Gdy stali przy Strażniczce, mała panika siedziała z tyłu jej głowy, ale nie Goniąca nie dała jej jeszcze wyjść na wierzch. - Obudzi się, obudzi – myślała chaotycznie, próbując mimo wszystko, zachować zimną krew. Bo w sumie najgorsze mogło przyjść jeszcze, zastanawiała się ile energii zostało Kassyndrze, skoro oni dostali jej aż w nadmiarze…
Trochę to wszystko się pokomplikowało, przykucnęła przy prawym boku Strażniczki i zdjęła rękawicę ostrożnie
dotknęła jej szyi, puls nadal był bardzo szybki, w opuszki placów łaskotały ją iskierki energii, które jeszcze krągły w jej ciele. Przyglądała się twarzy śpiącej dziewczyny, widać było na niej ze walczy w sobie...
Chwile później Kassyndra otworzyła oczu. - Uff…całe szczęście - szepnęła i odetchnęła z ulgą, przynajmniej jeden krok do przodu. Nawet otwarte drzwi willi nie odwróciły jej uwagi od przekrwionych, rozbieganych oczu dziewczyny, mówiących o jej wewnętrznym wysiłku. - Odpoczywaj spokojnie - powiedziała, naciągając rękawicę i lekko opuszczając przyłbicę. Teraz tylko pozostawało im czekać na to co wydarzy się dalej, skupiona wpatrywała się w czeluść otwartych drzwi...
__________________ „Jej pałające spojrzenie trzyma mnie mocno w objęciach. Mówi słowa pomieszane ze snami(...)W jej oczach widzę, jak u moich ramion stają dwaj aniołowie: blady, złośliwy anioł Ironii i potężny miłujący anioł Schizofrenii” Z.H. |