Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2008, 15:56   #201
Smoqu
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Galdor nienawidził orków, nienawidził ich smrodu i wyglądu ... Nienawidził chyba najbardziej ze wszystkich stworów służących Nieprzyjacielowi.

Niektórzy powiadają, że orki to upodlone i zdeformowane przez lata tortur elfy, które zaginęły u początku istnienia ich rasy nad jeziorem Kuivienen. Morgoth nigdy nie miał potęgi tworzenia, a jedynie przedrzeźniania i niszczenia cudzych dzieł.

Gniew rozgorzał w elfie i jego oczy zapłonęły jak gwiazdy. Ostrze rozbłysło szkarłatną poświatą reagując na potężny gniew władającej nim dłoni. Bez lęku ruszył na przeważające siły wroga, zaś orki pierzchały przed jego mieczem i świetlistym spojrzeniem. Bojowy szał jeźdźca udzielił się również wierzchowcowi, który gryzł, kopał i tratował przeciwników, którzy tylko ośmielili się zbliżyć w zasięg jego kopyt i zębów.

Nagle jeden z orków, najbardziej przebiegły i odważny, doskoczył z boku do noldora i z tryumfalnym wrzaskiem machnął trzymanym w obu dłoniach kawałkiem żelaza. Elf nie miał żadnych szans, aby sparować to uderzenie i osłonił się ręką. Jednak okrzyk zamarł napastnikowi w gardle, gdy ostrze, zamiast odciąć nadstawioną rękę, zgrzytnęło o metal ją chroniący i ześlizgnęło się nie czyniąc widocznej krzywdy Galdorowi. W następnym momencie leżał z przebitym gardłem, a niedobitki próbowały uciec w popłochu.



Gdy droga na wschód była już wolna, Galdor dał znak hobbitom, aby jak najszybciej podążyły w tę stronę, a sam zawrócił, aby wesprzeć zachodni front obrony. Krasnoludy w tym czasie zdążyły zamienić resztki wozu w barykadę.

Świetnie, to da nam troszkę więcej czasu

W tym momencie straszliwy ryk rozdarł powietrze i elf ze zdumieniem obserwował samobójczą szarżę Valina.

Dlaczego? przemknęło mu przez głowę, ale nie było czasu na zastanawianie się. Widząc, że człowieka ogarnął szał i nie ma szans na porozumienie się z nim zawołał tylko, zeskakując z konia:

- Narfin, szybko za wóz. Manfennas, wycofuj się.

Po czym błyskawicznie zdjął łuk, który wciąż obijał się o koński bok i odwrócił się w kierunku walki, która rozgorzała na drugim brzegu. Wyjął z kołczana strzałę i nałożył ją na cięciwę, napiął łuk, uspokoił oddech i skupił się na celu.

Doskonale widział wielkiego górala przedzierającego się z toporem w rękach w kierunku walczącego Valina. Stał się jednością ze strzałą. Jeszcze zanim ją wypuścił, wiedział, gdzie uderzy, poleciał razem z nią ... i wbił się prosto w gardło przerywając aortę. Góral padł, jak ścięte drzewo. Ze wschodniego brzegu nadlatywały jednak już następne, śmiercionośne pociski ...
 
Smoqu jest offline