Podkarpacki spał sobie na trawię, coś do siebie mrucząc, do czasu póki nie obudziło go kopnięcie Pietrolenki. – Co jest kurwa? – Popatrzył się ze zdziwieniem na niego. Mariusz totalnie zjeżył się jego zachowaniem. – Ten kutas ma czelność mnie kopnąć, przykładać mi nóż do szyi i jeszcze rozkazywać? Nie doczekanie! – Pomyślał, po czym trzymając się za brzuch wstał. Mariusza już prawię przestało boleć, podszedł do Jurija, łapiąc go za ramię. – Od trzynastego roku życia pracowałem jako górnik. Najwyraźniej nie doceniasz, górnickiej krzepy, kacapie! – Powiedziawszy to Mariusz, rąbnął z pięści w zęby. Pietrolenko zachybotał się w tył, ale zachował równowagę, jakby był na to przygotowany.
- No co, chcesz się bić? – Zapytał wyzywającym i buntowniczym tonem, Mariusz. – Myślisz, że przestraszysz mnie przystawiając mi nóż? Nie dam się nikomu zastraszyć, a szczególnie Ruskowi! – Mariusz rozpiął kamizelkę i staną przed nim. Stał pewny siebie, zapominając o zmęczeniu, oburzony taką zniewagą. |