Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2008, 19:18   #98
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Peter

Dyszał ciężko, biegnąc za tym diabelskim powozem, ale wcale mu to nie przeszkadzało w zerkaniu co chwila na podskakujące w rytm biegu cycki Marianne. Mimo prostego ubrania wydawało się, że za chwilę wyfruną na zewnątrz! W zasadzie Peter by wolał by tak się właśnie stało, nawet jak miałoby to oznaczać zakończenie pościgu. W połowie drogi w ogóle zapomniał po co tak właściwie gonią tą karocę i mało co nie wpadł na latarnię, jak jedna z piersi podskoczyła nieco bardziej. Sytuację jeszcze ułatwiał fakt, że było duszno i parno, a poranna mgła jeszcze unosiła się w tych wąskich uliczkach. I koszulina kobiety wyraźnie przemakała. Jeszcze trochę i będzie widać całe sutki...

Niestety nie dane było mu ich zobaczyć. Jakiś instynkt kazał mu się zatrzymać przy wylocie kolejnej z uliczek, w które skręcił podstępny, uśmiechnięty woźnica. Zatrzymał też kobietę, jakby nie chcący łapiąc ją przy tym za udo.
-No co?
Jego oczy wyrażały wręcz szczerą niewinność. Przecież to miejsce było równie dobre jeśli chodzi o zatrzymanie biegnącej osoby. Owszem, ramię pewnie byłoby lepsze, ale te Marianne były na strasznie dużej wysokości. Udo było lepsze, o tak. Mocne, jędrne udo. Paser potrząsnął głową, chociaż na chwilę próbując się pozbyć niecnych myśli.
-Nie podoba mi siem to. Pewnie się zatrzymali i tera czekają. Plan jest taki. Zdejmujesz koszulinę i machając cyckami odwracasz ich uwagę a ja biorę cię, erm ich od tyłu i walę... po łbach. Tak właśnie.
Nie zdążył zablokować ciosu kobiety, który trafił go w głowę i zakołysał całkiem solidnie. Przynajmniej zaczął myśleć nieco trzeźwiej. Burknął tylko.
-Wystarczyło zwykłe, że nie.

Nie za bardzo podobało mu się to, że znów musiał coś wymyślić. Wyjął pałkę zza pasa, ciesząc się, że chociaż ta w spodniach już nie jest taka twarda. Ale to i tak nie zmieniało faktu, że nie bardzo wiedział co zrobić. Biec naprzód? W sumie to nie był aż taki zły pomysł. Ruszył biegiem przed siebie i kilkunastoma susami dopadł do babci z kramem, odpychając ją na bok.
-Zaraza! Zaraza na ulicach!
Szybko rzucił okiem co ma kramie.
-To te kalarepy! Zaraza w kalarepach, szybko!
Pchnął kram za karetą, która powinna być gdzieś w głębi ulicy, o ile instynkty go nie myliły. Gestem wskazał Marianne drugą stronę ulicy. Tamtych nie było wielu, można ich było zaatakować, jeśli wystrzelą w kram. A Peter robił strasznie dużo hałasu.
-Zaraza w kalarepach! Uciekajcie póki bramy otwarte!
Prowokowanie tłumu zaczęło mu się podobać. Marianne przemykała drugą stroną. Zawsze mogli się schować w najbliższych budynkach. O ile będą mieli czas.
 
Sekal jest offline