Franek "Siekierka" i Anna „Andzia” Jeziorkowska
Sklep u Zygmunta
Franek patrzył nieco nieprzytomnie na Andzię. Przez chwilę Andzia, ba sam Zygmunt też miał takowe myśli, pomyślała, że ten cały "ktoś", to chyba nie bardzo może pomóc.
Mózg mole i wóda dawno mu zeżarły dodała w duchu Andzia.
-
E! Franiu! E! Franiu rozległo się gromko z ust Zygmunta
Franek do cholery jasnej - ocknij się no! Zygmunt wyglądał jakby miał zamiar strzelić kumpla z lekkiego liścia, ale z jakichś powodów zrezygnował.
Po dłuższej chwili, w czasie której Andzia czuła się jak na tureckim kazaniu, Franek się ocknął i całkiem przytomnie popatrzył to na Andzię to na Zygmunta. Westchnął tak ciężko, jakby ostatnie tchnienie wydawał. Odchrząknął mocno i spytał Andzię
-
No dobra, powiedzmy, że jestem zainteresowany. Ale to będzie kosztowało nieco brzdęku i nalewki... A! I mam nadzieję, że owa nalewka od Jaśki rzeczywiście jest cud-miód-ultramaryna. Chodźmy do tego całego Alojza. Po drodze opowiesz mi co wiesz o tej sprawie w której mam pomóc. Franek na chwilę zawahał się i dodał nieco konfidencjonalnym tonem
... mam nadzieję, że to nie jakaś mokra robótka, co?