Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2008, 19:11   #8
Idylla
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Christina nie uciekała się do takich sztuczek. Polegała na swoich umiejętnościach. Wiedziała na ile ją stać, jakie są jej granice i jak wiele może znieść. Ta wiedza wydawała się jej wystarczająca. Nie zamierzała się wspomagać żadnymi specyfikami, nawet w "specjalnych" okolicznościach. Uważała je za marną wymówkę ludzi doprowadzonych na skraj załamania i zagonionych w pułapkę bez wyjścia. Nie byli w stanie go znaleźć, więc wybierali najłatwiejszą drogę do celu. Christina nie popierała takich praktyk, toteż natychmiast, bez większego namysłu odmówiła.
Tom był niezwykle tajemniczy. "Ostrożności nigdy za wiele" pomyślała i poszła śladami mężczyzny. Nie interesowały ją wszystkie szczegóły. Chciała jedynie wiedzieć co ma dokładnie zrobić, kogo odnaleźć, za kogo ma się podawać, czy jej partner w tym zadaniu jest wystarczającym wsparciem, czy powinna polegać jedynie na sobie, jak robiła do tej pory. Planowała przetestować jego umiejętności. Krótka walka, przywołanie umarłych, zapoznanie się bliżej z opanowanymi przez niego technikami. Na to jednak przyjdzie czas.
Wyznaczono jej misję i zamierzała ją wykonać. W razie problemów wycofałaby się natychmiast. Nie zamierzała ryzykować życia.
Wyszli na cmentarz. Po raz kolejny uderzyła ją fala pokusy. Była już nasycona. Silna i gotowa do walki, ale nie potrafiła zignorować tych wszystkich dusz emanujących emocjami. Kochała nocne spacery po uświęconym miejscu, gdzie spoczywali ludzi, których życie skończyło się na sto różnych sposobów, jeden tragiczniejszy od drugiego. Fascynowała ją śmierć. Jej przyczyny. Powody popełnienia samobójstwa. Dobiegające zewsząd szepty i krzyki, mieszające się jedno ze śmiechem i lamentem nieżyjących przyprawiały ją o ból głowy. Zatkała uszy, ale dźwięki wciąż napływały do uszu. Wkrawały się poprzez palce do zmęczonego ciągłym szmerem umysłu. Zdawało jej się, że do tego przywykła, jednak to nadal było nie do zniesienia.
"Ojciec wiele razy wysyłał mnie na stare cmentarze, przepełnione grobami. Kazał tam spędzać całą noc. Nie wolno mi było go opuszczać. A mimo to nadal sprawiają mi ból te ciągłe hałasy." Christina nie zamierzała się przyznawać do słabości. Nie tego była uczona. Odetchnęła głęboko. "Wspomnienia w niczym nie pomogą."
Pogrążona w myślach szła za Tomem u boku Aleksandra. Nie był on pierwszym nekromantom z jakim przyszło jej pracować. Pojawiło się przed nim wielu, nigdy jednak nikt spoza Japonii. Zawsze był u jej boku brat. Razem walczyli i świetnie się uzupełniali, trzeci w zespole był jedynie dodatkiem. Porzuciła jednak wspomnienia na rzecz rzeczywistości. Wyczuwała majaczące wokół niej niebezpieczeństwo. Instynkt podpowiadał jej, że zagrożenie jest w pobliżu.
Widzieli mur, przez który mieli przejść. Już zamierzali się na niego wspiąć, kiedy wyczuła jakiś ruch. Śmiertelnik.
Zamierzała się zatrzymać w celu zbadania terenu. Wiedziała, że coś było nie w porządku. Cmentarz nadal otulała gęsta mgła wypełniając każdy jego zakamarek na wysokości kilkudziesięciu metrów. Ledwie dostrzegała trawę. Nagrobki bliżej bramy, którą chwilę wcześniej mijali znikały pod tą grubą warstwą. Widziała jedynie te oddalone dwa, może trzy większe kroki od niej.
- Niebezpieczeństwo. - zdążyła wyszeptać, gdy do jej uszu dotarł jakiś krzyk. Nie widziała jego źródła. Nie dostrzegła też innego człowieka. Rozejrzała się ostrożnie. Minimalnie skręcała głowę to w prawo, to w lewo. Nie wykonała pełnego obrotu. Złapana w pułapkę nie miałaby wiele swobody. Za plecami miała Tom. On był jej ubezpieczeniem. Padnie najpierw on. Christina będzie wtedy miała szansę uciec, a przynajmniej schronić się i przywoła umarłego.
Zapewne jakiś duch dostrzegł obcego, ale ostrzegł ich za późno. Komandos już mierzył do nich, gotowy strzelać, gdy napotka choć minimalny opór. Nie wykonywała gwałtownych ruchów, by nie sprowokować mężczyzny. Tom próbował mu wytłumaczyć, że są jedynie krewnymi odwiedzającymi groby. Christiny nie interesował fakt, jak zabawna jest ta sytuacja, zwłaszcza, że żadne z nich nie jest do siebie w ogóle podobne.
Wbrew pozorom mężczyzna nie był głupi. Raczej nie roztropny i impulsywny. Wszak atakować nekromantę na jego własnym terenie. Cmentarz był samą w sobie bronią maga parającego się ożywianiem umarłych i na co dzień igrającego ze śmiercią. Wystarczyło jedynie kilka oszczędnych, prawie nie zauważalnych ruchów i nieumarły powstałby z grobu. Zasłonił jej ucieczkę. Przyjął na siebie kulę, a nawet zaatakował. Wystarczyło jedynie zyskać minimalną ilość czasu. Z tym jednym komandosem by sobie poradziła bez problemu. Wystarczyłoby to na ucieczkę i znalezienie bezpiecznej kryjówki przed resztą jego kolegów.
Należało udawać niewinną i zdezorientowaną. Drobna i niepozorna budowa ciała działały na jej korzyść. Jeżeli Aleksander albo Tom nie wejdą jej w drogę, zabije tego komandosa. Nie była jednak pewna, czy oni nie zrozumieją źle jej następnego ruchu, albo nie zepsują planu, który właśnie ułożyła w głowie. Ignorując ich zupełnie, przystąpiła do działania.
- Przepraszam nieznajomy. - skłoniła się wciąż uśmiechając. - Jestem zagubiona. Przyszłam na cmentarz poszukując zmarłych krewnych. Przyjechali do Ameryki i umierali wolno. Lekarz nie powiedział, jaka to choroba. - posmutniała. Celowo tworzyła niepoprawne zdania. Należało przecież wyglądać wiarygodnie.
- Powiedział mi ktoś, że cmentarz był blisko, to pochowali. Szukam ich, ale przez mgłę, trudno widać. - nie wiedziała, czy wywarła spodziewany efekt. Czuła jednak, że ciało, które właśnie ożywiała było gotowe. Jeszcze chwila i komandos dołączy do wyśmienitego towarzystwa duchów.
 
Idylla jest offline