|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-09-2008, 17:30 | #71 |
Reputacja: 1 | Na zapleczu sklepu znowu znajduje się kanapa, mały brudny stolik i telewizor. Telewizor niestety w czasie, gdy van stuknął w ściankę wewnętrzną, spadł ze stolika na podłogę i roztrzaskał się. Budynek nie ma piwnicy, a przynajmniej nie prowadzą do niej żadne drzwi. Pod jedynym oknem zaplecza stoi sporej wielkości maszyna z własną ladą. Jest to frezarka, szlifierka i tokarnia w jednym. Na owej ladzie stoi niewielki stojak na narzędzia, a w nim różne cęgi, kombinerki (płaskie i kątowe, małe i duże), nożyce do miękkich metali, pilniki, rozwiertaki i śrubokręty. Maszyna ta wraz z narzędziami bardzo użyteczne dla kogoś, kto zajmuje się bronią, nie przystosowane są do gwintowania. Dziadek na razie nie zauważony przez nikogo leżał nieprzytomny na podłodze oddychając ciężko. Z jego głowy sączyła się powoli krew, mimo że przewiązana była już bandażem. Najwidoczniej miał pecha, żeby w ciągu 15 minut dwukrotnie rozwalić sobie czaszkę. Adam tym czasem wstał ze schodów. "Przecież nie będę nocą próbował wejść do łodzi podwodnej. Muszę poszukać sobie jakiegoś schronienia na noc." - pomyślał. Udał się w stronę jednej z kawiarni położonych wzdłuż ulicy ciągnącej się na wzniesieniu ponad linią brzegową. Nie było ani jednej żywej duszy. Ludzie opuścili to miejsce w pośpiechu, ktoś jednak zdążył zamknąć za sobą drewniane drzwi kawiarni. Adam otworzył je z kopa i wszedł do środka. Zamek puścił, ale drzwi nadal jeszcze można było przymknąć. Tak zrobił. Zwiedził miejsce. Na dole stało kilka stolików i lada, za którą na stalowych stołach zwykle przyrządza się kanapki. Na ladzie stał wielki expres do kawy. Expres był włączony. To wydawało się oczywiste - postawiwszy na podłodze torbę z prowiantem i amunicją, Adam zaparzył sobie capucino na uspokojenie i usiadł do stolika. Zdjął z pleców strzelbę i powiesił ją na oparciu krzesła. |
03-09-2008, 08:21 | #72 |
Reputacja: 1 | Igor wszedł do sklepu poszukał jakiegoś rewolweru i kabury na niego.. Potem w znalazł jakiś karabin maszynowy. Na koniec wziął jakąś strzelbę. Znalazł odpowiednie naboje.(jeśli nie znalazłem któregoś kalibru albo broni powiedz). Znalazł jakiś plecak. Zapakował wszystko co miał w siatkach i trochę naboi. przyczepił do boku strzelbę. karabin przewiesił przez ramie a rewolwer wsadził do kabury przyczepionej do pasa. Uzbrojony po zęby i wyszedł ze sklepu. -Dobra Ja ide do Adama...Jeśli go znajdę...Dobra idę. Ktoś idzie ze mną?- nie czekając na odpowiedź poszedł w tą stronę co poszedł wcześniej Adam.
__________________ ..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::... |
03-09-2008, 16:12 | #73 |
Reputacja: 1 | - O nie, rewolwery, pistoleciki, co nimi zrobisz takim wielkoludom? Pewnie nawet nie poczują. Mój pomysł jest taki: pojechać zobaczyć dziurę z której wylazły, a później zaczaić się gdzieś ze snajperkami, najlepiej każdy w innym miejscu i napier….ć je z odległości. No dobra to jutro, ja też idę się kimnąć. A samochód to… (ziewa), też jutro. - powiedział po czym ruszył w ślad za metalem.
__________________ War...War never changes |
03-09-2008, 18:39 | #74 |
Reputacja: 1 | Rocco ruszył za metalem, Norbert zastanawiał się czy iść czy może kimnąć się w Vanie. Po chwili namysłu krzykną -Czekaj Rocco idę z tobą Po czym ruszył za Dresem |
03-09-2008, 19:51 | #75 |
Reputacja: 1 | Adam miał sporo pewności, że nie warto rozglądać się, co ciekawego znajduje się na zapleczu kawiarni, dlatego nawet nie ruszył w tamtą stronę. Siedział teraz niezbyt wygodnie w krześle przy jednym ze stolików i popijał słabą kawkę. Starał się na chwilę zapomnieć o tych wszystkich trupach na zewnątrz i rozmyślał jak się stąd wyrwać. "Znajdę jakieś lotnisko..." - myślał - "...tam też prawdopodobnie nie będzie ani jednej żywej duszy, więc po prostu uruchomię jakiś mały samolot odrzutowy i polecę nim w kierunku Polski. Jeśli i tam dzieją się niesamowite rzeczy, to po prostu trzeba będzie walczyć...nie ma innej rady." - zamyślał się coraz bardziej nad rodzinnym krajem. W jego umyśle pojawiały się obrazy domu, żony, smacznego obiadu przygotowanego przez teściową. Gdy z przerażeniem rozmyślał, co w tym czasie tam w Polsce robi jego mała córeczka, znów przemknęło mu przez myśl, że może jakieś olbrzymy rozdeptują właśnie jego rodzinę. Łyknął kawę zły na siebie i na swoje myśli. Teraz wyobrażał sobie, jak układa swoją córkę do snu i zasypia w fotelu czuwając przy niej. W rzeczywistości Adam nie wiedzieć kiedy zasnął w kawiarni na krześle położywszy twarz na stoliku. W sklepie z bronią tymczasem pozostał tylko nieprzytomny dziadek leżący na podłodze pośród rozsypanych naboi i połamanych desek od lady sklepowej, oraz Mikołaj, który zajrzał na zaplecze. Pozostali ruszyli piechotą w dół ulicy w kierunku portu. Światła latarni ulicznych, które włączyły się automatycznie, rozświetlały im drogę. Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 03-09-2008 o 19:57. |
03-09-2008, 22:41 | #76 |
Reputacja: 1 | Hmm. Narzędzia. Może się przydadzą. Zaczął wtykać za pas spodni najpopularniejsze narzędzia: 4 śrubokręty (2 płaskie, mały i duży oraz 2 krzyżaki, analogicznie), parę kombinerek i cążki. Po namyśli wziął też w rękę największe cęgi jakie znalazł (zakładając, że da się nimi przeciąć łańcuchy lub kłódki, jeśli nie wykasować zdanie). - Dobra Ja ide do Adama...Jeśli go znajdę...Dobra idę. Ktoś idzie ze mną? - O nie, rewolwery, pistoleciki, co nimi zrobisz takim wielkoludom? Pewnie nawet nie poczują. Mój pomysł jest taki: pojechać zobaczyć dziurę z której wylazły, a później zaczaić się gdzieś ze snajperkami, najlepiej każdy w innym miejscu i napier….ć je z odległości. No dobra to jutro, ja też idę się kimnąć. A samochód to… (ziewa), też jutro. - Czekaj Rocco idę z tobą . No i wychodzi na to, że ja mam pilnować rzeczy. I to pewnie w dodatku sam. Pięknie. Z kwaśną miną wrócił do auta i włożył narzędzia do torby. Postanowił trochę odpocząć i usiadł przy drzwiach, oparty o ścianę auta. Zamknął oczy, jego serce zwolniło, a on sam prawie zasnął, gdy jego mózg przetrawił w końcu informacje dochodzące z uszu. Nie wiedząc czyj to przytłumiony oddech słyszy, postanowił nie ryzykować. Sprawdził, czy pocisk jest w komorze nabojowej jego snajperki i odbezpieczył broń. Ostrożnie wyjrzał z auta i zaczął rozglądać się po sklepie. Znalazł nieprzytomnego Dziadka w niewielkiej kałuży krwi. Ostrożnie podszedł do niego i sprawdził mu puls i oddech. Nie doszukawszy się niczego podejrzanego, zostawił snajperkę, wyciągnął pistolet, odbezpieczył go i ruszył po apteczkę. Cho(...). Wszyscy musieli pójść. Oby to była tylko moja paranoja. Sprawdził stan apteczki i z ulgą stwierdził, że jej zapasu wystarczy na co najmniej jeszcze jeden opatrunek. Gdy wrócił do Dziadka, położył pistolet w zasięgu ręki, a poszkodowanego podniósł do pozycji siedzącej i oparł plecami o najbliższą ścianę. Raz jeszcze rozejrzał się czy nikogo nie widać i z napiętymi wszystkimi nerwami, zajął się ponownym opatrywaniem głowy Dziadka. Jeśli tylko odzyska przytomność, to odpalam auto i jadę za pozostałymi. Mam już po dziurki w nosie tego koszmaru. A to pewnie dopiero początek. Przeczuwał, że zbolały wyraz jego twarzy, który w tej chwili mógł podziwiać cały świat będzie od teraz częstym gościem na jego twarzy. |
04-09-2008, 19:54 | #77 |
Reputacja: 1 | "Jacuś? A co ty tu robisz?" - zapytał dziadek otworzywszy oczy. Bredził. Stracił sporo krwi i w dodatku nic od rana nie jadł. "A gdzie jest Gosia? Gosia też mnie odwiedzi?" - bredził dalej dziadek. Oczy mu się zamykały samoczynnie. Czoło miał teraz przewiązane podwójnie i nie ciekła już z niego krew, ale cały był w niej upaprany. Amyst: Skoro Mikołaj próbuje uruchomić znów furgonetkę, opisz czynności. Pozostali szli nadal ciemną ulicą w stronę portu. W oddali widać było wiele małych bujających się światełek. To oświetlenie okrętów i prywatnych łodzi odbijało się od wody. Szli rozmawiając między sobą. Raptownie coś dużego przebiegło im drogę. Było to coś jakby spore zwierzę, ale biegło z niesamowitą prędkością i przeskoczywszy zwinnie nad jakimś samochodem, zniknęło pomiędzy budynkami w ciemnej alejce. |
05-09-2008, 13:24 | #78 |
Reputacja: 1 | - Co do kur...Co to było - Igor złapał się za rewolwer, i oczekiwał. Po chwili ruszył dalej. - Ja pier***e. To się zaczyna robic coraz dziwniejsze.- Dalej wyszukiwał Adama.
__________________ ..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::... |
07-09-2008, 12:48 | #79 |
Reputacja: 1 | Jak znaleźć człowieka nocą w porcie, gdy przecież mógł pójść gdziekolwiek? Należy myśleć tak jak on, wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji, albo wpaść na jakiś genialny pomysł. Adam obudził się. Bolało go w karku od wykrzywionej pozycji w jakiej usnął na kawiarnianym stoliku. Wstał i zabrawszy strzelbę z oparcia krzesła, ruszył na wyższe piętro. Na górze był mały salonik i sypialnia. W saloniku pod jedną ze ścian zrobiony był aneks kuchenny. Pod przeciwległą stał zadbany kredens z kryształami, książkami i 30 calowym telewizorem. W sypialni była tylko szafa z ciuchami i łóżko. Ktoś sobie nawet pościelił, zanim stąd uciekł. Adam po prostu położył się spać. |
07-09-2008, 16:26 | #80 |
Reputacja: 1 | - Czy nic nie może pójść dobrze do końca. - Wściekle mamrotał pod nosem. Upewniwszy się, że Dziadek nie jest w stanie zrobić sobie krzywdy, wsadził pistolet do kabury, snajperkę zabezpieczył oraz ponownie umieścił na plecach i zaczął iść w stronę auta. - Cholera, czemu ja. Czemu to zawsze ja muszę zostawać sam z kłopotami. - Kontynuował swój cichy monolog przeklinając siebie za to, że dał się jakoś w to wciągnąć, idiotów którzy zostawili go samego z rannym towarzyszem, olbrzymy za to, że się pojawiły, ten durny kraj i w ogóle cały świat oraz wszystkich co na nim żyją. Pozwoliło mu to na częściowe uspokojenie nadszarpniętych nerwów. Gdy w końcu poczuł, że jest w stanie normalnie funkcjonować przerwał litanię i dotarło do niego, że stoi już od jakiegoś czasu przy aucie kompletnie nic nie robiąc. Dla spokoju sumienia i rodzącej się paranoi obszedł furgonetkę z ręką na kaburze starając się wypatrzyć potencjalne niebezpieczeństwa. Gdy nic go nie zaniepokoiło, poza wciąż bredzącym Dziadkiem, wszedł do auta, położył swoje L96 na sąsiednim siedzeniu i zaczął grzebać przy kabelkach, które wyszarpał Rocco. Któraś para musi zadziałać. W końcu temu dresowi się udało, a jak nie to dobiorę się do tej głupiej stacyjki i zrobię zwarcie na jej kabelkach. Mam nadzieję, że to pomoże. Z tymi myślami próbował uruchomić to nieszczęsne auto, którym wparadował wraz z innymi do tego sklepu. |