Na zapleczu sklepu znowu znajduje się kanapa, mały brudny stolik i telewizor. Telewizor niestety w czasie, gdy van stuknął w ściankę wewnętrzną, spadł ze stolika na podłogę i roztrzaskał się. Budynek nie ma piwnicy, a przynajmniej nie prowadzą do niej żadne drzwi. Pod jedynym oknem zaplecza stoi sporej wielkości maszyna z własną ladą. Jest to frezarka, szlifierka i tokarnia w jednym. Na owej ladzie stoi niewielki stojak na narzędzia, a w nim różne cęgi, kombinerki (płaskie i kątowe, małe i duże), nożyce do miękkich metali, pilniki, rozwiertaki i śrubokręty. Maszyna ta wraz z narzędziami bardzo użyteczne dla kogoś, kto zajmuje się bronią, nie przystosowane są do gwintowania.
Dziadek na razie nie zauważony przez nikogo leżał nieprzytomny na podłodze oddychając ciężko. Z jego głowy sączyła się powoli krew, mimo że przewiązana była już bandażem. Najwidoczniej miał pecha, żeby w ciągu 15 minut dwukrotnie rozwalić sobie czaszkę.
Adam tym czasem wstał ze schodów. "Przecież nie będę nocą próbował wejść do łodzi podwodnej. Muszę poszukać sobie jakiegoś schronienia na noc." - pomyślał. Udał się w stronę jednej z kawiarni położonych wzdłuż ulicy ciągnącej się na wzniesieniu ponad linią brzegową. Nie było ani jednej żywej duszy. Ludzie opuścili to miejsce w pośpiechu, ktoś jednak zdążył zamknąć za sobą drewniane drzwi kawiarni. Adam otworzył je z kopa i wszedł do środka. Zamek puścił, ale drzwi nadal jeszcze można było przymknąć. Tak zrobił. Zwiedził miejsce. Na dole stało kilka stolików i lada, za którą na stalowych stołach zwykle przyrządza się kanapki. Na ladzie stał wielki expres do kawy. Expres był włączony. To wydawało się oczywiste - postawiwszy na podłodze torbę z prowiantem i amunicją, Adam zaparzył sobie capucino na uspokojenie i usiadł do stolika. Zdjął z pleców strzelbę i powiesił ją na oparciu krzesła. |