Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2008, 15:02   #12
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Fabian von Eischendorff

Strażnicy miejscy w czarnych mundurach ze złotymi, pionowymi pasami wbiegli do środka łaźni. Dwóch halabardników zaczęło ewakuować resztę nieświadomych niczego ludzi, po czym zabezpieczyli wejście do łaźni. Sierżant z patrolu wsłuchiwał się w słowa Fabiana i w meldunki jednego ze swoich ludzi. Wokół łaźni zebrała się dosyć pokaźna ilość gapiów i w głębi motłochu przeciskający się kolejny patrol straży miejskiej w asyście czterech konnych, którzy zaczęli rozganiać tłum.

- Taaak... Nie ma to kurwa jak spokojny koniec pierdolonego roku... Rozgonić ten motłoch! – sierżant zaparł się pięściami o biodra i spojrzał na Fabiana. – Jestem Sierżant Gerhard Shmidtke.



Sierżant Gerhard Shmidtke

Postawa zbrojnego zdecydowanie przytłaczała swoimi gabarytami Eischendorffa, co dodatkowo potęgowała zbroja płytowa, która pokrywała ciała od pasa w górę. Czarne pióro w hełmie było przemoczone od prószącego lekko śniegu, a twarz starszego mężczyzny ewidentnie nie wykazywała aprobaty na temat pogody.

- Fabian von Eischendorff... – powtórzył sierżant.

W momencie gdy mundurowy się zamyślił, Fabian dostrzegł na śniegu coś świecącego. Przyjrzał się kontem oka i upewnił się, że to nie moneta. Może, któryś ze sprawców coś zgubił? Tak czy inaczej lepiej żeby znalezisko nie wpadło w łapy straży. Ewidentnie nie miał do nich zaufania jako zawodowiec w swoim fachu. Niepostrzeżenie zakrył znalezisko stopą, robiąc krok w przód. Poruszenie wyrwało sierżanta z zadumy.

- Pamiętam. Pan jest jednym z tych upierdliwych śledczych detektywów. Bardziej doświadczeni niż Łowcy Nagród i bardziej upierdliwi niż reiklandzki kupiec. Nie wiem czego Herr Eischendorff tu szuka, ale radze nie opuszczać miasta do wyjaśnienia sprawy. Tymczasem miłego dnia. Straż Wolnego Miasta Nuln przejmuje ta sprawę.

Sierżant nie zwracając uwagi na dalsze słowa Fabiana ruszył do środka łaźni. Halabardnicy zablokowali wejście. Eischendorff schylił się i podniósł znalezisko. Złoty guzik z grawerowaną literą „N”. Oglądając go powoli opuścił miejsce zbrodni, wychodząc w mniej zatłoczone miejsce.

Erich Zahn

Brzydal nie nadążał za natłokiem skomplikowanych słów jakie padały z ust bakałarza. Spojrzał ze zdziwieniem na swojego kompana. Erich czekając tylko na tę sytuację zasadził kopniaka prosto w jego męskie klejnoty i dobył błyskawicznie rapiera. Drugi mężczyzna odskoczył w tył i wyciągnął miecz. Xavier wedle polecenia kolegi wbiegł do teatru, aby sprowadzić wykidajłę. Mężczyzna z mieczem złapał za rękaw obolałego kompana i powoli zaczął się wycofywać w kierunku Ogrodów.

- Jeszcze tego pożałujesz zasrańcu... Nie wiesz z kim zadzierasz... – skwitował krótko obwieś w berecie, wciąż wycofując się w kierunku parku.

Carla di Olesi i Eik Vangalar

Eik nie zastanawiał się długo nad słowami Carli. W jego głowie tkwiły teraz słowa mężczyzny: „Strzeż się cienia!” Wojownik przeczuwał, że przyjazd do Nuln ściągnie na niego kłopoty. Bynajmniej do tej pory wszystko na to wskazuje. Zamyślił się. Odwrócił się by odpowiedzieć Carli na jej słowa, lecz ta szybko oddalała się już w kierunku Reiks Platz.Kobieta żywioł – pomyślał i zaczął biec w jej kierunku. Carla zatrzymała dorożkę i spojrzała na sapiącego ze zmęczenia Eika. Już miała zasugerować przejażdżkę do Tempelstadt, gdy oboje zauważyli nie małe zamieszanie przed miejską łaźnią. Z głębi motłochu wybiegło kilku młodych chłopców, których w Nuln nazywa się krzykaczami. Ich zawód polega na sprzedawaniu najświeższych informacji z ustnych relacji. Taka usługa kosztuje miedziaka i czasami można dowiedzieć się ciekawych nowinek miejskich. Równie często są to plotki i przesadzone historie. Jeden z krzykaczy skierował się uliczką prowadząca wprost na Carlę i Eika. Mijając zręcznie mieszczuchów informował o wydarzeniu w łaźniach Nuln.

- Morderstwo w łaźniach! Kolejne trupy zwiastunem spektaklu śmierci! Rzeźnik z Nuln znów atakuje!

Eik dostrzegł na końcu uliczki Fabiana von Eischendorffa – śledczego detektywa, wolnego strzelca – co śmogło świadczyć o nie małym charakterze sprawy rzekomych morderstw.

Clem von Darnock

Clem złapał za klamkę. Wiedział, że to kwestia czasu jak będzie tutaj straż. Zaletą mieszkania w dzielnicy Aldig jest bezpieczeństwo. Niestety w tym momencie Clem mógł się przekonać jak skutecznie Gwardia Nuln chroni dzielnicy i co robi z ewentualnymi mordercami, takimi jak on. Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się niepewnie. Ogród był pusty. Widać, że napastnicy najpewniej już się ulotnili. Dom po drugiej stronie ulicy należał do starego szlachcica Kastora von Goldberga. Stary właśnie wyszedł na zewnątrz w grubym szlafroku i kapciach. Włosy rozwichrzone we wszystkich kierunkach i jego wiecznie podejrzliwa mina zawsze bawiły Clema. Teraz jednak nie było to zbyt zabawne. Stary pryk musiał wyjść akurat w takim momencie. By go szlag trafił.

- Ho... Panicz von Darnock. Jak minęła noc? Niebawem wigilia Hexensnacht. A cóż to? Wybieracie się gdzieś w taki ziąb? - zapytał Kastor.
 

Ostatnio edytowane przez DrHyde : 05-02-2009 o 20:08. Powód: Usunięcie fragmentu Manniego i redagowanie tekstu
DrHyde jest offline