Rudiger przetarł twarz, gdy dojrzał już strażnika, przewróconego na ziemię. Dawno nie miał przed sobą trupa. Ponadto, trup oznaczał kłopoty. Trup zawsze oznaczał kłopoty.
Właściwie nie przedstawił się reszcie towarzyszy z celi. W podziękowaniu skłonił głowę do Bungo. Ten człowiek był dość dziwaczny; może właśnie to nakazywało mu ufać. Poza tym, był cholernie dumny i pewny swoich sił, a przy takich warto podążać.
Z tyłu usłyszał cichy szept. Obejrzał się, trafiając wzrokiem na niziołka, znanego mu pasera. Podszedł bliżej i klepnął go w ramię.
- Ruszaj się, przyjacielu. Teraz jedziemy chyba na tym samym wózku. Musimy trzymać się w kupie.
Przez chwilę zatrzymał wzrok na kurduplu, starając się pokrzepić go spojrzeniem. Po chwili rozejrzał się po celi w poszukiwaniu jakichś luźnych łańcuchów. |