Staruszkowi na słowa Mangusta zabłysnęły oczy, na twarzy zaś pojawił się chytry uśmiech.
-Uwolnij mnie, a zapłacę ci 500 zk. Myślisz, że nie mam takich pieniędzy? Oczywiście, że mam. Byłem hersztem grupy bandytów, włamywaczy i złodziei. Mam taką sumę, zgromadzoną przez lata pracy. Na niczym nie można się tak wzbogacić jak na łamaniu prawa. Nie gorączkuj się tak młodzieńcze. Młodzi są dziś tacy niecierpliwi- zarechotał stary
Zamilkł na chwilę uważnie wpatrując się w oczy Mangusta.
- Pieniądze otrzymasz, kiedy stąd wyjdziemy. Mogę dać Ci na to moje słowo. Nie wiem tylko, ile dla Ciebie warte są słowa osoby mojego pokroju. Hahaha..- Stary zaśmiał się szyderczo
-To jak młodziku? Zaufasz staremu, poczciwemu człowiekowi. Przecież bym cię nie okłamał. Sam chcę się stąd wyrwać. Nawet nie wiecie co dzieje się z ludźmi w tym miejscu…