Dobrze… Belehezi schował miecz. Jeszcze chwilę wpatrywał się w Arihana. Jego twarz nie wyrażała niczego. Wreszcie stanął z boku, oparł się o ścianę jakiegoś budynku i począł wygrzebywać coś spod paznokci czubkiem wąskiego sztyletu. Słowa Dreaka skwitował krótkim kiwnięciem głową. Był gotów. |