Obserwując bijatykę Deptroot początkowo odniósł wrażenie, że wygra demon, zaraz jednak to ork zaczął górować w pojedynku. Walki z pewnością nie można było nazwać finezyjną, to było zwykłe okładanie się po mordach. -Amatorzy...-pomyślał. Gdyby nie znajdowali się w mieście, mógłby zakończyć ten incydent jednym eleganckim zaklęciem. Tutaj mógł pozwolić sobie tylko na słabsze czary. Ale jako że zauważył znajomy już amulet na szyi orka, postanowił nie włączać się w ten kocioł. Odsunął się jedynie, gdy na ziemię obok polała się krew. Nagle wszystko ustało, bo pod karczmę przybył jeszcze jeden zbrojny-tym razem był to goblin. Musiał być również rycerzem zakonnym. Czyżby...? Na chwilę ostudził atmosferę, każąc orkowi zakończyć bójkę. Zielonoskóry parsknął i odpowiedział mu: -Jastrząb pilnuj swej dupy, a nie przerywasz mi zabawę.
A więc wreszcie się doczekał. Gorzej, że oprócz niego jest parę osób, które chciałby goblina dorwać. Jego pojawienie się tutaj było dla niego i reszty jak wejście owieczki pomiędzy watahę wilków. Teraz każdy rzuci się nań głodny jakichkolwiek informacji o jego stronnicy z księgi. Z swoim wyglądem nie wyglądał jak osoba, godna zaufania. Musiał jednak spróbować. Wyszedł przed oberżę, minął dwójkę jeszcze przed chwilą zamkniętą w morderczych uściskach i zwrócił się do niskiej postaci: -Ty jesteś Jastrząb? Daj spokój temu troglodycie. Jest sprawa do omówienia, jeśli pozwolisz.
Ostatnio edytowane przez Caleb : 25-08-2008 o 17:30.
|