Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2008, 13:53   #690
Beriand
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Gedwar słysząc za sobą kroki gwałtownie się wyprostował dobywając broni. Dostrzegłszy smukłego, wysokiego elfa, zaglądającego do piwnicy, nie zwlekał ni krztyny dłużej.

~Jeszcze tego tu brakowało! Szabrowniku, znalazłeś się w złym miejscu o niewłaściwym czasie! Miałem dzisiaj bardzo zły dzień!~


Odziana w fiolet postać zwróciła się w stronę mężczyzny nieco zaskoczona tak porywczym tonem.

- Jestem Beriand, czarodziej- zwrócił się po chwili do wojownika - A to pan miał może przyjemność spotkać się niedawno z pewnym nekromantą?

-Wątpliwą przyjemność...zapewniam.-odparł Gedwar i dodał.- Nie zdziwiła cię panie, obecna sytuacja. Zapewne więc wiesz więcej ode mnie. Domyślasz się, co tu się stało? I kim ty jesteś oraz co cię łączy z Turamem?


Wyczekująco patrząc na elfa, paladyn pochylił się nad dwojgiem leżących i sprawnie zbadał ich stan.

Czarodziej przez chwilę milczał, nie wiedząc, co zrobić. W końcu postanowił odpowiedzieć paladynowi, ale najpierw zapytał:
-Ogłuszeni, ale żywi, prawda?
Kiedy Gedwar pokiwał głowa, elf zaczął mówić:

- Jak najbardziej zdziwiła, ale chyba wiem co się stało. Ale zacznę od drugiego pytania- już się przedstawiłem, a z Turamem i całą grupą... hm, powiedzmy najemników łączy mnie chęć wydostania się z tego przeklętego miasta.- Beriand chwilowo postanowił ujawnić jedynie część planu- A co tu się stało? Mieliśmy zamkniętego w piwnicy oszalałego kapłana-zdrajcę, a na straży stała właśnie ta dwójka- wskazał ręką Yokurę i Varryaalda - Nie sądzę żeby Mi Raaz sam rozwiązał sznury, otworzył drzwi, pokonał półorka i tropiciela i uciekł... Chociaż kto go tam wie. Ale zapewne ktoś mu dopomógł w ucieczce... Wiem, że nie brzmi to zbyt jasno, ale to dłuższa opowieść. A pana z kolei, co sprowadza do domu Turama?

Czarodziej spojrzał na skulonego krasnoluda i westchnął:
- W takim stanie na pewno nie odczyta mapy.

- Faktycznie, jego stan nie jest najlepszy. Mości pan Turam potrzebuje spokoju i ciszy. O żadne z tych dóbr niełatwo teraz w Phalenopsis. Zanim jednak odpowiem na pańskie pytania chciałem cię prosić szlachetny panie o wybaczenie mi tonu, jakim pana powitałem. Moje miano brzmi Gedwar. Jestem uniżonym sługą Krzewiciela Nadziei. Do domu zacnego Skarbnika Gildii Inżynierów sprowadza mnie kwestia batalistyczna. Potrzebuje orzeczenia szanownego Turama o stanie murów okalających poszczególne dzielnice miasta. Na ich podstawie pragnę dowieść, iż odziały utrzymywane przez tutejszą szlachtę nie będą miały najmniejszych szans uchronić swoich chlebodawców od rychłej śmierć, wtenczas, gdy zewnętrzne mury miasta ulegną pod naciskiem ataków nieprzyjaciół. Gdyby tylko udało mi się przekonać, możnowładców, że ich przyboczne gwardie dużo bardziej przydałby się na flankach, miasto miałoby większe szanse na przetrwanie. Co do tego całego Mi Raaza powiedz mi przyjacielu, nie było on czasem nekromantom, którego spotkałem przed budynkiem? Poza grupką najemników i krasnoludem, który im przewodził spotkałem jeszcze przed wejście jakiegoś nieszczęśnika, nad którym się znęcali. Opisz mi proszę zbiega może go gdzieś spotkałem.


- Znacznie większe szanse przetrwania?- spytał zdziwiony czarodziej. W tym świecie? Ale przecież to paladyn, walka do końca i tak dalej- Nie wiem czy w Tais cokolwiek jeszcze ma szansę przetrwać... A poza tym, opinia szanownego Skarbnika Gildii nie będzie obecnie zbyt zrozumiała. Mi Raaz nekromanta? Tak... całkiem możliwe, był sługą jakiegoś szalonego bóstwa- w tym momencie elf przypomniał sobie sylwetkę jakby ciągnięta przez najemników- Jeśli ten nad którym się znęcano to był on, to wychodzi na to że uwolnił go ten miotacz głazów. Ciekawe... to musi być ktoś naprawdę potężny, skoro ma na usługach parkę półorków-półgolemów.

Beriand zamilkł, rozważając, po co temu uskrzydlonemu magowi ktoś taki jak Mi Raaz- może to szpieg... ale chyba nie, skoro się nad nim znęcają. Musiał zaprzepaścić jakieś zadanie.

- Wybacz drogi panie, czemu podajesz w powątpiewanie los całego Tais? Rozumiem, że sytuacja w mieście nie wydaje się być zbyt optymistyczna, ale zawsze przecież jest nadzieja. Nie znam sytuacji na całym kontynencie, ale gdyby nie marsz uchodźców pewnie do tej pory przesiadywałbym w moje chatce otoczonej szczytami Gór Środka. Wracając do losu tego nieszczęśnika. Jestem niemal pewien, iż ten latający nekromanta bez mrugnięcia okiem rychło zakończyłby żywot kapłana, gdyby ten nie był mu do czegoś potrzebny. Skoro poświecił niemałe środki, żeby go odbić i nie uśmiercił go na miejscu, miał ku temu poważny powód. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że ów nekromanta zabezpieczył swoimi silami spory obszar wokoło miejsca zamieszkania Szlachetnego Skarbnika Gildii. Masz może pojęcie czemu tak bardzo zależało mu na braku jakichkolwiek światków? Może, w tym domu został ukryty jakiś przedmiot, będący obiektem pożądania krasnoluda. Może ten cały Mi Raaz miał za zadanie zrobić rekonesans, a gdy został zdemaskowany, jego mocodawca musiał interweniować. Jednego jestem pewien z jakiegoś nie błahego powodu przywódcy tej całej szajki zależy na pełnej dyskrecji. Zatem pytanie brzmi, czego szukał ów krasnolud i czy jest w posiadaniu tego na czym mu tak bardzo zależało?

-Dyskrecja, właśnie... cała armia najróżniejszych sług, magiczna mgła. Ciekawe dlaczego tak mu na tym zależy. A jeśli chodzi o ten tajemniczy przedmiot- nie sądzę żeby nekromanta już go miał, bo albo zabiłby Mi Raaza, albo go wypuścił czy zapłacił, a każdym razie nie torturował. Turam ma tu dużą ilość starych i magicznych przedmiotów, można by go... niech to. Teraz już raczej się nie spytamy. Ale jeśli ma jakiś potężny artefakt, to spakował go ze sobą- ewentualnie możemy sprawdzić jego torby. A jeśli chodzi o przyszłość Tais... kolce, spadające meteory, rozrost dzikiej magii mówią same za siebie. Ponadto potężny astrolog z zamku Arsiviusa stwierdził, że koniec świata nastąpi za kilka miesięcy.

Ale powiedział też, że gdzie nadzieja, tam znajdzie się sposób- dodał po chwili milczenia Beriand.. Spojrzał jeszcze raz na bezbronnego krasnoluda a potem rozejrzał się po pomieszczeniu i pacnął się ręką w czoło.

-Gella, chodź do mnie- zawołał- moja kotka chyba była w domu podczas napaści, być może wie coś więcej- wyjaśnił Gedwarowi. Chciał wypytać chowańca o tutaj się wydarzyło- oczywiście o ile kotka jest w pobliżu... może uciekła, ale z pewnością żyła, elf wyczułby jej śmierć.
 
Beriand jest offline