Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2008, 17:07   #221
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Wychodząc z domu Lona Kiti złapała zębami kawał obrusu i udarła go na długi skrawek. Zawinęła w materiał zielone kryształki, które wolała nosić ze sobą w razie czego i zerknęła na barda Amadeusza, żeby pomógł jej i ludzkimi jeszcze dłońmi zawiązał chustę z obrusu jak obrożę na szyi Kiti. Nie chciała znów nosić tego w buzi!

Kiti ucieszyła się kiedy i reszta stała się wilkami. Czuła się samotna, kiedy oni gadali w najlepsze z Lonem, a ona mogła tylko warczeć i szczekać.
Na widok Blackera i Lunara zaczęła podskakiwać, merdając ogonem i wesoło szczekając. Martwiła się tylko o Baybarsa i Sacheta, nie było ich z Lunarem i Blackerem!

Podjęto decyzję że czas wyruszać. Dobrze, Kiti miał dość tego miasta pełnego ludzi. O wiele bardziej podobał się jej las. Przystanęli by odpocząć trochę.
- I co sądzicie? Do Tsarothaha czy do magów? Ciężko będzie wytropić Cunnera, ale może po drodze znajdziemy wskazówki?

Znienacka zjawiły się zielone gęsto owłosione stwory.
- No co wy, my tylko tędy przechodzimy!
Krokodyle rzuciły się do ataku, Kiti zjeżyła się bojowo i zawarczała głośno. Nie była zbyt waleczna, ale w gromadzie czuła się niepokonana!

– hihi

Odbicie świetliste zmrożone rozkazem bieli,
Skuj swoim gładkim lustrem ciszy wrzask złych dusz,
Zduś ogień nienawiści ich umysłów i serc,
Blizzard wind!!!


Kiti miała nadzieję zamrozić kilka najbliżej stojących stworzeń, po czym rzuci się na lodowego sztywniaka najbliżej i spróbuje odgryźć mu tę łapę nie do pary z przodu.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 02-09-2008, 12:16   #222
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Zanim zaatakował, kątem oka zobaczył jeszcze Kiti. Wilczyca zjeżona, nastroszona, gotowa na wszystko wyglądała prześlicznie. Jej sierść lśniła we wschodzącym słońcu, śnieżno białe kły emanowały wściekłością i niepisanym ostrzeżeniem.

Jako wilczyca wydawała się Bardowi dokładnie tak samo atrakcyjna, jak i w swej elfickiej postaci. Miała na to zapewne wpływ przemiana jaka zachodziła w nim samym. Jako wilczur postrzegał teraz Kiti, nie jako muzę, nie jako obiekt westchnień, ale jako partnerkę, kogoś kto może pomóc przekazać geny następnemu pokoleniu. Postrzegał ją tak jak każde zwierze postrzega przedstawiciela własnego gatunku i odmienne płci zarazem.

A śnieżno biała Kiti, z fantazyjnie wywiązaną kokardą (którą to własno ręcznie wiązał jeszcze w posiadłości Lon’a) wyglądała po prostu ślicznie.

Ten fakt jeszcze bardziej burzył w nim krew, jeszcze bardziej prowokował do walki, do obrony przed tym czymś co właśnie ich atakowało.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 05-09-2008, 01:30   #223
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
- Do walki wataha.
W razie potrzeby użyję szybkości do ataku.
Wychodzę na przeciwko. Jako pierwszy atakuję.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 05-09-2008, 15:55   #224
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Wreszcie poszliśmy. Chmmm... może teraz spotkam Blackera. moja Cierpliwość zostanie wynagrodzona? No czas pokaże. Ale dobry Machrusie, spraw abym długo czekać nie musiał. Muszę wreszcie wyrównać moje porachunki z kapłanem!

Cała grupa poszła za miasto. Już księżyc powoli znikał i czuć było, że słońce lada chwila wstanie. Szaro, sino, zimno i do d*py. Nie lubię poranków. Wtem krasnolud zobaczył dwie postacie zmierzające w ich kierunku. Wilka i... Tak! Balckera! No to nareszcie się pobawimy! Uśmiechnął się od ucha do ucha. Zły blask pojawił mu się w oczach. Jakby żądza. Swą toporowłócznię zarzucił na ramię. Poprawił hełm i rękawice. Czekał.
- Witoj Flammewärter! Nareszcie się spotykamy twarzą w twarz. W tedy znikłeś jak kamień w wodę. jakbyś się czegoś obawiał? A ci twoi z klasztoru nawet pary z pyska nie puścili. Niby tradycja-tajemnica, blebleble. No ale teraz czas zacząć... pojedynek! -Wbił włóczniastą stronę urgrosha w ziemię. - No to ja czacznę!... 100 sztuk złota i dwie mszę za baryłkę! - już miał splunąć na bok gdy nagle twarz zmieniła się w pysk. biały i włochaty pysk. Zresztą nie tylko on. Całe ciało pokryło się gęstym futrem białego koloru. Na ziemię upadł dorodny wilk. Na cztery łapy.

Ulfger w postaci wilka

- Dzięki Machrusowi nie jestem szczurem! - Whow whow pii whow! - No dobra! Ej ładny jestem! No nie? - podziwiał nowe ciało krasnolud.

Lecz jego chwile radości w nowym ciele przerwało pięcioro jamnikowatych potworków.
- Chmm... Otaczają nas? Standardowa taktyka! Ha! Trzeba sprawdzić to nowe ciało czy jest równie silne jak piękne! - krzycząc-szczekając skoczył na pierwszego stwora z prawej by zakończyć jego manewr otaczania.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 05-09-2008, 20:25   #225
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Amadeusz; Wszyscy słyszeli legendy o pewnym bardzie, który napadnięty przez zbirów odgryzł jednemu z drabów ucho, ale nikt chyba jeszcze nie słyszał o bardzie, który przemienił się w wilka i próbował wbić zęby w grdykę jamniko-krokodyla. Całe założenie ataku polegało na tym, że cel jest samce i grdykę w ogóle posiada. Cóż, nie miałeś okazji przyjrzeć się bliżej, znaczy lepiej, blisko byłeś, i to bardzo blisko. Krokodyl zawył i zaczął się wić, czułeś, jak darłeś kłami mięso, chrząstki krtani i mięśnie. Ukąsiłeś z tak miażdżącą siłą, że wyrwałeś z szyi stwora kawał ciała, przegryzając tętnice. Krew chlusnęła, stwór padł, wijąc się i podrygując.

Zdobywasz trofeum! Możesz zabrać sobie na pamiątkę a być może na sprzedaż dowolny kawałek cielska krokodyla! XD

Kiti; Lodowaty wir powietrza ogarnął dwa najbliżej znajdujące się stwory. Rzuciłaś się na zamrożony, nieruchomy cel, atakując przednią kończynę. Odgryzanie zimnej, twardej stopy nie było przyjemne dla twoich zębów i dziąseł, ale udało się!

Zostały trzy!

Ulfger; Stare, dobre, proste – zwykłe gryzienie. Bestia na bestię, kły na kły, po męsku! Rzuciliście się ku sobie, krokodyl i ty, on z wielką paszczą, ty z dzikim warczeniem i wielkimi kłami. Coś naraz śmignęło między wami, dezorientując was zupełnie!

Kall`eh; Postanowiłeś nie zwlekać i z zadziwiającą szybkością rzucasz się do ataku. Wprowadzasz niezły zamęt na polu walki, poruszasz się tak szybko, że trudno w ogóle zorientować się, gdzie jesteś i w którą stronę biegniesz! Śmigasz wokół wroga, co chwile doskakując do niego i kąsając. Jak to mówią, wiele małych ran czyni poważne szkody... Poharatany stwór kulejąc próbuje umknąć z piskiem.

Ulfger; Zorientowałeś się szybko, że to Kall`eh ruszył do ataku, szybki jak wiatr. Korzystając z okazji rzucasz się na spłoszonego wroga! Zwycięstwo jest tylko kwestią czasu, choć zaliczasz lekkie drapnięcie szponami bestii w lewy bok.

Blacker; Gwałtownie rozpętała się bitwa, rozproszony myślami na temat zamachowcy-zbiega zareagowałeś zbyt późno!
Ostatni z krokodyli zdołał schwycić w szczęki twoją prawą tylnią łapę!

Wszyscy; Bitwa ma się ku końcowi, tuż przed zwycięstwem rozlega się bolesny pisk Blackera. Ukąszony, krokodyl puszcza jego nogę i wycofuje się w krzaki. Blacker kuleje, ale poza tym jest cały.

* * *

Wyruszacie dalej, wciąż zastanawiając się dokąd idziecie. Wygląda na to, że Tsarothah...
Niedługo las się kończy, znów pola i łąki. Zwracacie uwagę na malownicze samotne drzewo.


Przy drzewie stoi dziwny chłopak, a właściwie... podskakuje, próbując bezskutecznie wleźć na drzewo.



- Złaź mi ty ty złaź!!! Hep! – drze się, czkając raz po raz.
Skacze, zatacza się, uderza głową o gałąź.
- Sprytny jesteś ssukinhepkotu ale ja pójdę po ciebie ty mały włochaczu!!!

Na drzewie, z miną mówiącą wiele, siedzi kot.


- Wracaj do domu pijaczyno – ziewnął.
- Miał?! Ja ci pokażę miał ty włochaczu zamiałhepczony jeden!!! – skoczył znów chłopak i wywalił się tym razem. – Pułapki na mnie zastawiasz a ja cię własną ręką, własną, hep, karmię ty nienażarty myszożerze ty hep!!! – wymachiwał wściekły chłopak.
- Wracaj sam, mam dość tej waszej chałupy i waszych wrzasków.
- Przestań mi miałczuczeć ty hep miałkarzu i złaź!!! Kici kici! Kicia chodź! Chodź mama zła czeka!
- Kopnąłeś mnie w zad, nie zapomnę ci tego.
- Miał miał kici kici no chodź miał miał!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 06-09-2008, 08:58   #226
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Ciężkie drzwi świątyni pchnięte przez kapłana skrzypiąc stanęły otworem. Powolnym krokiem wszedł do świątyni, rozglądając się na boki z garłaczem w pogotowiu. Nie mógł być pewien, czy przeciwnik nie czai się w ciemnym kącie czekając tylko na okazję, by zaatakować. Po kilku krokach w niepewności, obserwując reakcje wilczego towarzysza który najwyraźniej stracił trop, dotarł do klęczącego mnicha, zajętego najwyraźniej czuwaniem. Ciekawe... Tak się przypadkowo złożyło, że samotny mnich czuwa w kryjówce przestępcy? Jednak, na wszelki wypadek trzeba było zapytać, choć nie oczekiwał zbytnio na odpowiedź

- Chwała Panu Ognia. Czy w ostatnim czasie nie schronił się tutaj w świątyni ubrany na czarno mężczyzna? Jest on groźnym przestępcą i dawanie mu azylu w świątyni mogłoby się skończyć katastrofą

Odpowiedź mnicha, jak można się było domyślić była przecząca. Choć mnich mógł być tak pogrążony w modlitwie, że niczego nie zauważył, to jednak coś Blackerowi się tutaj nie podobało. Odczuwał nieprzyjemne mrowienie na karku przeszukując wnętrze świątyni. Niestety, nie udało mu się odnaleźć żadnego śladu po poszukiwanym. Odpowiedź pozostawała jedna i to taka, której oczekiwał. Pod mnisimi szatami łatwo ukryć ubrania, więc istniały duże szanse, że ten tutaj był poszukiwanym uciekinierem. To, że był kapłanem jednego z fałszywych bóstw dopełniało sprawę. Nie było czasu na wyciąganie z niego prawdy, gdyż świt zbliżał się wielkimi krokami. Gdy Lunar wyszedł ze świątyni, prowadząc na miejsce spotkania z drużyną Blacker wrócił do klęczącego mnicha, po czym bez ostrzeżenia wystrzelił w niego z garłacza. Gdy pokrwawione ciało upadło na ziemię pochylił się, odmówił ostatnią modlitwę po czym, choć wiedział że tamten go już nie słyszy, powiedział

- Jeśli mówiłeś prawdę, to Ogień da ci drugą szansę, byś w przyszłym życiu wyrzekł się tych zabobonów. Jeżeli kłamałeś... poczujesz na sobie gniew Pana

Sprawę w świątyni załatwili rychło w czas, gdyż świt zbliżał się wielkimi krokami. Miasto powoli wstawało, wypełniając się odgłosami ustawiania straganów i ludzkimi głosami. Bard zmierzał za miasto, więc Blacker ruszył za nim. Na miejscu zastał większą część drużyny... wraz ze swoim starym znajomym, krasnoludem Ulfgerem. Wtedy, na balkonie rezydencji najwyraźniej się nie pomylił i winnym dekonspiracji był właśnie on. Po dotarciu na miejsce pozostali wyjaśnili im, czego się dowiedzieli. Tsarothah... Nie miał pojęcia czemu, ale ta nazwa budziła w nim demoniczne skojarzenia, wypływające z głębin jego jestestwa. Zanim jednak zdążył wyrazić swoją opinię Ulfger rozpoczął przemowę o baryłce prochu. Teraz już rozumiał, jaki miał interes krasnolud w pojawieniu się tutaj. Zwykle o tej porze roku do zakonu przychodziła dostawa dóbr krasnoludzkich, wśród których zawsze były beczki z prochem należące do ich rodziny. Jednak jak to możliwe, że po dwóch latach nieobecności został odnaleziony? Najpierw jednak zwrócił się do całej drużyny

- Niestety, choć usiłowałem ścigać mordercę to wracam z pustymi rękami. Umknął mi, a przez świt nie miałem czasu na dalsze poszukiwania. Ja osobiście byłbym za drogą do Tsarothah, gdyż mam niejasne przeczucie że tam możemy coś znaleźć

Niestety, nie zdążył odpowiedzieć Ulfgerowi, gdyż wraz z pierwszymi promieniami świtu nastąpiła przemiana i Blacker ponownie stał się wilkiem



Stanowczo, czuł się ograniczony w wilczym ciele, jednak skoro Pan tak zadecydował... Musiał wykonać zadanie, by w pełni móc zostać arcykapłanem. Był to dowód, że jego wędrówka powoli zbliża się ku końcowi!

Gdy poprzednim razem zmienił się w wilka cały czas biegł i nie próbował porozumiewać się z nikim. Teraz, powoli przyzwyczajał się do wilczego gardła, aż w końcu udało mu się odezwać do Ulfgera

- Dokończymy omawiać detale transakcji po zmroku, gdy już odzyskam moje ciało.

Wataha ruszyła przed siebie, zmierzając do Tsarothah. Otoczeni mgłą poranka dotarli do sadzawki, której widok uświadomił Blackerowi jak dawno nie pił. Nie byli jednak jedynymi istotami, które były w okolicy, gdyż po chwili z zarośli wyskoczyło pięć dziwnych stworzeń. Nie wypadało obrażać dzieł Pana, ale wyglądały jak stworzone pod wpływem Ognistej wody. Cała wataha ruszyła do walki, korzystając z umiejętności podobnych do magii. Nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób przez jedną noc odkryli w sobie tyle siły? Blacker postanowił się trochę wycofać i analizował własne ciało w poszukiwaniu czegoś podobnego. Choć magia nie dana przez Ogień była bluźnierstwem, to jednak Pan musiał mieć wyższy cel dając im ją. Ponownie zadał sobie pytanie, czy aby na pewno starzy prorocy mieli rację z bluźnierczością magii?

Gdy odkrył w swoim ciele nie znane wcześniej umiejętności w jego łapę wgryzł się jeden z potworów. Wolał teraz nie eksperymentować z mocami, więc odpowiedział tym samym. Stwór wycofał się w krzaki, uwalniając Blackera. Choć łapa bolała, to na szczęście nie krwawiła, więc po napiciu się mógł ruszać dalej wraz z drużyną. Drzew było coraz mniej, aż las skończył się, ukazując łąki i pola uprawne. Wśród pól stało piękne, samotne drzewo, przy którym chłopak usiłował zmusić kota do zejścia w dół. Nie interesowało to zbytnio Blackera, który zwrócił się do Ulfgera

- Swoją drogą... W jaki sposób Pan wskazał ci drogę do mnie? Zdawało mi się, że nie zostawiłem żadnych śladów w miejscach, gdzie byłem
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 07-09-2008, 00:07   #227
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Atak. Odskok. ugryzienie. Tak! W tym nowym ciele idzie mi całkiem nieźle! nagle coś błysneło między nimi. Co do chol... Kall'eh? Jak on stał się taki szybki? Nagle zawiało potężnym chłodem. Zobaczył zamrażającą Kiti. Ty! Oni mają jakieś magiczne zdolności! Może ja też mam? OGIEŃ! du*a nic z tego. WODA! No nie jeśli szybko czegoś nie zrobię to mnie zaszlachtuje! ZIEMIA! Ałaj! To mój bok jest odczep się! A masz skurkozjadzie! Kły poszły w ruch. Z boku leciutko sączyła się krew. Lecz z ciała przeciwnika o wiele bardziej! Ścierwo! No jasny gwint! Czemu ja tak nie mogę? Walka dobiegła końca. Wataha znowu zwyciężyła. Trochę boli... Polizał swą ranę, lecz zdziwił się gdy ta zaczęła się zasklepiać. krew przestała cieknąć, a w miejsce zadrapań powstawała nowa tkanka. Co do licha? Fajowe! Ruszyli dalej.

Drzewo. Kot. Chłopiec. Wyglądał jak Entuzjastyczny Młodzieniec z Okolicy. Dręczył kota. Kota! Wrarrrrru! Kot! Jakie to denerwujące! kot za blisko mnie! Jednak z procesu wpadania w furię wyrwał go jego towarzysz. Blacker.

- Swoją drogą... W jaki sposób Pan wskazał ci drogę do mnie? Zdawało mi się, że nie zostawiłem żadnych śladów w miejscach, gdzie byłem
- To bardzo proste. Szedłem szlakiem spalonych stosów i wsi. Nie było to zbytnio trudne. Jak tylko odmienimy się z powrotem to dokończymy negocjację. Ojciec uczył mnie, że czasami dobrze jest przerwać spotkanie aby klienta dłużej potrzymać w niepewności...
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 08-09-2008, 16:08   #228
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ciepła posoka, spływająca pomiędzy kłami, płaty mięsa zdzierane wraz ze ścięgnami. Spojrzenie oczu, które jeszcze nie do końca są świadome faktu że właśnie spoglądają na cokolwiek po raz ostatni. Taaak! Jestem Wilkiem! Jestem Bestią! Oczy jamniko-krokodyla zaszły mgłą, bestia już odpływała w objęcia śmierci, jednak on nie przestawał kąsać, nie przestawał szarpać newralgicznych części maszkary. Bezcześcił ciepłe jeszcze truchło nie patrząc i nie robiąc sobie absolutnie nic z obecności towarzyszy. Gdy zakończył w jego szczękach spoczywała jakaś część przeciwnika, nie można było dokładnie ocenić która to była część, była zbyt zmasakrowana. Wypluł resztki, zanurzył się w samym sobie.
Cichy gardłowy głos, jakby nie jego zaczął wydobywać się z jego pyska:

Kości zostały rzucone, znów płonę ogniem odwetu
Słone łzy, słone wspomnienia, mówią maltretuj nieprzyjaciół
Nawet gdybym wszystkich ich wytracił
To pojawią się następni chcąc ich pomścić
Nie mam już litości ani przebaczenia, chcę widzieć krew
Ich krew wszystko pozmienia wbrew co mówią wierzenia
O zemście chcę przejść więc wyrąbię sobie przejście
Tak robią tysiące w każdym mieście, a miliony na tym grobie
Grób na grobie, trup na trupie
Bo grupa dorównuje innej grupie
Dominacja - tego chcemy
Więc przemy do zderzenia, wojna
Dla podboju lub dla wyzwolenia - wojna
Jej zniszczenia, okrucieństwa
Pokazują ile w nas szaleństwa siedzi
Trzeba z kimś bojować, a najbliżej są sąsiedzi
Nie daj się uprzedzić, walisz w mur
Palisz dwór więc i przyjdę spalić twój, nowy król!

Masz ruch - możesz mącić spokój
Masz ruch - możesz wznosić topór
Masz ruch - możesz temu stawić opór
Chcemy wojny!


Gdy skończył uniósł wysoko pysk, z jego gardła wydobyło się złowieszcze wycie. Wycie zwycięscy, wycie drapieżnika. Ostrzeżenie dla kolejnych którzy próbowali by w jakikolwiek sposób stanąć na drodze jemu lub jego przyjaciołom.

Stado ruszyło dalej. On zatem ruszył za nimi. Zdecydował się podróżować na samym końcu. Jako ostatni strażnik, jako zabezpieczenie na wypadek niespodziewanego ataku, jako ktoś kto jest odpowiedzialny za stado. Gotów był przelewać dla niego krew. Więcej miał świadomość tego że może mu się to podobać. Uczucie pękających mięśni pod własnymi szczękami, zadawany mord okazał się być nad wyraz przyjemnym doświadczeniem. Dlaczego zatem tego nie powtórzyć? Niech no trafi się jeszcze ktoś!

Dotarli do jakiegoś drzewa, przy którym chłopiec próbował w jakiś sposób przekonać kota do tego aby zszedł. Sierściuch zejść nie chciał, więc stali tak pokrzykując na siebie. Amadeusz postanowił nie włączać się do widowiska, nie bezpośrednio!

Trzymając się w znacznej odległości od chłopca przysiadł na zadzie i wpatrywał się człowieka. Czekał na jakikolwiek sygnał prowokacji. Jego kły, odkryte w całości przez podniesione wargi były bardzo wymownym elementem.

- No chodź! Daj mi pretekst!
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 10-09-2008, 17:42   #229
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Amadeusz; Usiadłeś i obserwujesz sobie chłopaczka.
- No chodź! Daj mi pretekst!

Wszyscy;
- Hał? Powiedziałeś hał miałkarzu pogięty o nie teraz przegiąłeś ty futrzasta małpo złaź z tego drzewa!
- Leon! – zawołał ktoś z oddali.
Łąką nadbiegali trzej młodzieńcy, najwyraźniej też z sąsiedztwa...
- Co ty tu robisz?!
- Kto wlazł i mauczy!!! – zatoczył się Leon i usiadł, zaczkał.
- Zostaw zakichanego kota. Niedługo wypływamy!
- To już hep dzisiaj? Ale kot miauczy, matka mnie wyzwie!
- To kpisz jej nowego.
- Ale te stary też jeszcze dobrze miauczy i nawet szczekuje też!
Trzej mężczyźni spojrzeli w waszą stronę.
- Wilki!!! – poderwali się w panice.
Jeden złapał za szmaty Leona i pociągnął go za resztą.
- Co mnie szarpiesz pedale hep?! – darł się Leon.
- Tam są wilki!!! Wiejemy!!!
No i pognali przez łąkę, aż zniknęli w zagajniku na horyzoncie.
- Gamonie – mruknął kot i spokojnie zaczął lizać łapę.
* * *
Wyruszacie dalej. Wiatr niesie silny zapach wody. Z daleka widać już ogromne jezioro! Nie widać drugiego brzegu!



Pełno łodzi. Łodzie żaglowe, rybackie, niektóre całkiem spore, ale są też mniejsze łódki. Przy łodziach krząta się mnóstwo ludzi, wyglądają na rybaków, ale... są tam też uzbrojeni we włócznie, łuki i kusze mężczyźni! Zdaje się, że oni także wypływają na.... połów? Dziwne...

Według porad Lona, aby dość do Tsarothah musicie... przebyć to jezioro. Lon mówił, że gdzieś tam, na drugim brzegu, są bardzo wysokie klify i cieśnina w skałach. Tą cieśniną dotrzecie do rzeki, która zaprowadzi was dalej.

~widok cieśniny z góry, w waszym wyobrażeniu

Hmmm a może by tak po prostu obejść to wielkie jezioro...? Zajmie to dużo czasu, no ale...?
Jakieś propozycje?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-09-2008, 12:25   #230
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Dzieciak, czy też może raczej dzieciaki nie okazały się być żadnym zagrożeniem, cóż szkoda. Smak krwi na języku, odgłos rwanych mięśni i pękających kości, krzyk... mogło mu się to spodobać. Amadeusz kręcił głową, świadom swych myśli. Wilk brał w nim górę, przytłaczał go swą osobowością, budził w nim najstraszniejsze instynkta, budził wszystko to co człowiek trzyma na dnie swej świadomości, budził to czego człowiek się wstydzi, budził w nim to czym człowiek bardzo starał się nie być.

Ale bard teraz właśnie był tym, czym zdawało by się nie stał by się nigdy. Stawał się bestią, zwierzęciem działającym na zasadzie odruchów, na zasadzie instynktów. Podporządkowany elementarnej zasadzie: Zabij lub zostań zabity, jedz albo zjedzą cię inni.

Zanim ocknął się z zamyślenia, ludzi już nie było. Futrzak siedzący na drzewie zmierzył go pogardliwym spojrzeniem i zajął się lizaniem własnej łapy. Cóż, nie interesował on Amadeusza. Poczekał aż Wataha zbierze się do wymarszu i ponownie podążył na jej końcu.

Po jakimś czasie na ich drodze stanęła nie lada przeszkoda, jezioro. Dodatkowo aby je przebyć musieli zaokrętować się na jakiejś łajbie. Bieganie dookoła tego bajora nie uśmiechała się bardowi wcale.

Podszedł będąc w bezpiecznej odległości i przyglądał się codziennemu gwarowi. Bard jeszcze nie do końca został wyparty przez wilka. Zaczął nucić, na tyle cicho, aby nie zwrócić uwagi postronnych i jednocześnie aby stado go słyszało.

YouTube - Maciej Silski- Gdy umiera dzień

Śpiewał tak do siebie, jak i oczywiście do swej muzy. Puścił do Kiti oko, co w wilczym wykonaniu mogło wyglądać dość zabawnie.

– To Wataho gdzie teraz? Nie będę biegał w kółko. Zna się ktoś z Was na żeglowaniu?
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172