Trzeci nie był zachwycony. Nie był... ani obudzeniem w środku nocy (która dla niego kończyła się koło 10), ani męczącym, przerywanym snem pełnym dziwnych obrazów i dzwięków... Zrzucił swoje rozdrażnienie na karb snu w zamkniętym, słabo wentylowanym pomieszczeniu i kilkukrotnie otrząsnął się starając się zmusić swój mózg do jakiegokolwiek funkcjonowania...
To, że N’sakla skończył mówić, o tym, czego się dowiedział, dotarło do niego z kilkunastosekundowym opóźnieniem. Wyczekał jeszcze chwilę po czym się odezwał: - Wydaje mi się, że sprawa, ma trzy glówne wątki. Pierwszy - ksiądz... - przez parę sekund usliłował przypomnieć sobie nazwisko i rozdrażniony skończył - ksiądz, w każdym razie, i jego związek z "Dębami". Drugi - kancelaria prawnicza. Jeżeli zajmują się finansami od lat to muszą wiedzieć co tam było, kto jest obecnym właścicielem i czy chce to sprzedać. Trzeci to linie i ludzie. Moim zdaniem ludzie sa tu głównym winowajcą - N'sakla dowiedział się, że teren został wydarty Gai przez ludzi, przynajmniej początkowo w "Dębach" mieszkali ludzie, niezaleźnie co to było... Może jakieś zgromadzenie dru...id...ów - praktycznie przeliterował, oswajając się z nowym słowem - używało dworu do swoich praktyk pod osłoną szpitala czy czegoś co tam było... Szaleństwo mogło być wynikiem ludzkich działań, ich własnych działań... - na chwilę jego wzrok i cała postawa stały się nieobecne, jakby... otrząsnął się po raz kolejny - Może Tomek byłby w stanie się coś dowiedzieć, jeżeli zna kogoś z Praissów... Marek z Tibą może spróbowaliby szczęścia w kurii?
Trzeci coraz bardziej rozdrażniony usiadł z boku, na parapecie okna, czekając na opinie pozostałych. Męczył się w tym pomieszczeniu i w sumie całym wysiłkiem woli zmuszał się, aby nie wyjść... |