"Jacuś? A co ty tu robisz?" - zapytał dziadek otworzywszy oczy. Bredził. Stracił sporo krwi i w dodatku nic od rana nie jadł. "A gdzie jest Gosia? Gosia też mnie odwiedzi?" - bredził dalej dziadek. Oczy mu się zamykały samoczynnie. Czoło miał teraz przewiązane podwójnie i nie ciekła już z niego krew, ale cały był w niej upaprany. Amyst: Skoro Mikołaj próbuje uruchomić znów furgonetkę, opisz czynności.
Pozostali szli nadal ciemną ulicą w stronę portu. W oddali widać było wiele małych bujających się światełek. To oświetlenie okrętów i prywatnych łodzi odbijało się od wody. Szli rozmawiając między sobą. Raptownie coś dużego przebiegło im drogę. Było to coś jakby spore zwierzę, ale biegło z niesamowitą prędkością i przeskoczywszy zwinnie nad jakimś samochodem, zniknęło pomiędzy budynkami w ciemnej alejce. |