Rudzielec stojący za barem przyjrzał się uwarznie waszej trójce. -Hmm... Tak, myślę że się nadacie. Panie Antymonie. Znalazłem panu ochronę.-
Osobnik w tiarze podniósł się od stolika i podszedł do szynkwasu. Zlustrowałwas wzrokiem i ukazał zęby w uśmiechu abrobaty. -Doskonale śię spisałeś mój drogi Tomie. Oto twoja zapłata. A was proszę za mną.- Człowiek nazwany Antymonem udał się w stronę schodów prowadzących na górę, gdzie otworzył zaśniedziałym kluczem pierwsze drzwi. Znaleźliście się w jednym z pokoi oberży. -Moi panowie.- Antymon zwróciłsię do was.- Jak rozumiem karzdy z was ma ochotę w najbliższym czasie wzbogacić się. Ja zaś pragnę w dzisiejszych niespokojnych czasach dotrzeć cało do Arvany. Proponuję więc układ. Wy zostaniecie moją ochroną, a ja obiecuje napełnić Koronami sakwy karzdego z was? Zgoda?-
-------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga! W moich postach boldem zaznaczam imiona, kursywą dialogi, a podkreślam istotne dla was informacje.
__________________ ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY PISZESZ GŁUPIE POSTY BÓG ZABIJA KOTKA!
Ostatnio edytowane przez Kościej : 07-09-2008 o 17:06.
Powód: Brak niektórych istotnych danych
|