Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-08-2008, 00:18   #21
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Burmistrz wyciągnął zza pazuchy kawałek szmatki i w trakcie przemowy Archibalda Hammerhead'a otarł nią czoło. Gdy rycerz skończył, z twarzy Gathar'a zniknął wyraz zmęczenia i poirytowania, a zagościł uśmiech gotowości do działania. Rozszerzył oczy, rozciągnął usta i wyskoczył w kierunku Archibalda.
- Zatem mamy pierwszego chętnego! - zakrzyknął budząc niewinnie śpiących stałych klientów tawerny. - Oto ten dzielny rycerz z Glowchester... eee... diuk na Whi... sir Archibald Hammerhead, gotów jest do zadania.
Burmistrz zatarł ręce i spojrzał w stronę stojących przy barze trzech bohaterów; Wanalda, Argora i Abdula.
- I wy wyglądacie na gotowych do zadania! - rzucił szybko. - Zapewne chcecie usłyszeć, cóż to za zadanie.
Po twarzy urzędnika zaczęły spływać krople potu. A ton głosu stawał się coraz bardziej ostry, a nawet szaleńczy. Na czole mężczyzny powoli pojawiała się pulsująca żyła. Przebiegł na drugą stronę sali, gdzie wraz z kapłanem zasiadał Ghrazzan. Rzucił się przed nim na kolana;
- I ty wojowniku, i ty chcesz wziąć udział - wyszeptał nerwowo. - Chcesz prawda? Chcesz?!
Zapiał szaleńczo, złapał Ghraza za rękę, skłonił głowę i począł całować po nogach przy jednostajnym szeptaniu słów błagam, błagam. Po chwili przetoczył się na plecy płacząc głośno i uderzając rękoma o drewnianą podłogę.
- To juuuż czwaaaartyyy dzieeeeń... niiiikt nie chce zadania! Niiiikt... - wykrzyczał. - Jesteeeem beznadziejnym buuuurmistrzem...
Kapłan zatkał usta dłońmi, choć i tak słychać było odgłos pomiędzy czknięciem a westchnieniem. Wstał jakby z zamiarem podniesienia płaczącego burmistrza z podłogi, lecz tylko sięgnął do torby przy pasie i wyciągnął bukłak. Wetknął ustnik w usta Gathar'a, a następnie rzekł wyjaśniając;
- Nas burmistz casami ma takie napady rozpacy.
Burmistrz początkowo zachłysnął się zielonkawym płynem, lecz po chwili zaczął łapczywie pić z bukłaku. W końcu otarł usta dłonią. Wyraźnie się uspokoił.
- Już mi lepiej - stwierdził.
Dziarsko wstał z podłogi. Znów podszedł do baru, aby dokończyć mowę.
- Czy chcecie brać udział w misji, czy nie, traktuję was jako potencjalnych chętnych - westchnął. - [/i]Książe Kreovali posiada jedyną córkę, która odziedziczy po nim spadek. Lecz owa córka została porwana przez bandę terroryzującą całe Gros Ventre, a zwie się ona... Bandara.[/i]
Ostry powiew wiatru wpadł do środka tawerny, gwałtownie otwierając okna i drzwi. Wiszący trup zachybotał się niebezpiecznie.
- Nie mówimy o tym głośno - burmistrz znów zaczął ocierać twarz z potu. Ta sprawa dla władcy jest wstydliwa, dlatego proszę was o zachowanie dyskrecji. Więc bierzecie te zadanie? Nagroda jest cenna i warta świeczki.
Jaszczurowaty barman dodał od siebie;
- Do tego nocleg, żywność i kąpiel za darmo.

***

Gdy po przemowie Archibald Hammerhead spojrzał na Ulryka, zobaczył, że ten zniknął. Niepostrzeżenie.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 27-08-2008, 18:51   #22
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Czy chcecie brać udział w misji, czy nie, traktuję was jako potencjalnych chętnych - westchnął. - Książe Kreovali posiada jedyną córkę, która odziedziczy po nim spadek. Lecz owa córka została porwana przez bandę terroryzującą całe Gros Ventre, a zwie się ona... Bandara.
- Nie mówimy o tym głośno - burmistrz znów zaczął ocierać twarz z potu.- Ta sprawa dla władcy jest wstydliwa, dlatego proszę was o zachowanie dyskrecji. Więc bierzecie te zadanie? Nagroda jest cenna i warta świeczki.
Jaszczurowaty barman dodał od siebie;
- Do tego nocleg, żywność i kąpiel za darmo.
- Znaczy się ..banda czy córka, zwie się Bandara?-
początkujący błędny rycerz postanowił uściślić tą kwestię, jednocześnie wycierając pokryte krwią ostrze za pomocą szmatki będąc rękawem koszuli założonym na odciętą rękę. W tym czasie jej właściciel... niefortunny kupiec, który stał zbyt blisko sir Archiego, gdy ten ruszał na ratunek, gorączkowo starał się zatamować silny upływ krwi z rany.
Ostry powiew wiatru wpadł do środka tawerny, gwałtownie otwierając okna i drzwi. Wiszący trup zachybotał się niebezpiecznie.
Sir Archie niespecjalnie poddał się nastrojowi wieczoru. Jego myśli bowiem koncentrowały się na nowym, chwalebnym...i łatwym w sumie zadaniu. Uważał że nagroda warta tyle co świeczka, nie skusi nikogo. Nagroda warta worek złota, to co innego. Na szczęście dla burmistrza, sir Archie działał charytatywnie. Poza tym córkę porwanego władcy, po jej oswobodzeniu, dostaje jej wybawca...wraz połową królestwa. Taka jest tradycja.
Oczyszczonym mieczem sir Archie zrobił kilka zamachów, wzbudzając panikę wśród zebranych gości. Po czym wsadził wierny oręż z powrotem do pochwy.
- Wyciąć bandytów, uratować dziewicę...żaden problem.- rzekł sir Archie.- Jestem gotów, nawet samotnie podjąć się tego zadania. - następnie dodał wskazując na pozostałych „chętnych” do wykonania tego zadania.- Ale chętnie wezmę tych pachołków do noszenia mojej tarczy herbowej oraz barda do opiewania mego zwycięstwa.-Następnie podszedł do karczmarza, mówiąc.- A na razie potrzebuję kurę...żywą kurę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 28-08-2008 o 14:20.
abishai jest offline  
Stary 27-08-2008, 19:49   #23
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ghrazzan spojrzał zszokowany, na burmistrza, gdy ten padł przed nim na kolana. A zdziwił się jeszcze bardziej, gdy ten zaczął całować go po butach. Tym bardziej, że gdy "walczył" z poborcą wdepnął parę razy w krowie placki. Cóż, uroki wsi. Gdy w końcu burmistrz dał mu spokój Ghraz zwrócił sie do kapłana:
- Czyż to nie jeżt jedenż ż tychże... ymmm... gaji... guji... Nie, żaraż... Wiem! Gejów? Słychałżem o takichże, dżo woląż chłopa, od baby. Czyliże to prawdaż jeżt? Myślałże to bajka tylkoż.
Ghrazzan już miał opuścić tawernę, z obawy o swoje... ekhm... zdrowie. Jednak wypowiedź rycerza zmieniła jego zamiar. Nie miał zielonego pojęcia po co rycerzowi jakieś pachołki. "Będzie nimi pole oznaczał, czy pomidory wiązał?" pomyślał. Stwierdził jednak, że skoro on podjął się tego zadania to i Żżżżżż nie może być gorszy.
Ponieważ, gdy chciał wyjść wstał, postanowił coś powiedzieć, żeby nie wyglądać głupio. Zanim zdążył wymyślić co by tu rzec, cała uwaga, która skupiła się na nim po jego powstaniu zdążyła zwrócić się z powrotem na burmistrza. Jednak Ghrazzan w końcu przemówił:
- Toż ja też!
Niewielu widziało już związek jego wypowiedzi z wypowiedzią sir Archibalda itd. ale w wolnym tłumaczeniu oznaczało to zgodę na wykonanie zadania.
 
Col Frost jest offline  
Stary 15-09-2008, 19:40   #24
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Alex Axehand

Gros Ventre. Trzeba się tu urodzić, aby poznać to państwo od korzeni. Poznać całe społeczeństwo, problemy i realia. Jest niezwykłe, tajemnicze, dla obcokrajowców wyobcowane oraz oryginalne. Zresztą oni przybywają tutaj jedynie z powodów starożytnych grobowców ukrytych w trzewiach tego państwa.
Oj, tak! Gros Ventre ma bardzo bogatą historię. Plugawą. Mroczną. Podczas nauki na inkwizytora poznałeś ten problem dogłębnie. Liczne lisze grobowce wciąż czekały ukryte na awanturników, którym nie straszne bestie z piekielnych otchłani, ani klątwy. Wciąż działały okultystyczne sekty ku chwale bóstw śmierci. A inkwizytorów w Gros Ventre wciąż było zbyt mało. Wyplenianie tych chwastów w imię światłości, to zajęcie niebezpieczne, dla jednostek twardych o ogromnej potędze. Niewielu inkwizytorów dożywało wieku starczego. Jednak ktoś musiał trzymać w ryzach kultystów, a także niszczyć wszelkie przeklęte przedmioty ze starych czasów, dla dobra społeczeństwa.
Idąc traktem w stronę Valentis natknąłeś się na właśnie taki przykład starego grobowca.



Pochodził chyba z czasów świetności imperium Sigmunta Haresha. Stanowił mistrzowski przykład sztuki architektonicznej, choć nieco nadgryziony przez czas. Jak w większości wypadków, grobowiec zbudowano wewnątrz piramidy, co świadczyło o przeciętności tego nieumarłego wojownika. Prawdziwi liszy możnowładcy mieli groby w specjalnie wykutych grotach, lub kazali budować sobie schodkowe piramidy. Ten grobowiec już od dawna jest spustoszony przez awanturników, lub działalność świątynną. W środku pozostały jedynie wystroje, zniszczone wazy, czy jakieś resztki. Taka otwartość tych miejsc nie oznaczała wcale, że każdy może wejść do środka. Często zalega tam różnego typu plugastwo, czy to z innych wymiarów, czy jedynie przyciągane przez zapach śmierci.
Nie dane było ci kontemplować dłużej tego miejsca. Z naprzeciwka na koniu jechała błękitnowłosa elfka. Na sobie miała długą niebieską szatę bez rękawów, a na plecach przewieszoną laskę wędrowną. Początkowo wydawało się, że minie ciebie.
- Hej, inkwizytorze! - zawołała.
Zawróciła i podjechała.
- Czy nie widziałeś, a może słyszałeś, może o księdze "Scriptura Magiciana"? - zapytała. - Zaginęła przed kilkoma dniami.
Ledwo odpowiedziałeś, gdy z wejścia do grobowca wyszło czterech mężczyzn. Twarze mieli zasłonięte, a ubrania skórzane. Nie wyglądali na pospolitych zbirów, lecz raczej jak żołnierze. Ubiór był jednorodny. W elfkę mierzyli z kusz. Ta podniosła dłonie do góry, co oznaczało, że gotuje się do rzutu zaklęcia.
- Odradzałbym takie działanie - rzekł jeden z żołnierzy.
Drugi podszedł do ciebie i rzekł;
- To osobiste porachunki, panie inkwizytorze, osobiste, nic społecznie groźnego - z wyrazu twarzy wywnioskowałeś, że lekko się uśmiecha. - Wcale nie jesteśmy członkami kultu nieumarłego boga wojny Gecajakana.
Jeden z mężczyzn zaklął i uderzył się otwartą dłonią w czoło.

***

Na słowa Ghrazzana kapłan zachichotał i machnął dłonią;
- Skądze znowu, burmists wsakze jest cłowiekiem nerwowym i łatwo ulega emocjom.
Burmistrz upadł na krzesło i nie był zdolny do żadnego słowa, gdyż zasnął. Mówił za niego sepleniący kapłan. Po słowach Hammerhead'a początkowo milczał, a gdy barbarzyńca wyrzekł chęć uczestnictwa, rzekł.
- A więc wy jestescie chętni? - zapytał praktycznie sam siebie. - No to rozgosccie sie, ino nie bałagancie.
Po czym bez słowa wziął pod rękę burmistrza i wyszedł, zostawiając was z barmanem.

Po pytaniu Archibalda, barman zrobił dziwną minę, lecz polecił kelnerce zdobycie jednej sztuki. Gdy przyniosła wciąż wierzgającą kurę, jaszczuroczłek podał ją tobie ze złośliwym słowem;
- Smacznego! - po czym dodał do was obu. - Będziecie tutaj tak stać, czy pójdziecie do swoich pokoi na piętrze?
Do tawerny zaczęli schodzić się mieszkańcy i przybysze.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 15-09-2008, 21:42   #25
 
Ikoik's Avatar
 
Reputacja: 1 Ikoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodze
Alex obejzał grobowiec. Wyciągną z pod pachy wielką i ciężką okutą metalem księgę i spojrzał do Świętego pisma wyznawców boga architektury.
Kawał niezłej architektury. Ciekawe czy wewnątrz pozostały jeszcze jakieś plugawe pomioty, które w imię jakiegoś prawego boga mógłbym zniszczyć.
Nigdy nie przywiązywał wagi do tego, w imię j a k i e g o boga walczy. Walczył w imię bóstw światłości i tyle.
Gdy nadjechała błękitnowłosa elfia magiczka i zapytała go o jakąś księgę, najpierw pomyślał, że noszenie błękitnych włosów głupio wygląda, a potem, gdy w pełni przetrawił wypowiedź, uniósł brew i odpowiedział:
-Nie wiem, magiczko-uznał, że używanie nazwy profesji brzmi dość głupio, więc odpłacił jej pięknym za nadobne-o rzadnej księdze, lecz jeśli jest to zaginiona ksiega jakiejś starożytnej religii, która zawiera wskazówki, co trzeba zrobić, by zostać zbawionym, oraz jak walczyć z demonicznymi pomiotami tego czy innego szatana, to moim obowiązkiem jest ratowanie jej z rąk tych zbójów.
Po chwili jednak, jego myśli dogoniły słowa, i dodał:
-A nie, to księga magiczna, nieprawdaż?
Wówczas pojawili się żołnierze. A raczej, co w pierwszej chwili stwierdził pół-ork, nikczemni kultyści. Co jak co, ale nikczemnego kultystę umiał wyczuć na kilometr i z zawiązanymi oczami.
- To osobiste porachunki, panie inkwizytorze, osobiste, nic społecznie groźnego- z wyrazu twarzy wywnioskowałeś, że lekko się uśmiecha. - Wcale nie jesteśmy członkami kultu nieumarłego boga wojny Gecajakana.
-Cóż, jestem pewien, że nie. Nie nosicie żadnych symboli, itp. -odpowiedział uprzejmie-Już idę, nie będę się wtrącał. Ale mówiliście, że kultystami jakiego boga
n i e jesteście?

Otworzył księgę na którejś z licznych zakładek.
-Już wiem, to ten bóg o trudnym do przeczytania imieniu, którego wyznawcy są znani z tego, że noszą niezwykle dużo różnej okultystycznej biżutarii? Podejdź i spójrz, przyjacielu.
Poczekał, aż sekciaż się pochyli, po czym walnął go w skroń okutym rogiem książki. Gdy zemdlał schwycił ciało i zasłaniając sie nim, podniósł i naciągną jego kuszę, mierząc w losowego z pozostałych.
Najlepiej poddajcie się mi, gdyż choć nie ocalicie życia, mogę wam skrócić męki piekielne, które was czekają za wyznawanie nieumarłego boga wojny Gecajakana, który jest plugawym pomiotem zła...- oświadczył półork natchnionym głosem. Po chwili jednak, opanował się i dodał-Nie ruszać się i rzucić broń!
 

Ostatnio edytowane przez Ikoik : 16-09-2008 o 16:10.
Ikoik jest offline  
Stary 17-09-2008, 11:01   #26
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sir Archie wziął wierzgającą kurę pod pachę i patrząc z góry ( w przenośni i dosłownie, gdyż przerastał karczmarza o głowę) na chamskiego prostaka, jakim okazał się być karczmarz, rzekł.- Moi przodkowie, zwykli obdzierać żywcem ze skóry i tarzać w soli, krwawiące ciała karczmarzy, którzy zapominali o swej pozycji społecznej. Postaraj się więc dobrzy czło...pardon...jaszczurze nie kusić mnie, bym podążył drogą mych przodków, dobrze?
Po tych słowach dodał.- Kochany burmistrz tej waszej mieściny, jakoś zapomniał odpowiedzieć, które z tych dwojga nosi imię Bandara, córka czy banda. Więc, by uśmierzyć mój gniew, radziłbym uprzejmie odpowiedzieć, karczmarzu.
Po uzyskaniu potrzebnych informacji. Sir Archie zabrał kurę i udał się do swego pokoju. Tam za pomocą prześcieradła, skrępował wierzgającego ptaka, tak że w kuper kury wciśnięte było smocze jajo.
- Masz przed sobą świetlaną przyszłość ptaszku. Twoje potomstwo będzie ziało ogniem i porywało dziewice, a ja je przeszyje kopią i zdobędę tytuł paladyna. Więc się postaraj.
Po tych słowach...dzielny błędny rycerz legła na łożu i zasnął. w oczekiwaniu na jutrzejszy bohaterski dzień.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 18-09-2008 o 10:45.
abishai jest offline  
Stary 17-09-2008, 19:13   #27
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ghrazzan był zawiedziony. Burmistrz okazał się totalnym wymoczkiem. Czy można przyjmować zadanie od kogoś takiego? Jednak słowo się rzekło, poza tym gdyby teraz zrezygnował zostałby posądzony o tchórzostwo. Z drugiej strony bardzo mało chętnych zgłosiło się do tej pracy, więc może uda mu się rozsławić swoje imię. Przynajmniej w tym mieście.
Stał rozmyślając tak przez parę chwil, aż w końcu się zorientował, że głupio wygląda. Burknął coś o tym, że jest zmęczony i udał się do swojego pokoju.
 
Col Frost jest offline  
Stary 20-09-2008, 21:41   #28
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Pierwszy ze zbójów padł zemdlony na ziemię, gdy ciężka księga zwaliła się na jego głowę. Gdy schwyciłeś kuszę i wycelowałeś w nich, odwróciło to uwagę mężczyzn od elfki. Trwało to kilka sekund, lecz wystarczająco długo by czarodziejka zdążyła złożyć dłonie i z przymkniętymi oczyma przyzwać wodną istotę.


Była to jakaś hybryda lwa połączona z morskim stworzeniem. Pojawił się tuż w pobliżu czarodziejki i ruszył natychmiastowo w stronę trójki napastników. Rzucił się na jednego z nich.
Nie posłuchali Twojego ostrzeżenia i błyskawicznie chwycili za broń. Jeden z nich wymierzył w ciebie. Bełt wyleciał z kuszy trafiając cię w ramię. Jednakże ostrze nie weszło dość głęboko dzięki naturalnej, orczej skórze. Po tym napastnik sięgnął po miecz gotów do walki.
Wtenczas jeden z nich uciekł natychmiastowo w stronę grobowca, krzykiem wzywając pomocy.

***

Archibald Hammerhead

Groźba wobec karczmarza zabrzmiała... groźnie. Jednak barczysty jaszczoludź nachylił się jedynie nad barem opierając na jednej ręce, wsłuchawszy się w to, co masz do powiedzenia. Po tym odpowiedział;
- Istotnie, burmistrz nie był zbyt zdolnym uczniem, a z sensem gada jedynie po paru głębszych... Bandara to banda, która porwała książęcą córę...
Gdy wchodziłeś po schodach do pokoi, usłyszałeś jeszcze wybuch śmiechu karczmarza i jego wesoły krzyk;
- Zaś słyszeliście, co gadał tamten gbur?!...

Pokój był prosty, bez zbędnego przepychu. Najważniejsze, że było tu łoże. Zasnąłeś, mimo protestujących gdakań kury. Następnego dnia zbudził cię słoneczny promień wpadający przez okno.
W karczmie zebrało się dość wielu ludzi, głównie wędrowców, którzy zatrzymali się tu w interesach. Brakowało natomiast złośliwego barmana. Zamiast niego obsługiwała gości młoda dziewka.
- Prosę pana! - krzyknął ktoś ponad gośćmi.
W twoją stronę machał jakiś kapłan. Nie było mowy o pomyłce, gdyż w pobliżu nie znajdował się żaden inny "pan".
- Pan do zadania? Wskazówki panu podam - przekrzykiwał gromadę, wskazując wolne miejsca przy stole.

***

Ghrazzan Ghrazz

Pierwszy wolny pokój jaki zająłeś, znajdował się na zakręcie korytarza prowadzącego do innych pomieszczeń. W środku znajdowało się wyposażenie charakterystyczne dla wszystkich tawern. Był stół, pusta szafa, proste łoże z poduszką wypchaną gęsim pierzem. Ponadto okna pokoju wychodziły na dziedziniec za karczmą. Na podwórzu bawiło się kilkoro miejskich dzieciaków.
Wciąż miałeś przy sobie kartkę od tajemniczego elfa. W momencie, w którym chciałeś się schylić, bądź ściągnąć ubranie - kartka wypadła. Na jej wierzchu zapisana była wiadomość krętym, acz możliwym do odczytania pismem. Po jakimś czasie zdołałeś odczytać treść - czy to sam, czy przy pomocy innych.

"Masz problem z sąsiadem? Naybliższa śwjontynia rząda od ciebie zapłaty za odpust/pokutę/wyrzondzone szkody? Wybierasz się do legendarnego grobowca i brakuje ci epickiego oręrza?
Nie mogłeś trafić lepiej! Oferuyemy naijwybitnieysze dzieła, yakie możesz sobie tylko wyimaginować. Nie wszystkie z nih są legalne, niekture ukradliśmy z ventrańskich grobowcóf, więc gdyby tą reklamę pszeczytał yakiś postronny obywatel, mugłby donieźć inkwizycyji, a wtedy zaruwno właściciel, yak i zainteresowany spłoneliby na stosie.
Zgłoś się u piekaża Barfucciego na rogó Alhemiczney i Handlarskiey. Pytać o Lorda Rzmija"
 
Terrapodian jest offline  
Stary 20-09-2008, 22:05   #29
 
Ikoik's Avatar
 
Reputacja: 1 Ikoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodze
Alex wyciągnął bełt z ramienia i zaklął. W każdym razie w jego mniemaniu było to przekleństwo. Brzmiało ono:
-Na gniew wszystkich bogów!
Wystrzelił nie celując, gdyż już dawno zauważył, że kiedy celuje, nigdy nie trafia. Rzucił kuszę i ruszył do natarcia. Wyciągnął zza pasa topór swego ojca. Był jednoręczny i jednosieczny, ale potrafił siać zniszczenie. Miał wyprofilowane dębowe stylisko, a ostrze było ozdobione orkowymi rysunkami. Nie były to rysunki zbyt wymyślne-większość dotyczyła odrąbywania członkówi i rozbijania głów. Siekł nim na boki, a księgą wymachiwał dość losowo na wysokości głowy.
 
Ikoik jest offline  
Stary 21-09-2008, 23:30   #30
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ghrazzanowi zajęło trochę czasu przypomnienie skąd ma tę kartkę. Po paru "chwilach" przypomniał sobie wreszcie obraz tajemniczego elfa. Pozostawało jeszcze rozszyfrowanie tych "ślaczków", jak Ghrazzan nazywał litery. [...] W końcu doczytał do ostatniego wyrazu. "Może warto byłoby sie tam wybrać" pomyślał. Przeczytałem z trudem jeszcze paręnaście razy adres i nazwisko osoby, do której ma się zgłosić, po czym zjadł karteczkę.
No to wszystko jest już jasne. Tylko co Ghrazzan robi w tym miejscu? [...] Po długim myśleniu wreszcie sobie przypomniał. Po tak intensywnym myśleniu musiał sie położyć. Kompletnie się do tego nie nadawał.
 
Col Frost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172