Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2008, 00:18   #21
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Burmistrz wyciągnął zza pazuchy kawałek szmatki i w trakcie przemowy Archibalda Hammerhead'a otarł nią czoło. Gdy rycerz skończył, z twarzy Gathar'a zniknął wyraz zmęczenia i poirytowania, a zagościł uśmiech gotowości do działania. Rozszerzył oczy, rozciągnął usta i wyskoczył w kierunku Archibalda.
- Zatem mamy pierwszego chętnego! - zakrzyknął budząc niewinnie śpiących stałych klientów tawerny. - Oto ten dzielny rycerz z Glowchester... eee... diuk na Whi... sir Archibald Hammerhead, gotów jest do zadania.
Burmistrz zatarł ręce i spojrzał w stronę stojących przy barze trzech bohaterów; Wanalda, Argora i Abdula.
- I wy wyglądacie na gotowych do zadania! - rzucił szybko. - Zapewne chcecie usłyszeć, cóż to za zadanie.
Po twarzy urzędnika zaczęły spływać krople potu. A ton głosu stawał się coraz bardziej ostry, a nawet szaleńczy. Na czole mężczyzny powoli pojawiała się pulsująca żyła. Przebiegł na drugą stronę sali, gdzie wraz z kapłanem zasiadał Ghrazzan. Rzucił się przed nim na kolana;
- I ty wojowniku, i ty chcesz wziąć udział - wyszeptał nerwowo. - Chcesz prawda? Chcesz?!
Zapiał szaleńczo, złapał Ghraza za rękę, skłonił głowę i począł całować po nogach przy jednostajnym szeptaniu słów błagam, błagam. Po chwili przetoczył się na plecy płacząc głośno i uderzając rękoma o drewnianą podłogę.
- To juuuż czwaaaartyyy dzieeeeń... niiiikt nie chce zadania! Niiiikt... - wykrzyczał. - Jesteeeem beznadziejnym buuuurmistrzem...
Kapłan zatkał usta dłońmi, choć i tak słychać było odgłos pomiędzy czknięciem a westchnieniem. Wstał jakby z zamiarem podniesienia płaczącego burmistrza z podłogi, lecz tylko sięgnął do torby przy pasie i wyciągnął bukłak. Wetknął ustnik w usta Gathar'a, a następnie rzekł wyjaśniając;
- Nas burmistz casami ma takie napady rozpacy.
Burmistrz początkowo zachłysnął się zielonkawym płynem, lecz po chwili zaczął łapczywie pić z bukłaku. W końcu otarł usta dłonią. Wyraźnie się uspokoił.
- Już mi lepiej - stwierdził.
Dziarsko wstał z podłogi. Znów podszedł do baru, aby dokończyć mowę.
- Czy chcecie brać udział w misji, czy nie, traktuję was jako potencjalnych chętnych - westchnął. - [/i]Książe Kreovali posiada jedyną córkę, która odziedziczy po nim spadek. Lecz owa córka została porwana przez bandę terroryzującą całe Gros Ventre, a zwie się ona... Bandara.[/i]
Ostry powiew wiatru wpadł do środka tawerny, gwałtownie otwierając okna i drzwi. Wiszący trup zachybotał się niebezpiecznie.
- Nie mówimy o tym głośno - burmistrz znów zaczął ocierać twarz z potu. Ta sprawa dla władcy jest wstydliwa, dlatego proszę was o zachowanie dyskrecji. Więc bierzecie te zadanie? Nagroda jest cenna i warta świeczki.
Jaszczurowaty barman dodał od siebie;
- Do tego nocleg, żywność i kąpiel za darmo.

***

Gdy po przemowie Archibald Hammerhead spojrzał na Ulryka, zobaczył, że ten zniknął. Niepostrzeżenie.
 
Terrapodian jest offline