Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2008, 17:55   #207
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
-Stajemy! Ileż można tak gnać na oślep? Tu trochę odpoczniemy i poczekamy na resztę - sam Teliamok chyba najbardziej cieszył się ze swoich słów.

Zmęczony jazdą na ogromnym wierzchowcu, ledwo potrafił się na nim utrzymać i zapewne gdyby nie polanka, na którą udało im się trafić, zwaliłby się gdzieś w leśne zarośla. Teraz zaś, kiedy byli wreszcie bezpieczni, wciąż siedział na koniu i próbował przeczekać zawroty głowy i nieprzyjemne uczucie w żołądku.
"Ładnie mnie ten Szrama urządził" - westchnął hobbit - "Jabłkowy hobbicie, powiada, zbieraj pobratymców i uciekajcie, kiedy tylko będziecie mogli - paradne! A na czym ja, przepraszam bardzo miałem jechać? Pan Pasopust, od razu widać, że strojniś z niego i nie dałby rady na koniu, to musiałem mu kuca ustąpić i jak ja miałem szramowego konia poprowadzić? W galopie za uzdę ciągnąc, pytam się. Nie dość, że głodny cały dzień jadę, to teraz od tych podskoków do reszty apetyt..."
Z tego potoku myśli wyrwały niziołka jakieś chrapliwe głosy.

-Patrz jakie to ptaszyny złapały się nasze sidełka! - powiedział jeden z orków.
Drugi, dużo wyższy odpowiedział mu jakimś warknięciem, w którym można było domyślać się jedynie słowa "mięso".
Pierwszym odruchem była rzecz jasna chęć ucieczki, ale hobbit, wciąż nie mogąc pozbierać się po karkołomnej jeździe, czuł, że nie utrzyma się na koniu ani chwili dłużej i... po prostu się z niego zsunął. Upadek nie był szczególnie groźny i kiedy Telio się podniósł, ujrzał Olegarda grożącego orkom długą gałęzią i dopiero wtedy dotarło do niego, w jak rozpaczliwej sytuacji się znajdują. Hobbit przypomniał sobie również, że chyba jako jedyny posiada jakąś broń. Nie myśląc, jak mógłby stawić czoła zaprawionym w bojach stworom, wyciągnął krótkie ostrze i kiedy już miał dołączyć do Ola, na polanie pojawił się Haerthe. Powalając większego z pary goblinów swoją włócznią na chwilę zapalił nadzieję w sercu niziołka.
"Całe szczęście, krucho już z nami było, oj krucho."
Ale szczęście po chwili się odwróciło i rohirrim został zaskoczony przez drugiego orka, który zrzucił go z siodła. Obaj podnieśli się z ziemi, ale to goblin miał przewagę w postaci wielkiego noża i z sadystycznym chichotem gotował się do ataku na bezbronnego człowieka. Telio uchwycił spojrzenie Haerthe oceniające odległość do wbitej w ciało wielkiego orka włóczni i momentalnie zrozumiał, że musi pomóc przyjacielowi.

-Ej pokurczu! - zawołał w stronę orka, nie bacząc na niewielką różnicę wzrostu. - Ej ty! Na bezbronnego łatwo ci się rzucać, co?! Choć tu mam ja tu dla ciebie mieczyk!

Ork na chwilę przeniósł swoją uwagę na niziołka, który powoli szedł w jego stronę, ciągle krzycząc pod jego adresem najprzeróżniejsze obelgi i groźby.

-Teraz panie Haerthe! Biegnijcie! - krzyknął w pewnym momencie, niemal jednocześnie rzucając w stronę przeciwnika swoją bronią.
Hobbit nie miał wprawy w operowaniu orężem, a ostrze było nieco za ciężkie, żeby mógł nim pewnie miotać i koniec klingi ledwo drasnął nogę goblina, ale nie o to chodziło niziołkowi. Teraz mógł tylko liczyć na szybką reakcję swojego towarzysza i chwilę nieuwagi orka.
 
Makuleke jest offline