Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2008, 01:07   #205
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Margot nagle wstała i nienawistnie spojrzała na nieprzytomną Francescę.
- To ty... to przez ciebie - zazgrzytała zębami. Patrzyła jakimś pustym, zdeterminowanym wzrokiem na służkę i ruszyła do niej, dalej przytulając do siebie trzy większe kawałki lustra. Podeszła do niej i ściskając (aż za mocno, gdyż poranił jej dłoń, a krew kapała dookoła) kawałek szkła uniosła całe ramię do góry, ewidentnie chcąc wbić je w ciało bezbronnej Francesci.
- Margot! Margot słyszysz mnie? - głos Celestina zdawał się przytłumiony.
- Braciszku? - białowłosa rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem dookoła siebie dalej trzymając rękę w górze.
- Margot! Spójrz na szkło.
- Ale go tu tyle...
- Na największy kawałek, jaki znajdziesz.

Margot rozejrzała się ponownie, niewiele dostrzegając. Natomiast ty zauważyłaś, że trzy największe są w jej objęciach.

Z lekkim nie dowierzaniem, nie do końca wiedząc co się właściwie dzieje słabym głosem rzuciłam :
- Masz je w rękach!
Dziewczyna była tak roztrzęsiona że nie do końca to do niej dotarło. Poderwałam się szybko i prawie wyrywając jej szkoło z ręki obróciłam je taflą do niej (praktycznie przed jej oczami) Mogłam jej wyrwać lustro ale Celestin wyraźnie wołał ją.

- Margot. - na chwilę jego głos stał się tak ciepły i przyjemny. - Tak się cieszę, że żyjesz. Ależ ci urosły te twoje włosy.
Dziewczyna nieprzytomnie starała się dłonią obetrzeć krew z lusterka, żeby widzieć Celestina wyraźniej. Jednak krwawiąca dłoń średnio się do tego nadawała - smugi robiły się jeszcze większe i większe. Widząc, że to nie wiele daje, bo dlaczego to do niej nie docierało, zaczęła chlipać i dodatkowo zrosiła powierzchnię łzami.

Żal mi jej. Może się nie lubimy, ale to nie zmienia niczego. Chcąc jej pomóc rąbkiem sukni sama spróbowałam przetrzeć szkło. Troszkę przejrzało. I nawet wyraźnie dało się dostrzec Celestina. Przynajmniej zarys jego twarzy.

W tym momencie Margot zawyła i dławiąc się płaczem upadła na kolana, opierając się o twoje nogi. Zostałaś stojąc z lustrem w dłoniach.
- Moira? - w jego głosie słychać było autentyczną radość, tego nie da się udawać - Dzięki Theusowi! Myślałem, że może... - chciał powiedzieć "odeszłaś", ale nie przeszło mu to przez gardło. - ...że możesz nie słyszeć. Ja się czujesz, nic ci nie jest? - niepokój wyraźnie odbił się na jego twarzy. - Stąd niewiele widzę.

Byłam lekko oszołomiona. Potem do oczu znowu napłynęły łzy i dwie wielkie krople wyglądające niczym perły rozbiły sie o moje dłonie. Otarłam wierzchem dłoni oczy.
- Przepraszam - dodałam, zupełnie pomijając jego wcześniejsze pytanie jednak po chwili postanowiłam do niego nawiązać - to nie ważne, gdzie ty jesteś? Jak twoje rany?
Uśmiechnął się pocieszająco.
- W tym momencie to nie ma większego znaczenia. Żyję. Ale będę cię musiał prosić o przysługę. - zrobił pauzę, jakby nie mógł znaleźć odpowiednich słów. - Margot to moja rodzona siostra. Ma dopiero szesnaście lat, niezależnie od tego, jak wygląda. Mogłabyś się nią zająć, dopóki... nie dojdzie do siebie?

Mówiłam że nic mnie już w Voddacce nie zaskoczy? Przyjęłam wszystko nad wyraz spokojnie jakby wszystkie te gmatwaniny były dla mnie szarą codziennością. Zaczynałam się przystosowywać? Nieważne.
Spojrzałam na białowłosą. Była roztrzęsiona i opierała się o moje nogi choć mnie samej ciężko było ustać. No nic. Było mi jej naprawdę szkoda.
- Nie ma problemu - odpowiedziałam spokojnie i z delikatnym uśmiechem który jednak szybko stężał - ale powiesz mi co się dzieje?

Westchnął.
- Jeśli to cię uspokoi. Jestem zamknięty w jakimś -
jego uśmiech wykrzywił się nieprzyjemnie, ale tylko na moment. Znów stał się taki, jakim pierwszy raz go spotkałaś. Spokojny, dobrze ułożony młody szlachcic. - co zdaje się innym wymiarem. Może inna rzeczywistość? Ciężko mi powiedzieć. Jedyna brama została zniszczona. Potrzebuję jakiegoś bożka i cudu, żeby się stąd wydostać. - jego twarz powiększyła się, musiał się przysunąć. - Widzisz, mówiłem, że na razie nic się z tym nie da zrobić. - jego głos był wesoły, mimo beznadziei całej sytuacji. - Co z tą trzecią?
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 02-09-2008 o 13:58.
Latilen jest offline