Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-08-2008, 15:41   #41
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Pergamin znaleziony przy ciele strażnika wyglądał jak mapa. Czyżby bungo miał tyle szczęścia i znalazł mapę lochów. na to wygląda. Na mapie widniał także napis "nowi". Sporządzony jakimś czerwonym atramentem, może nawet krwią. kto wyjrzał z celi na korytarz po prawej stronie dostrzec mógł drzwi, po lewej zas korytarz wpadał do jakiejś izby, z której dobiegało was światło i odgłosy rozmowy. jednak było to na tyle daleko, że nie mogliście dosłyszeć o czym rozmowa była i ile osób w niej uczestniczyło.



Wyszliście ostrożnie z celi, starając się robić przy tym jak najmniej hałasu. Staliście w korytarzu, biegnącym równolegle do drzwi waszej celi. Po waszej prawej stronie korytarz kończył się drzwiami. Były to masywne drewniane drzwi, opatrzone metalowymi okuciami. Przez dużych rozmiarów dziurkę od klucza, do korytarza, w którym się znajdowaliście, wpadał snop światła. Zza drzwi tych dobiegał jakiś hałas, jednak trudno było z tej odległości określić jego źródło. Po waszej lewej stronie korytarz biegł prosto. Na lewej jego ścianie znajdowały się drzwi drugiej celi, drzwi były zamknięte. Dalsza część korytarza kończyła się po kilku metrach obszerną sala, jak wnioskowaliście ilości światła widocznej na jego końcu. Z sali tej dobiegały was odgłosy rozmowy, jak również z tej sali przyszedł strażnik. Między salą strażnika a korytarzem nie było drzwi, więc w każdej chwili ktoś, kto przechodziłby mijając wlot do korytarza, mógłby was zobaczyć. Musieliście szybko podjąć jakieś działanie. Macie do wyboru dwie opcje. Albo skierować się w stronę drzwi na prawo, albo w stronę Sali strażników na lewo.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 29-08-2008 o 13:04.
Mortarel jest offline  
Stary 29-08-2008, 13:29   #42
 
RavenOmira's Avatar
 
Reputacja: 1 RavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetny
Ból był nie do zniesienia. Berg dotknął swego czoła - było rozpalone. Coraz trudniej było mu również zebrac myśli i ogarnąć co dzieje się wokół niego. Cyrkowiec przeszukał martwego strażnika, jakiś człowiek w dziwnych szatach wybiegl na korytarz, jakiś malutki człowieczek stał tuz obok niego, jakis dziadek podrywał jakąś szpetną babę...wszystko wydawało sie takie pozbawione sensu.

Wyszedł z celi cały czas opierając się o ścianę, tak bardzo kręciło mu się w głowie. Rozejrzal się po korytarzu. Drzwi...
Podszedł do nich powoli, cały czas, trzymając się ściany. Cały korytarz falował, drzwi co chwila zmieniały swoje położenie, wszystko kręciło sie...

"Muszę sie wydostać...

Gdy tylko doszedł do nich nastąpił błysk. Kolejny obraz z przesłości...

***

Jakiś człowik wręczał mu jakąś kartkę.
"Pamiętaj, nie chcę żadnych świadków. Dwie złote korony piechotą nie chodzą. Licze na twój profesjonalizm.
Gdy skończył mówić, Berg wyszedł przez drzwi. Tak łudząco podobnych do tych z lochów...

***

"Co miałem zrobić...? Czego on odemnie chciał?

Ból byl coraz bardziej nieznośny. Berg chcial szarpnąć za klamkę ale nie trafil...jakby mu uciekła...a może tylko mu się tak zdaje? Nie miał juz sil by stać, więc klęknął. " Dziurka od klucza... Zerknął przez nią...
 
__________________
"Rzeczy trudne wymagają czasu. Rzeczy niemożliwe wymagają trochę więcej czasu"

Ostatnio edytowane przez RavenOmira : 29-08-2008 o 13:31.
RavenOmira jest offline  
Stary 29-08-2008, 23:52   #43
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
- Ruszaj się, przyjacielu. Teraz jedziemy chyba na tym samym wózku. Musimy trzymać się w kupie.

- Hej.. nieznajomy.. myślisz, że to wszystko przez ten...ten.. medalion?

Zaskoczony niziołek podszedł do cyrkowca i ukradniem patrzył na rozkładany w rękach papier. Miał troszkę problemy ze spojrzeniem na zawartość strony, jednak kiedy cyrkowiec zorientował się, zniżył pergamin do poziomu złodzieja.

Mały jak cię zwać. - szepnął.
- Co tak stoisz, przecież wiem, że pewnie masz gdzieś procę ukrytą. Poszukaj jakiegoś gruzu ogniw łańcucha czy czegokolwiek, czym mógłbyś miotać. – w tym czasie jego ręce natrafiły na jakiś pergamin.

- Milo Yellowflow panie cyrkowcu. - grzecznie odparł Milo, w sumie nie został do końca spaczony. W powietrzu unosiła się nutka tajemnicy, z pewnością każdy zdawał sobie sprawę, że trzeba działać razem, póki nie uwolnią się całkowicie.
- Niestety, nie mam żadnej broni. Jednak.. zwykły sztylet w rękach złodzieja to śmiertelna broń.. - Liczył, że chłopak zorientuje się o co mu chodzi i przekaże sztylet. Hobbit stanął na palcach i popatrzył na pergamin. Była to mapa, rzucił okiem i zauważył:
-Sądzę, że musimy udać się najbliższą drogą do tych schodów, jesteśmy przecież pod ziemią.. - wskazał na kraty w suficie -Czas ucieka, proszę zdecyduj się na coś, pójdziemy za Tobą, panie cyrkowcu. Sam niziołek wyszedł na korytarz. Już trochę działa w swoim fachu, wiedział jak i co obserwować i jak nasłuchiwać. Poruszał się niesłyszalnie, tak jak liść, który opada na zimę. Szedł lekko, a zarazem szybko, w stronę drzwi. Przystawił ucho i słuchał. Drzwi były grube, z kawałkami metalowych części, z pewnością ciężko będzie coś usłyszeć..
 
Maciekafc jest offline  
Stary 30-08-2008, 11:40   #44
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
- Medalion? - Rudiger zupełnie o tym nie pomyślał. Chociaż nie sposób było stwierdzić, czy bestia, która ich zaatakowała, zrobiła to z powodu medalionu, miał wątpliwości, że o to chodzi. Przecież zmarli właściciele nie mogą nasłać na żywych kogoś, by odebrał ich własność... prawda? Dreszcz przebiegł mu po plecach. - Nie wiem. Chętnie jednak porozmawiam o tym przy kromce chleba. Kiedy tylko stąd wyjdziemy. Nazywaj mnie Rudigerem, przyjacielu. To moje imię.

Nie miał zamiaru bratać się z kimś, od kogo w każdym momencie mógłby oberwać jakimś sztyletem. Na razie jednak nie miał głowy do nieufności; był głodny, obolały i przemarznięty. Poza tym, cholernie wystraszony tą sytuacją.

Gdy kurdupel wyszedł z celi, cichaczem zakradając się do drzwi, przyjrzał się reszcie towarzyszy. Nieprzyjemny widok. Banda obdartusów, którzy pewnie nie wiedzieli nawet, jak poruszać się cicho. Był pewien jednak, że ich pomoc będzie niezastąpiona. Postąpił parę cichych kroków w stronę drzwi, po czym przywarł do ściany. Spytał gestem niziołka, co słyszy, modląc się, by tamten był obeznany ze złodziejskim szyfrem.
 
Van der Vill jest offline  
Stary 30-08-2008, 12:52   #45
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Bungo szybko przemyślał słowa nizołka.

- Poraz pierwszy widzę niziołka bez procy. Ale masz rację kawalarzu. Tylko pamiętaj w jaja jak będziesz dźgał. – powiedział wręczając mu sztylet, poczym jego usta wykrzywiły się w kpiarskim uśmiechu.
- Idziemy na strażników trzeba ich jak najszybciej wyeliminować potem przepatrzymy inne korytarze. Tak też zdobędziemy więcej broni. Zresztą nie chcę ich mieć za sobą. - wyszeptał do towarzyszy.

„Nie tylko ich. Ten szaleniec cały czas dziwnie zachowuje. Ciekawe, dlaczego może to działania trucizny albo po prostu szaleństwo.”

Poczym dał ręką znak, aby szli szybko za nim.
Cyrkowiec pochylony pod ścianą cicho, przemykał się do jasno oświetlonej salki. W dłoni dzierżył przygotowaną do strzału procę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 30-08-2008, 18:01   #46
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Berg, Milo & Rudiger

Skierowaliście się w stronę drzwi. Berg zaglądnął przez dziurkę od klucza, natomiast milo starał podsłuchać, co dzieje się z drugiej strony. Nie było to wcale trudnym zadaniem, bowiem po drugiej stronie trwała właśnie uczta. Duże grono ludzi bawiło się przy dźwiękach muzyki, jedząc i pijąc wyraźnie coś świętowała. Nagle rozległ się huk wystrzału. Ktoś strzelił w powietrze, a w sali zaległa cisza. Berg wyraźnie dostrzegł mężczyznę w świetnej jakości ubraniach, twarze wszystkich biesiadników zwróciły się na niego. A ten zaczął przemawiać, słowa było dobrze słychać, do tego Milo tajnymi złodziejskimi znakami przekazywał treść rozmowy Rudigerowi. Także po chwili niemal każdy znał treść dyskusji. Zaś przemawiający rozsiadł się wygodnie w krześle, poczym zaczął mówić.



-Hej drodzy towarzysze, kamraci! Dzisiejszy toast, moi mili, wznoszę za jakże to udaną akcję. Och, jakże ja się cieszę, że tak wszystko nam dobrze idzie, ach, jakie to szczęście. Także zdrowie panowie, zdrowie! – Zakrzyknął, po czym oparł rękę na stole pełnym kosztowności, drugą zaś wzniósł do góry, unosząc w niej kielich. Cała gawiedź buchnęła krzykiem radości, lecz po chwili umilkła. Głos zabrała druga osoba.

-Jakie to szczęście książę, że tak światły i bystry człowiek jak ty, zasiada dziś w tym gronie. Gdyby nie twój, jakże genialny pomysł, do dziś wiedlibyśmy żywot nędznych kieszonkowców.-rzekł głos z głębi Sali

-Racja! Prawdę rzecze!- zakrzyknęli zebrani.

- Tak, tak. Racja moi panowie. Gdyby nie mój geniusz…Ach- westchnął książę. Tak, tak panowie to ja, wielki książę tej części miasta opracowałem ten plan. A teraz to wy, pod moim okiem realizujecie go. Przecież to takie oczywiste, że kradzież ludzi jest łatwa a zarazem intratna. Och, ach. A teraz w celach mamy nowy, że się tak wyrażę „towar”. Już jutro będziemy mogli się spodziewać potencjalnych kupców. – dodał książę, przecierając czoło jedwabną chustką.

- A skąd tym razem są ci kupcy?- zakrzyknął ktoś z izby.

-Tym razem.. hmm… chyba z dalekiego południa. Tak! Obecni więźniowie trafią do Arabii. Tam w ukropie palącego słońca będą tyrać niewolniczą pracą.Ha! Praca… a fuj fuj! Liczy się tylko złodziejskie rzemiosło, jest o wiele bardzie subtelne..- dodał książę, poprawiając na głowie swój kapelusz ze strusim piórem.

W Sali rozległy się śmiechy, a książę kontynuował.

- Także drozdy panowie, jedzcie, pijcie i bawcie się do woli. Ja tymczasem tym czasem wami spędzę te chwile. Ach muzyka! Muzyka!- zakrzyknął, klaszcząc, a wysoki, ekstrawagancko ubrany elf zaczął śpiewać przecudną pieśń, grając przy tym melodyjnie na harfie.



Berg patrząc przez dziurkę od klucza starał się naliczyć ilu ludzi znajduje się w izbie. Naliczył ich około tuzina, a przy tym nie był w stanie dostrzec całej Sali i całej gawiedzi, bowiem niektórzy leżeli już pod stołami z przepicia.

Szybko przekazaliście sobie informacje o tym co usłyszeliście i zobaczyliście. Nie byłoby rozsądnym posunięciem lądować się w cały ten motłoch. Chyba że znajdziecie jakiś sposób…


Bungo i Mangust

Podkradliście się niepostrzeżenie do końca korytarza. Cicho zajrzeliście zza winkla. Waszym oczom ukazały się dwie osoby. Byli to bez wątpienia strażnicy. Pili piwo i grali w karty. Ich zajęcie tak ich pochłaniało, że nie mieli pojęcia, że wydostaliście się z celi. Pomieszczenie, w którym się znajdowali było obszerne. Stół, przy którym zasiedli znajdował się lekko na prawo od wejścia. Przy stole nie było trzeciego krzesła. Widocznie strażnik przez was zabity nie grał z nimi. Ciekawe, więc czym się zajmował. W jednym rogu pomieszczenia dostrzegliście jakąś dziwną pokrywę, która przywalona była stosem kamieni. W pewnym momencie usłyszeliście trzask zamykanych drzwi. Po chwili do pomieszczenia weszła trzecia osoba.


-Hej! Mordy wy moje! A wy tu dalej gracie w te swoje kości i karty. A gdzie trzeci? Chyba nie poszedł na ucztę. Zmiana warty dopiero za dwa kwadranse. Niech ja go tylko znajdę wśród gawiedzi. – Łysy facet z kozią bródką zwrócił się do dwójki grających



- A poszedł, pewnie poszedł. Niby chciał sprawdzić, co u więźniów. Nawet bajkę wymyślił, że niby szczur ukradł mu klucze i pognał w kierunku izby biesiadnej.- Powiedział jeden z graczy, z jego postury rzec można było, iż jest to krasnolud.


- Dajcie mi drugi kufel piwa, a ja pójdę go poszukać…- wtrącił wtrącił brunet z kolczykiem w uchu

-Niedoczekanie twoje! Sam to zrobię.- Odparł łysy, kierując się powoli do korytarza, w waszą stronę. Jeszcze chwilka i staniecie z nim twarzą w twarz.

Natomiast dziadek i Baba Jaga, jako ludzie starsi chyba nie czuli się na siłach, aby tak ryzykować. Trzymali się z boku, zaglądając ukradkiem z celi śledzili rozwój wypadków.

-Walkę trzeba zostawić młodym, stary będzie tylko przeszkadzał. Chociaż gdyby było trzeba, pomożemy, pomożemy.- szeptał z celi dziadek
 
Mortarel jest offline  
Stary 30-08-2008, 20:55   #47
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Trzeba było działać natychmiast w każdej chwili mogli zostać odkryci.

„Sytuacja nie jest wesoła. Trzech przeciwników, których trzeba załatwić w miarę po cichu i szybko.” - pomyślał cyrkowiec.

Usłyszawszy głosy Rdzawa wysunęła ciekawsko główkę z sakwy. Młodzieniec szybko wskazała towarzyszom znany wszystkim gest ciszy i zarzynania. Następnie wyszeptał do fretki kilka słów.

- Przynieś jedzenie.

Zwierzę wiedziało, co ma dostarczyć przyjacielowi, wiedziało też gdzie można je znaleźć.
Szybkimi skokami dobiegło do stołu, wskoczyło na niego przewracając naczynia.

Chwile zmieszania wykorzystał Bungo.

Szybko wślizgnął się do pomieszczenia. Proca rozkręcana złowieszczo zaświszczała. Młodzieniec uwolnił kamień, który pomkną w kierunku łysego.
[Rzut na US: 6][Rzut na obrażenia: 12]
Zaskoczony łysol oberwał prosto w przeponę. Przez chwilę stał krztusząc się krwistą flegmą, poczym osunął się na podłogę i tam z cicha chwytał powietrze.
Bungo momentalnie załdował ponownie.
"No jeśli nikt nie przyjdzie mi z pomocą to po mnie" pomyślał.
Wiedział, że zasłonięta ubraniem cyrkowca skórzana kórtka, daje mu tylko niewielką ochronę przed ciosami.
Bandyci zaskoczeni pojawieniem się zwierzaka, który narobił zamieszania już wcześniej, nie zdążyli zagregować. Bungo wystrzelił po raz drugi do podrywającego się Bruneta.
[Rzut na US w bruneta: 5][Rzut na obrażenia: 10]
Kamień trafił bandytę mocno w lewą rekę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 31-08-2008 o 12:22. Powód: po konsultacji z MG
Cedryk jest offline  
Stary 01-09-2008, 21:33   #48
 
RavenOmira's Avatar
 
Reputacja: 1 RavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetnyRavenOmira jest po prostu świetny
Widok bawiących się oprychów, nie poprawił i tak nienajlepszego humoru Berga. Nie czuł się najlepiej, a tamci, mimo że byli pijani, mieli zbyt dużą przewagę liczebną. Z dosłyszanych słów strał się wyciągnąć jakieś logiczne wnioski, jednak ból glowy nie pozwolił mu się skupić. Wstanął tylko i rzekł do znajdujących się tuż obok niziołka i jakiegoś obdartusa:

- Za dużo ich...musimy cos innego... - po chwili spostrzegł, ze brakuje zbyt wielu ludzi. - Gdzie reszta? Ten cyrkowiec i ten mag czy coś...chyba nie poszli w druga stronę...

Nie czekając na odpowiedz wrócił się w kierunku celi. Minął siedzących w środku staruszków
"Oni się obmacują??? Czy to...ahhhh co za ból..."
Dobiegł na miejsce.
"Co oni..."
Akurat jakiś brunet dostał pociskiem w ręke. Walka. Kolejny błysk...kolejne obrazy dziesiątek walk, setek ofiar. "Wojna? Ból eksplodował ze zdwojoną siłą, Berg nie mógł już nawet nie krzyknąć. "Muszę się go pozbyć...!!!
zaczął biec przed siebie, minął pierwszego strażnika, zobaczył krasnoluda szykującego się do zadania ciosu cyrkowcowi. Nagle coś się w nim obudziło. Jakby jego dawne ja. Coś podświadomie szepnęło mu "KRWI"
Zamachnął się chcąc uderzyć krasnoluda-strażnika/

[Rzut w Kostnicy: 69]
rzut na atak na strażnika
Nie chybił. Nie, chybił. Już sam nie widział, strażników bowiem było już pięciu, nie dwóch. Wirowali w powietrzu, byli rozmazani. Głowa nie przestawała boleć. Zachwiał się i uderzył plecami w ścianę.

"Czy to...koniec...?
 
__________________
"Rzeczy trudne wymagają czasu. Rzeczy niemożliwe wymagają trochę więcej czasu"
RavenOmira jest offline  
Stary 02-09-2008, 22:48   #49
 
Renegat's Avatar
 
Reputacja: 1 Renegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwuRenegat jest godny podziwu
Zauważywszyu całą akcję w porę, Mangust cofnął się parę kroków od Bunga, po czym zatrzymał się i czekał na rzwój wypadków. Człowieczek pięknie poradził sobie z jednym z napastników, którzy ukazali się podczas zamieszania wywołanego przez fretkę i otwartych drzwi. Jego kamień wystrzelony z śmiercionośnej procy trafił strażnika, po czym ten legł na ziemi- jednak lekko dyszał. Zaatakował także następnego, który zaczął biec w jego stronę. Jednak i tym razem pocisk z procy nie zadał śmiertelnych obrażeń, a tylko ranił przeciwnika.
Mangust zauważywszy przeciwnika, który w tym czasie biegł w stronę Bunga. Chciał mu pomóc, a może dla tego by ocalić swoje życie? Kto to wie...

Stanął, jego mina nabrała poważny wyraz. Skupił się.
[Rzut w Kostnicy: 7]
[Rzut w Kostnicy: 3]
Użycie punktu szczęścia na poprzedni rzut:
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 5]

Pocisk pojawił się przed czarodziejem. Jednak nie poleciał do celu jak zawsze, miał nagłe zawahanie kierunku. W ostateczności dopadł on człowieka, którego miał. Brunet oberwał, lecz jeszcze trzymał się na nogach. Dziwnie spojrzał na Mangusta gdy to dziwne światło uderzyło w niego. Swoim przeszywającym wzrokiem wywołał dreszcze u czarodzieja. Mangust wiedział, że ten typ tak łatwo się nie podda... Z sali obok nadal było słychać biesiadę i dobrą zabawę.
 

Ostatnio edytowane przez Renegat : 03-09-2008 o 19:13.
Renegat jest offline  
Stary 06-09-2008, 00:21   #50
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Niziołek stał przy drzwiach przyciskając ucho do ich drewnianej powierzchni. W sumie nie było słychać za dużo. Głośna muzyka, pijackie wrzaski, albo gadanina nie douczonych strażników, którzy stali po drugiej stronie drzwi. Szybkimi gestami tłumaczył wszystko dla swojego kupca. Najśmieszniejsze było to, że ten wielki zabijaka, który podglądał przez dziurkę od klucza, na kucaka dalej był wyższy od niziołka.
"Nie wielkość, a spryt, drogi niziołku!". Dosyć często Milo sam musiał podbudowywać siebie. Nagle dziwne hałasy dotarły z drugiego końca korytarzy. Szybkie wzrokowe porozumienie z Rudigerem. Już wiedzieli co robić. Czyżby cyrkowiec i ten dziwny czarodziej natknęli się na straż? Milo cichutko, lecz szybko pomknął w stronę krzyków i hałasu. Niziołek w biegu niemalże dobrał sztylet. Rudiger doganiał bo, miał dłuższe nogi. Nie było czasu na żale, ale potrzeba było szybkiej kalkulacji. Niziołek był przyzwyczajony do biegania. Nie raz, nie dwa ratowało mu to tyłek, kiedy zwinnie wymykał się i uciekał.

Z impetem wyskoczył zza zakrętu. Było to za szybkie wejście aby mógł się w pełni rozeznać w sytuacji. Pierwszy na jego drodze stał jakiś niewysoki brunet. Milo nie zastanawiał się, biegł na niego z wyciągniętym przed siebie sztyletem.
[Rzut w Kostnicy: -11]
[Rzut w Kostnicy: 1]
Mierzył dobrze, w udo. Niestety, gdy był zaledwie kilka cali od przeciwnika stracił równowagę na kamieniu, który wcześniej chyba wyleciał z procy. Zdążył tylko drasnąć strażnika w udo. Niziołek zaklął cicho, nie było to, to czego się spodziewał.
 
Maciekafc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172