- Ruszaj się, przyjacielu. Teraz jedziemy chyba na tym samym wózku. Musimy trzymać się w kupie. - Hej.. nieznajomy.. myślisz, że to wszystko przez ten...ten.. medalion?
Zaskoczony niziołek podszedł do cyrkowca i ukradniem patrzył na rozkładany w rękach papier. Miał troszkę problemy ze spojrzeniem na zawartość strony, jednak kiedy cyrkowiec zorientował się, zniżył pergamin do poziomu złodzieja. Mały jak cię zwać. - szepnął.
- Co tak stoisz, przecież wiem, że pewnie masz gdzieś procę ukrytą. Poszukaj jakiegoś gruzu ogniw łańcucha czy czegokolwiek, czym mógłbyś miotać. – w tym czasie jego ręce natrafiły na jakiś pergamin. - Milo Yellowflow panie cyrkowcu. - grzecznie odparł Milo, w sumie nie został do końca spaczony. W powietrzu unosiła się nutka tajemnicy, z pewnością każdy zdawał sobie sprawę, że trzeba działać razem, póki nie uwolnią się całkowicie. - Niestety, nie mam żadnej broni. Jednak.. zwykły sztylet w rękach złodzieja to śmiertelna broń.. - Liczył, że chłopak zorientuje się o co mu chodzi i przekaże sztylet. Hobbit stanął na palcach i popatrzył na pergamin. Była to mapa, rzucił okiem i zauważył: -Sądzę, że musimy udać się najbliższą drogą do tych schodów, jesteśmy przecież pod ziemią.. - wskazał na kraty w suficie -Czas ucieka, proszę zdecyduj się na coś, pójdziemy za Tobą, panie cyrkowcu. Sam niziołek wyszedł na korytarz. Już trochę działa w swoim fachu, wiedział jak i co obserwować i jak nasłuchiwać. Poruszał się niesłyszalnie, tak jak liść, który opada na zimę. Szedł lekko, a zarazem szybko, w stronę drzwi. Przystawił ucho i słuchał. Drzwi były grube, z kawałkami metalowych części, z pewnością ciężko będzie coś usłyszeć.. |