Kelly!!! <histeryczny pisk zachwytu>
Opanowawszy się, zarzuca grzywką i wygładziwszy sukienkę dyga grzecznie.
- Wdzięcznam Waści niezmiernie, żeście imię me wspomniawszy, w tak zacnym gronie skromną mą osobę raczyli umieścić. Wiedzcie zatem Kawalerze miły (wierzcie jako żywa przed Wami stoję), iżbyście broń Boże w potrzebie się kiedy znaleźli, serca swego głębiny przepastne otworzywszy, ramieniem mem słabem i szablą z dziada pradziada w ręce rodu mego dzierżoną, z ochotą Was wesprę.