Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2008, 23:22   #203
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
- Czyli jest jeszcze szansa. - uśmiechnął się do ciebie. Zgiął palce, jakby chciał wziąć twoją dłoń w swoją, ale bariera nie puszczała. Wstał i odsunął się o krok od lustra.
Twoja noga zaczęła śmiesznie mrowić, w miejscu, gdzie miałaś bransoletę.

- Co do..? - spojrzałam na swoją lewą nogę - Chyba noga mi zasnęła. - tupnęłam mocno w ziemię, ale mrowienie nie ustało.

Bransoleta zdawała się świecić i dzwonić delikatnie. Cichutko pobrzękiwać. Ale przecież to niemożliwe?
- Moira... - Celestin zwrócił twoją uwagę na taflę lustra, która zaczęła wyraźnie falować, jak wzburzona woda.

Ze zdziwieniem spojrzałam na Celestina.
- Nie wiesz czasem co się dzieje? - spytałam niepewnie. Przyłożyłam dłoń do tafli lustra. Powierzchnia była jak guma. Kiedy jej dotykałam to oblepiała mi palce i ciągnęła się, ale po odsunięci ręka nie była klejąca. Spojrzałam na bezwładne ciało mężczyzny. Z niejakim wysiłkiem przesunęłam je na przeciwko lustra.
-hmm.. - stanęłam za materialną częścią Celestina i przeplatając przyłożyłam jego dłoń do tafli.

Natrafiłaś na opór. "Nie uda się" przemknęło ci przez myśl. I już chciałaś posadzić ciało z powrotem (ciężki był niemiłosiernie i nie wygodny do przenoszenia) na posadzce, kiedy usłyszałaś kolejne brzdąknięcie i ręka swobodnie przeszła na drugą stronę. Co więcej lustro jakby wessało ciało do środka, ciebie odepchnęło a tafla uspokoiła się.
Celestin przyglądał się sobie z mieszanką zainteresowania, nadziei i niedowierzania. Czy to dzieje się naprawdę? Zdążył jeszcze raz na ciebie spojrzeć i nagle duch został wciągnięty przez ciało. No teraz przynajmniej był jeden. Tylko że jakoś się nie poruszał. Ciężko stwierdzić, czy oddychał. Chwila przeciągała się.

Podbiegłam do lustra i położyłam na nim dłonie patrząc jakby oprzez szybę na leżącego po drugiej stronie mężczyznę.

Ten jęknął, przyciągnął kolana do siebie i otworzył w końcu oczy.

Rana na brzuchu paprała się coraz bardziej, czuł to. Nieprzyjemna wilgoć, słabość i brak czucia w boku. Tylko raz w życiu był w takich opałach i nie miał ochoty tego powtarzać, a tu jak się ładnie układa. Starał się usiąść. Całe jego ciało słuchało go ze strasznym opóźnieniem. Co więcej wydawało mu się, że to wcale nie jego ciało. I jeszcze to uczucie, że otacza go galareta. Ba!, on oddycha galaretą. Otarł usta. Wsparty o ramę lustra, wstał w końcu na nogi i uśmiechnął się do Moiry.
- Dziękuję. - położył swoją dłoń na tafli tak, żeby pokrywała się z dłonią dziewczyny.
Nagły niepokojący dźwięk odrzucił was od lustra. Patrzyliście jak zahipnotyzowani, jak tafla zamarza. Jakby zamieniła się w kawał lodu.
- Co się dzieje?
Miałaś złe przeczucie. Coś ci mówiło, że jeśli to się skruszy...
I nagle usłyszałaś ciężko wyobrażalny chrzęst od strony dwóch pozostałych kobiet. Zdążyłaś zapomnieć, że one w ogóle tutaj są i walczą. Chrzęst od razu skojarzył ci się negatywnie, z krzesłem. Niestety miałaś rację. Francesca, poirytowana sztuczkami Margot po prostu wyrzuciła krzesło ze swojej drogi. Jego nogi zachrzęściły o kamienną podłogę i całe uniosło się siłą wyrzutu w powietrze. Zdążyłaś tylko odwrócić się w połowie i jakby ktoś zwolnił czas, zobaczyłaś jak powoli płynie w stronę lustra. Twoje ręce samowolnie uniosły się w górę, aby je zatrzymać, ale niewiele to dało. Metalowa ram uderzyła w lodową powierzchnię, a ta natychmiast rozbryzgała się w tysiące mały kawałków. Kilka poraniło ci twarz i dłonie, kilka utkwiło w skórze. W uszach grzmiał potężny krzyk Margot pełen przerażenia, furii i nieszczęścia. Z wściekłością tak potężną, iż w jej oczach obudziła się chęć mordu, uderzała raz po raz na Francescę. W końcu z niespodziewaną siłą ramieniem (nadziewając się na sztylet) pchnęła służkę i przygwoździła ją do ściany i cięła na wysokości brzucha, głęboko.
Zrozpaczona podbiegła do resztek lustra i nie wiedziała co ma zrobić. Bezwładnie brała je do rąk, tępo się im przyglądając i starała się jakoś je do siebie przypasować.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline