głosie nie było już słychać obawy, a jedynie lodowaty chłód. Jakby Naczelny Egzekutor uznał, że cała ta rozmowa zupełnie nie jest z nim związana i jemu samemu nic nie zagraża.

- Mój panie, jako wierny i oddany sługa nigdy nie ośmieliłbym się pouczać swojego władcy... Aczkolwiek nie ośmieliłbym się również nie udzielić odpowiedzi na zadane mi pytanie. – z pokorą zaczął Sephiroth – W moim przekonaniu, władca, o którym mowa, powinien dokładniej przyjrzeć się całej sprawie. Jeżeli sługa sługi rzeczywiście pozostaje nielojalny w stosunku do władcy swojego władcy, to zasługuje na powolną śmierć z rąk swojego pana...

”I tak Xenaka miał spotkać taki los, a to, czy spotka go szybciej, czy później, nie ma znaczenia.”

- Chyba, że można wykorzystać sługę, sługi przeciw wrogom władcy. Wtedy należałoby postąpić w ten sposób. I najlepiej, żeby władca w tej sytuacji wykorzystał swojego wiernego i oddanego sługę, by ten wpłynął na swojego sługę. Jednak zakładając takie rozwiązanie, wierny sługa powinien, oczywiście z rozkazu swego władcy, rozpocząć ścisłą współprace z wywiadem swojego pana, chyba, że już taka nić współpracy by istniała. Oczywiście tylko w celach bezpieczeństwa i polepszenia skuteczności działań. - Sephiroth zamilknął na chwilę, pozwalając Mefistofelesowi przemyśleć jego słowa, poczym podjął dalej. – Co do losu wiernego i oddanego sługi, którego posiada władca. Jeżeli pan uzna, że to narzędzie wciąż jest mu przydatne, powinien okazać łaskę. Niektórzy powiadają, że miłosierdzie może znacznie wzmocnić więzy łączące sługę i jego pana, tak, że ten pierwszy stanie się potulny jak szczenię. Osobiście uważam jednak, że strach i demonstracja najnowszych narzędzi tortur, odnosi lepszy skutek. Obawiam się jednak, że [u]niektóre[/b] istoty, w tym być może oddany sługa swego władcy, nie odczuwają strachu, a ból jest tylko drobnym brakiem komfortu.

- Złagodniałeś Sephirothcie, może nawet, aż za bardzo. - rzekł ironicznym głosem Mefistofeles.- A może domyśliłeś się, że chodzi o ciebie i Xenaka? Trochę wstyd, iż korupcję i zepsucie dostrzegasz u innych, a przegapiłeś siedlisko obcego wywiadu, będące tuż pod twym nosem... A może wiedziałeś? Wtedy byłbyś winien nie tylko zaniedbania, ale…i zdrady.

”Wie... Czy na pewno?... Nie wie... O nich?... Wie... O mnie?... Nie wie... Gdzie początek?... Wie... Gdzie koniec?...”

- Wybacz panie, ale nie zdawałem sobie sprawy, że Xenak działa przeciw tobie. Mój władco, przyznaje, że rzeczywiście zaniedbałem obowiązki i zasługuje na karę, lecz i to ma swoje podstawy. Znasz mnie, mój panie i wiesz, że jestem niezwykle skrupulatny przy wykonywaniu mych zadań. Jednak ostatnio wpadłem na ślad, który może doprowadzić mnie do czegoś ważniejszego... Na tyle istotnego, że niedawno skontaktowałem się z jednym z najlepiej poinformowanych, spośród moich znajomych.

Uśmiech wciąż nie schodził z ust Mefistofelesa. Władca Canii milcząc patrzył na swego sługę. Pocierał brodę dłonią udając zamyślenie, ale Sephiroth był niemal pewien, że już dawno wydał wyrok, a to wszystko było przedstawieniem... Rozrywką jaką Władca Canii zafundował sobie jego kosztem.

Nagle do komnaty wpadł cornugon, przerywając rozważania Sephirotha i padając plackiem przed Mefistofelesem rzekł.

- Panie, przybył Podróżnik i prosi o posłuchanie.

Przez twarz Mefistofelesa przebiegł grymas, najpierw irytacji, potem zniechęcenia. A to nie uszło uwadze Naczelnego Egzekutora. Czy Władca Ósmej jedynie udawał, czy może rzeczywiście Podróżnik i te jego ciągłe badania, zaczynały go nudzić? Po dłuższym milczeniu, Arcydiabeł rzekł w końcu.

- Ciesz się Sephirothcie... Jedyną karą jaką na ciebie nałożę, jest ograniczenie funduszy na twą działalność... Niemniej Xenak i ci którzy z nim działali mają być martwi. Łeb ilithida prześlij mi na srebrnym półmisku, każę go wypchać i zrobić z niego poduszkę. Jesteś egzekutorem, więc wytrop całą jego siatkę. I pamiętaj, ja już znam imiona wszystkich zdrajców.

”Których zdrajców, panie? Czyżbyś nie wiedział jak wielu ich jest? Tyle fałszywych twarzy... tyle fałszywych uśmiechów... tylu zdrajców... Każdy nim jest, na swój sposób. Każdy zdradza... siebie, pamięć, pana, sługę, rodzinę, miłość... Widzisz szachownice, lecz nie widzisz wszystkich figur. A gdy je dojrzysz, będzie już za późno. Spodziewasz się zagrożenie z wyżyn, a nawet nie zorientujesz się, gdy zbije cię zwyczajny pionek.”

- Dziękuje ci za twą łaskawość, władco. I obiecuje, że wkrótce naprawię swój błąd.

Zgięty w głębokim ukłonie, na skinienie Władcy Ósmej, Sephiroth opuścił sale.

***


Dziewięć Piekieł Baatoru
Lodowa Rezydencja Sephirotha

Xenak z przyjemnością przyglądał się rozpiętemu na ławie więźniowi. Diabeł został żywcem oddarty z łusek i skóry, a pomimo to wciąż uparcie trzymał się życia. Jedno z jego oczu stało się wspomnieniem, po którym pozostał jedynie pusty oczodół, a kły i pazury, które dawniej stanowiły tak groźną broń, teraz leżały na pobliskim stole ochlapane krwią swojego byłego właściciela. Łupieżca z łatwością wyobrażał sobie, jak drugie oko, zakryte przez napuchniętą źrenice, rozpaczliwie miota się we wszystkie strony starając nie patrzeć na wizje, które przedstawiał diabłu Xenak.

A nie były to zbyt miłe obrazy. Krótkie migawki przedstawiające torturowanego do połowy rozpuszczonego w kwasie, poćwiartowanego na plasterki, ale wciąż żywego, czy zdanego na pastwę „kotków” Sephirotha. Wszystko to, a nawet znacznie więcej, przemykało przed oczami więźnia, który wpadał w coraz większą panikę. Xenak rozkoszował się tą chwilę wyczuwając strach emanujący z umysłu ofiary. Dla Łupieżcy to było niczym narkotyk – uzależniające, a jednak cudowne.

Już dawno dowiedział się wszystkiego co chciał wiedzieć. Teraz to była jedynie kwestia dobrej zabawy i rozrywki. W końcu Xenak też czasem musiał odpoczywać od swoich obowiązków, a posłaniec od Mefistofelesa jedynie pogorszył humor telepaty.

Zajęty swoją zabawą, Xenak nie zauważył, że pozostał sam na sam z więźniem. Ani odrobinę mu to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Ułatwiało skoncentrowanie się na myślach ofiary i bólu, który doznawała. I być może dlatego, Łupieżca nie usłyszał, ani nie dostrzegł cienia, który znikąd wyrósł za jego plecami. Macki Xenaka gwałtownie drgnęły, gdy telepata posłał w głąb umysłu ofiary potężne, mentalne uderzenie – ostateczny cios, który miał zmiażdżyć psychikę i przemienić diabła w bełkoczącą roślinę. Równocześnie zdarzyły się dwie rzeczy. Więzień wydał przeraźliwy krzyk bólu, a komnatę rozświetlił krótki, pojedynczy błysk światła.

Xenak miał się nigdy nie dowiedzieć, co stało się z jego ostatnią ofiarą. Tak samo, jak jeszcze przez kilka minut miał nie wiedzieć, co stanie się z nim samym. Błoga nieświadomość bez ostrzeżenia otuliła Łupieżcę.

Dopiero teraz Sephiroth stał się całkowicie widoczny i spojrzał na leżącego u jego stóp Xenaka. Biedny telepata nawet nie wiedział, że stał się jedynie pionkiem w większej rozgrywce i już od dawna spisany był na straty. A to, że jego śmierć nastąpi o kilka dni wcześniej... to zupełnie nie przeszkadzało Naczelnemu Egzekutorowi. Sephiroth wyleciał na korytarz i zwrócił się do oczekujących tam katów.

- Przygotujcie go, ale ani mi się ważcie uciąć mu choć jedną mackę. Ja się nim zajmę... osobiście.
 
Markus jest offline