Burmistrz wyciągnął zza pazuchy kawałek szmatki i w trakcie przemowy Archibalda Hammerhead'a otarł nią czoło. Gdy rycerz skończył, z twarzy Gathar'a zniknął wyraz zmęczenia i poirytowania, a zagościł uśmiech gotowości do działania. Rozszerzył oczy, rozciągnął usta i wyskoczył w kierunku Archibalda.
- Zatem mamy pierwszego chętnego! - zakrzyknął budząc niewinnie śpiących stałych klientów tawerny. - Oto ten dzielny rycerz z Glowchester... eee... diuk na Whi... sir Archibald Hammerhead, gotów jest do zadania.
Burmistrz zatarł ręce i spojrzał w stronę stojących przy barze trzech bohaterów; Wanalda, Argora i Abdula.
- I wy wyglądacie na gotowych do zadania! - rzucił szybko. - Zapewne chcecie usłyszeć, cóż to za zadanie.
Po twarzy urzędnika zaczęły spływać krople potu. A ton głosu stawał się coraz bardziej ostry, a nawet szaleńczy. Na czole mężczyzny powoli pojawiała się pulsująca żyła. Przebiegł na drugą stronę sali, gdzie wraz z kapłanem zasiadał Ghrazzan. Rzucił się przed nim na kolana;
- I ty wojowniku, i ty chcesz wziąć udział - wyszeptał nerwowo. - Chcesz prawda? Chcesz?!
Zapiał szaleńczo, złapał Ghraza za rękę, skłonił głowę i począł całować po nogach przy jednostajnym szeptaniu słów błagam, błagam. Po chwili przetoczył się na plecy płacząc głośno i uderzając rękoma o drewnianą podłogę.
- To juuuż czwaaaartyyy dzieeeeń... niiiikt nie chce zadania! Niiiikt... - wykrzyczał. - Jesteeeem beznadziejnym buuuurmistrzem...
Kapłan zatkał usta dłońmi, choć i tak słychać było odgłos pomiędzy czknięciem a westchnieniem. Wstał jakby z zamiarem podniesienia płaczącego burmistrza z podłogi, lecz tylko sięgnął do torby przy pasie i wyciągnął bukłak. Wetknął ustnik w usta Gathar'a, a następnie rzekł wyjaśniając;
- Nas burmistz casami ma takie napady rozpacy.
Burmistrz początkowo zachłysnął się zielonkawym płynem, lecz po chwili zaczął łapczywie pić z bukłaku. W końcu otarł usta dłonią. Wyraźnie się uspokoił.
- Już mi lepiej - stwierdził.
Dziarsko wstał z podłogi. Znów podszedł do baru, aby dokończyć mowę.
- Czy chcecie brać udział w misji, czy nie, traktuję was jako potencjalnych chętnych - westchnął. - [/i]Książe Kreovali posiada jedyną córkę, która odziedziczy po nim spadek. Lecz owa córka została porwana przez bandę terroryzującą całe Gros Ventre, a zwie się ona... Bandara.[/i]
Ostry powiew wiatru wpadł do środka tawerny, gwałtownie otwierając okna i drzwi. Wiszący trup zachybotał się niebezpiecznie.
- Nie mówimy o tym głośno - burmistrz znów zaczął ocierać twarz z potu. Ta sprawa dla władcy jest wstydliwa, dlatego proszę was o zachowanie dyskrecji. Więc bierzecie te zadanie? Nagroda jest cenna i warta świeczki.
Jaszczurowaty barman dodał od siebie;
- Do tego nocleg, żywność i kąpiel za darmo.
***
Gdy po przemowie Archibald Hammerhead spojrzał na Ulryka, zobaczył, że ten zniknął. Niepostrzeżenie. |