Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2008, 10:25   #18
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Eik Vangalar

Twarz chorego starca jeszcze długo spoglądała przeraźliwie w oczy, w głębi umysłu najemnika, szepcząc tajemnicze ostrzeżenie. Eik stał chwilę na moście i ściskając w dłoni podejrzany, srebrny przedmiot, zastanawiał się, czy faktycznie zobaczył to, co mu się zdawało. Radykalne posunięcie Carli zdało się mówić, że nie był on jedynym, który tego doświadczył. Odszukał ją wzrokiem, by odczytać wrażenie z jej twarzy, lecz ta niesamowita kobieta już popędziła dalej przed siebie łapiąc przejeżdżającą dorożkę. Już miał podbiec do niej, gdy zauważył, że sama zrezygnowała z kursu, ruszając w kierunku tworzącego się właśnie na jego oczach ludzkiego zbiegowiska. Zwolnił więc kroku i dał sobie spokój ze ślizganiem się po szarawej bryji wraz z całym rynsztunkiem. Dotarł spokojnie do dorożki i nie zważając na słowa woźnicy, włożył do środka swoje rzeczy.
- Wiem, wiem… - uspokoił go – jestem razem z tą panienką.
Dreptał chwilę u drzwi dorożki układając swe myśli i zastanawiając się, co z tym począć…
- A może wyrzucić to diabelstwo, - myślał - albo sprzedać u jubilera. Nie chcę żadnego cholernego cienia! Ani chwili spokoju dla zszarganych nerwów... Ledwo człek przyjedzie do miasta, a już się coś do niego przypieprzy. Diabli nadali… Żeby chociaż było lato, to rozumiem, ale w zimie…
- Do dupy z tym cieniem! – skonkludował na głos ignorując obecność woźnicy.
Carla tymczasem opuściła łaźnię i wdała się w rozmowę ze znanym mu z widzenia śledczym Eischendorffem.
Czując, że to nie potrwa już długo, wsiadł do dorożki i rzucił do woźnicy.
- Rusz Pan tą bryczkę i stań gdzieś w pobliżu, niech kobieta nie łazi po błocie!
Co by i jej całowanie ziemi nie weszło dziś w krew. –
rzekł do siebie pod nosem.

Chwilę później dorożka zatrzymała się nieopodal konwersującej dwójki osób. Carla właśnie zakończyła rozmowę i mile zaskoczona bliską obecnością pojazdu szybko wskoczyła do środka na siedzenie. Wyglądała na iście strapioną, ale próbowała nie dać tego po sobie poznać. Nie zwlekała ani chwili. Z jej ust popłynął potok słów relacjonujący Eikowi zwięźle wszystko, czego właśnie się dowiedziała.
- Eik... chyba nici ze zwiedzania miasta – podsumowała krótko - muszę się zająć tą sprawą. A wygląda na paskudną, więc może lepiej się nie włączaj.
- Musisz...? –
upewnił się grając dalej na zwłokę, choć wiedział już jaka będzie odpowiedź. Przez cały czas ociągał się starając się zrobić wszystko, byle tylko dziewczyna nie zaangażowała się w tą sprawę z biegającymi zwłokami, a ona już znalazła sobie nową. Trudno.
- W zakonie, to znaczy zawsze na służbie - uśmiechnęła się.
- Hmm... nie włączaj... łatwo powiedzieć. Zdaje się, że sam tkwię w tym po uszy. - powiedział otwierając dłoń z leżącym na niej srebrnym amuletem.
- Chciałabym pokazać kapłanom ten amulet. Może to coś więcej niż kawałek srebra.
Może tkwisz w tym, ale sądzę, że szybki wyjazd z Null, byłby przejawem rozsądku.
- Jaki wyjazd, Kobieto?! Dopiero, co przyjechałem i nie zamierzam znowu wyjeżdżać.
- Cokolwiek dzieje się w mieście, ma coś wspólnego z tym cholernym teatrem.
- Z resztą dokąd mam jechać, tu jest mój dom. Nie będę uciekał przed cieniem. -
dodał już spokojnym głosem.
- Myślę, że po Nocy Wiedźm będzie już spokojnie... a to tylko 10 dni
- Nie obchodzi mnie to, zostaję! Nigdy w życiu nie uciekałem przed niczym, nie stanie się to i tym razem. –
zacisnął mocną pięść na pięknej rękojeści miecza wiszącego u pasa.
- Jak chcesz. Jadę do swoich przełożonych i Morrytów. Może się czegoś więcej dowiemy. - spojrzała z powątpiewaniem, ale na spojrzeniu poprzestała.
- Dobra, pojadę z Tobą, ale najpierw zajedziemy do mnie, żebym wreszcie mógł zostawić swoje rzeczy.
- To ja wezmę po drodze pistolet z kwatery
- Jak sobie życzysz. –
zgodził się wkładając amulet do kieszeni.
- Nie wiem, czy na magię coś broń pomoże, ale będę się lepiej z nią czuła.
- Do dzielnicy kupieckiej, "Łuki Grimmana"! -
krzyknął do woźnicy.
- A później do akademii artylerii proszę. – dodała Carla
- Obyś poczuła się lepiej. – powiedział z lekkim uśmiechem.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 02-09-2008 o 11:23.
Lorn jest offline