Szrama obrócił się w biegu za przelatującymi hobbitami, malutkimi figurkami wśród łoskotu kopyt. Zły, że nie zdąrzył posłać z nimi Manfennasa, pobiegł z innymi naprzeciw orczej nawale, lecz został w tyle, a na jej widok, na ogrom w pełnej okazałości i nieprzebranie - zatrzymał się nagle. Coofnął się te kilka kroków i złym, jawnie obelżywym głosem warknął ponad bojową wrzawą na sposobiących się do obrony krasnoludów, pogardliwie zerkając na nich z góry, a potem patrząc przeciągle za Narfin:
- Nic tu po was, kurduple! Dłuższych ramion potrzeba!
Potem jednym skokiem zdobył ich bastion i zerknął za znikającymi już wśród liści hobbitami. Zebrał się w sobie, wstrzymał chwilę i ryknął wściekle a rozpaczliwie, z głębi siebie, aż mu się żyły na szyi wyrżnęły twardymi węzłami:
- HOBBICI WZIĘCI! NIZIOŁKI PORWANE! |