Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2008, 17:13   #52
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ernesto Silva

Niezbyt uśmiechało mu się zostawanie przy samolocie jedynie z tą pokraką. Owszem, zawsze było kogo rzucić rebeliantom do zabawy, ale kurwa jak się okaże, że to od tego gnoja będzie zależało jego życie, to miał na prawdę przesrane. Cóż, nie należało mu na to pozwolić, to pewne. Gdy w puszczy rozległ się ryk, Jurij zatrząsł się nieco, lecz szybko wrócił do normy. Wygrzebał z zakamarków pamięci to co go wydawało, lecz nie podzielił się swą wiedzą z młodym. Pokręcił tylko głową z niedowierzaniem, gdy ten zaczął lamentować.
-Stul pysk i weź się do roboty.
Jak ten młody kretyn przeszedł przez biuro werbunkowe? Ci Belgowie to już zupełnie na ryj upadli, że biorą to do wojska i to jeszcze dają stopień kaprala. Biedny szeregowy, który znajdzie się pod rozkazami takiego tchórza, który o wojnie wie tyle, że polega na zabijaniu. Widział na obrazkach. Splunął na ziemię z obrzydzeniem i politowaniem i odszedł w stronę ściany lasu, nie zwracając przez chwilę uwagi na Podkarpackiego.

Sprawdził kompas, przypominając sobie z mapy skąd nadlecieli i skąd do nich strzelali. Wychodziło mu, że tamci i tak mogą zahaczyć o misję idąc w kierunku wraku, bardziej więc byli narażeni ci, którzy tam poszli. Ale pewności nie miał, więc wolał się nieco zabezpieczyć. Wyciągnął z krzaków trochę gałęzi, rozkładając je na skraju polany. Dżungla była głośna i mokra, więc nadepnięcia gałązki słychać raczej nie będzie, ale liczył chociaż na jakieś przekleństwa, gdy któryś wpakuje się w gałęzie. Nic więcej zrobić w tych warunkach nie mógł, więc wrócił do samolotu, stając nagle jak wryty.
"Kapral" Podkarpacki właśnie chrapnął cicho, mrucząc coś przez sen. Ten chory na umyśle dzieciak właśnie zasnął w środku dżungli, przy rozbitym samolocie! Pietrolenko nawet się nie zastanawiał, tylko podszedł i nie zwalniając kopnął polaczka prosto w brzuch. Solidny bucior wbił się całkiem mocno, tak, że chłopak aż wrzasnął i zabulgotał, gdy Jurij mu poprawił. Dopiero, gdy zwinął się w kłębek, ukucnął nad nim, przykładając mu nóż do szyi.
-Jesteś już martwy. Bum.
Wściekły grymas przeszedł po twarzy Rosjanina.
-Wstawaj. Od teraz jeśli mrugniesz bez mojego pozwolenia, to cię z miejsca zastrzelę. Paniał?
Mówił do niego w całkiem dobrym polskim, jedynie ostatnie słowo wypowiadając w ojczystym języku. Chłopak musiał go dobrze zrozumieć, a Pietrolenko nie wyglądał na takiego, który by żartował. Ale mówił cicho, spokojnie, żadnej tyrady nie zamierzał urządzać. Dobrze wiedział, że spokój bardziej jest w stanie podporządkować sobie ludzi niż wrzaski w stylu tego Duszczyka. Wstał i wyprostował się, rozglądając na boki z przyzwyczajenia.
-Zabieraj się za rozładowywanie samolotu. Wszystko na jedną stertę.

Praca szła całkiem sprawnie, ale tylko przez pierwszy jej etap Jurij pomagał Polakowi. Uznał, że jeśli temu chce się spać, to lepiej będzie, jak się rozrusza. Ciągły ruch uniemożliwiał spanie. Sam rozstawił kanistry z benzyną przy coraz większej stercie zapasów, jeden wsadzając mniej więcej w jej środek. Ze swojego FAL-a wyjął magazynek i zaczął wyciągać z niego naboje, zastępując je smugowymi. Ogień i iskry jakie wytwarzały wystarczały by zapalić kanistry z odległości, bez narażania się. A z dwudziestu naboi smugowych któryś trafić po prostu musiał. Po tym całym zabiegu zaczął ładować swój plecak. Wziął trochę leków i dużo amunicji. Granaty sobie odpuścił, zastępując konserwami. Nie wiadomo co ich czekało w najbliższej przyszłości, a misja mogła być w każdej chwili spacyfikowana przez rebeliantów. Gdy skończył, spojrzał na Podkarpackiego.
-Pakuj się, odejdziemy trochę od samolotu.
Dakota była już praktycznie rozpakowana, resztę najwyżej wyładuje się po powrocie pozostałych. Teraz Jurij, biorąc w ostatniej chwili jeszcze jednego FAL-a, oddalał się na skraj "lądowiska", skraj najmniej prawdopodobny, jeśli chodzi o szanse pojawienia się przy nim rebeliantów. Tam przykucnął w trawach, nasłuchując i wytężając wzrok.
 
Sekal jest offline