Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2008, 10:44   #17
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Są takie chwile kiedy człowiek zmęczony, staje się udręczony. Ot tak! Niby nic, a jednak! Dziwny splot znaczeń, słów, wydarzeń. I już dzień staje się takim który mógłby się już zakończyć. Każdemu to się trafia. Wstają lewą nogą, a później jest już tylko znacznie gorzej. Prawda?

Zdarzało się to i Dziadkowi Cezara. Pamiętał to dobrze. Wówczas spokojny i na co dzień wyrozumiały Mistrz stawał się zły. Należało wtedy go unikać, albo choć obchodzić z dala. Nie wszyscy jednak mieli taką sposobność. A ci właśnie… również mieli zły dzień. Złośliwe uwagi, krytycyzm, wygórowane wymagania. To był zaledwie początek. Cezare nieraz słyszał „to jest im potrzebne. Kiedyś zrozumiesz że nie można być zawsze wyrozumiałym dla nieudaczników…”.

Cesare dobrze to rozumiał. Nawet zgadzał się ze swym dziadkiem…
– Maestro. – Ktoś zakłócił spokój Cezara. Ten uniósł swój zmęczony wzrok. Najpierw na niespokojnego dzieciaka, a później i mężczyznę który go trzymał.
- Monsieur, złapałem naszego upiora! Siedział u góry, na rusztowaniach i najwyraźniej świetnie się bawił. Znalazłem z nim też i to – dodał, podając choreografowi tubę.
- To nieprawda! Kłamstwo! – Zerwał się i począł natychmiast gorąco protestować rudzielec. – To nie ja, przysięgam! Tam był ktoś inny, próbowałem go złapać! Przysięgam!
Cezare zmierzył wzrokiem Upiora. Istotnie nie wydawał się zbyt straszny. Zdawało się jakby chwilę jeszcze analizował sytuację.
– Oczywiście że to nie ty. Młodzieńcze jesteśmy w teatrze. Prawda? – zawiesił na chwilę głos. Po chwili ciągnął dalej, jakby odpowiedź była mu zbędna – Wyobraź wiec sobie że w istocie jesteś upiorem. Dokładnie schwytanym upiorem. Cóż rzekłbyś? Hm? Podpowiedzieć? Choćby że próbowałeś złapać prawdziwego upiora.

Cezara odwrócił się od schwytanego postępując w stronę sceny. Tak jakby za chwile wznawiana próba była czymś ważniejszym. W istocie była. Na chwilę jeszcze maestro spojrzał na chłopca.
- Niezdrowe zabawy młodzieńcze. Niezdrowe. Panie Fourier? Proszę dać chłopcu nauczkę. Proszę przy tym pamiętać że to dziecko. A także że będzie miał dziś jeszcze sporo pracy.
Poczym energicznie ruszył w stronę sceny.
– Zaczynamy!

I znów rozpoczynała się próba. Aktorzy w pośpiechu zajmowali swe stanowiska. W wyuczony sposób harmider sceniczny przeradzał się w formę jedyną do zaakceptowania przez Saint-Leon’a – porządek sceniczny. Formę która pozwalała zapomnieć o porannej niedyspozycji. Zmęczeniu. Upiorze i chłopcu który zechciał jego udawać. A może nawet nie. Dla osoby urodzonej z muzyki, jasnym było że nawet korzystając z tuby młodzieniaszek nie mógł być upiorem. Miał całkiem inny głos. Ale jakie to miało znaczenie?
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline