Amadeusz; Wszyscy słyszeli legendy o pewnym bardzie, który napadnięty przez zbirów odgryzł jednemu z drabów ucho, ale nikt chyba jeszcze nie słyszał o bardzie, który przemienił się w wilka i próbował wbić zęby w grdykę jamniko-krokodyla. Całe założenie ataku polegało na tym, że cel jest samce i grdykę w ogóle posiada. Cóż, nie miałeś okazji przyjrzeć się bliżej, znaczy lepiej, blisko byłeś, i to bardzo blisko. Krokodyl zawył i zaczął się wić, czułeś, jak darłeś kłami mięso, chrząstki krtani i mięśnie. Ukąsiłeś z tak miażdżącą siłą, że wyrwałeś z szyi stwora kawał ciała, przegryzając tętnice. Krew chlusnęła, stwór padł, wijąc się i podrygując.
Zdobywasz trofeum!
Możesz zabrać sobie na pamiątkę a być może na sprzedaż dowolny kawałek cielska krokodyla! XD
Kiti; Lodowaty wir powietrza ogarnął dwa najbliżej znajdujące się stwory. Rzuciłaś się na zamrożony, nieruchomy cel, atakując przednią kończynę. Odgryzanie zimnej, twardej stopy nie było przyjemne dla twoich zębów i dziąseł, ale udało się!
Zostały trzy!
Ulfger; Stare, dobre, proste – zwykłe gryzienie. Bestia na bestię, kły na kły, po męsku! Rzuciliście się ku sobie, krokodyl i ty, on z wielką paszczą, ty z dzikim warczeniem i wielkimi kłami. Coś naraz śmignęło między wami, dezorientując was zupełnie!
Kall`eh; Postanowiłeś nie zwlekać i z zadziwiającą szybkością rzucasz się do ataku. Wprowadzasz niezły zamęt na polu walki, poruszasz się tak szybko, że trudno w ogóle zorientować się, gdzie jesteś i w którą stronę biegniesz! Śmigasz wokół wroga, co chwile doskakując do niego i kąsając. Jak to mówią, wiele małych ran czyni poważne szkody... Poharatany stwór kulejąc próbuje umknąć z piskiem.
Ulfger; Zorientowałeś się szybko, że to Kall`eh ruszył do ataku, szybki jak wiatr. Korzystając z okazji rzucasz się na spłoszonego wroga! Zwycięstwo jest tylko kwestią czasu, choć zaliczasz lekkie drapnięcie szponami bestii w lewy bok.
Blacker; Gwałtownie rozpętała się bitwa, rozproszony myślami na temat zamachowcy-zbiega zareagowałeś zbyt późno!
Ostatni z krokodyli zdołał schwycić w szczęki twoją prawą tylnią łapę!
Wszyscy; Bitwa ma się ku końcowi, tuż przed zwycięstwem rozlega się bolesny pisk Blackera. Ukąszony, krokodyl puszcza jego nogę i wycofuje się w krzaki. Blacker kuleje, ale poza tym jest cały.
* * *
Wyruszacie dalej, wciąż zastanawiając się dokąd idziecie. Wygląda na to, że Tsarothah...
Niedługo las się kończy, znów pola i łąki. Zwracacie uwagę na malownicze samotne drzewo.
Przy drzewie stoi dziwny chłopak, a właściwie... podskakuje, próbując bezskutecznie wleźć na drzewo.
- Złaź mi ty ty złaź!!! Hep! – drze się, czkając raz po raz.
Skacze, zatacza się, uderza głową o gałąź.
- Sprytny jesteś ssukinhepkotu ale ja pójdę po ciebie ty mały włochaczu!!!
Na drzewie, z miną mówiącą wiele, siedzi kot.
- Wracaj do domu pijaczyno – ziewnął.
- Miał?! Ja ci pokażę miał ty włochaczu zamiałhepczony jeden!!! – skoczył znów chłopak i wywalił się tym razem. – Pułapki na mnie zastawiasz a ja cię własną ręką, własną, hep, karmię ty nienażarty myszożerze ty hep!!! – wymachiwał wściekły chłopak.
- Wracaj sam, mam dość tej waszej chałupy i waszych wrzasków.
- Przestań mi miałczuczeć ty hep miałkarzu i złaź!!! Kici kici! Kicia chodź! Chodź mama zła czeka!
- Kopnąłeś mnie w zad, nie zapomnę ci tego.
- Miał miał kici kici no chodź miał miał!