Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2008, 14:23   #54
sante
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Dzik zabrał z sobą granaty i amunicje, jak przykazał podporucznik. Szli przez dżunglę w niezwykle ślamazarnym tempie. Było ciemno, byli zmęczeni, a przede wszystkim byli obciążeni ładunkiem. Dzik nie rozglądał się dookoła, rąbał każdą gałązkę która stanęła mu na drodze. Gdy prawe ramię mu ścierpło, przełożył maczetę do drugiej ręki, tak też zresztą robił wielokrotnie. Jedyną ulgą jaka ich spotykała na tą chwilę, była chłodna noc, która była czymś kojącym po upalnym dniu.

W pewnym momencie do ich uszu doszedł przeraźliwy dźwięk. Dzik słyszał to już, gdzieś kiedyś. Szybkim ruchem wyciągnął swojego VISa i stanął, czekając na coś co ich najwyraźniej otoczyło. Nagle poczuł coś wilgotnego pomiędzy łopatkami. Znieruchomiał na myśl, ze mógł właśnie oberwać jakimś pociskiem, a ta wilgoć to jego krew. Jednak fakt, ze nie słyszał wystrzału, ani nie poczuł bólu, przekonał go do tego by jednak sprawdzić, co też ma na plecach. Schował broń i maczetę, po czym ściągnął z siebie koszulę. Na koszuli była czarna plama. Plama z małpiego gówna.
- Szlak by to - zaklnął pod nosem, po czym maczetą ściągając czarną papkę z koszuli i założył ja z powrotem na siebie.
- Idziemy dalej. - zawołał an resztę, nie czekając na ich docinki.

Złapał za maczetę i z podwójną siłą, powodowaną irytacją, ciął zielony gąszcz.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 29-08-2008 o 14:26.
sante jest offline