Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2008, 20:57   #27
Mical von Mivalsten
 
Mical von Mivalsten's Avatar
 
Reputacja: 1 Mical von Mivalsten nie jest za bardzo znany
- Ups... - Wyrwało się z ust Markowi, gdy piorun przeskoczył po pręcie i zniknął gdzieś. 'Gdzieś' było tutaj doskonałym określeniem, bo energia nie pojawiła się ani po jednej, ani po drugiej stronie bariery, a to mogło wywołać tylko kłopoty. Na szczęście, jak na razie nic nie wybuchło, więc Marek zaczął wyłączać urządzenia swojego mentora.
- Gratulacje, misja zakończona sukcesem.
- Prawie zginęliśmy, wie pan o tym? - Zapytał, na pozór obojętnie, znad konsoli Modulatora. Bardzo intrygowało go to, w jaki sposób ten mężczyzna wciąż utrzymał się przy życiu. Oczywiście, dużą część winy Marek musiał wziąć na siebie, prawdopodobnie to jego siła niewiary spowodowała tak duże wyładowanie energii, jednak nauka do czegoś służyła.

***

- Marku, Prawdziwą Naukę można porównać do klocków lego.
- Pani Profesor, jestem już chyba trochę za stary na takie porównania. Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Twoja kolekcja technicsów mówi co innego. Nie martw sie, mój mąż też je uwielbia. - Ciepły, matczyno-babciny uśmiech dobrze zadbanej kobiety zbliżającej się do sześćdziesiątki przerwał na chwilę wykład. - Wracając do tematu... Nauka jest jak klocki lego. Zaczynasz od prostych zestawów, potem budujesz coraz bardziej skomplikowane maszyny by na koniec tworzyć własne, których nikt jeszcze przed Tobą nie zbudował. Tak samo jest z Nauką. Prawdziwy Naukowiec zawsze opiera się na solidnym fundamencie wiedzy i wykształcenia. Nawet, jeśli zasady których się uczysz są błędne, to w toku nauki zmuszą Cię do myślenia i obalania ich. Dlatego właśnie w gimnazjum uczysz się Modelu atomu według Bohra, by dopiero w szkole średniej zrozumieć, czemu doświadczenia zupełnie nie pokrywały się z rzeczywistością. A teraz podaj mi proszę prawo De Morgana.

***

- Bardzo Ci dziękuję za pomoc, panie Mirku
- Nie ma za co. Wystarczy Marek. - Powiedział chłopak uśmiechając się. Albo bardzo dobrze grał, albo cechowała go naprawdę anielska cierpliwość. Potem Marek zwrócił uwagę na nikły dźwięk deszczu i lekkie zawodzenie wiatru. Znikniecie Dagmary i tego nowego, chyba Stanisława nie uszło jego uwadze, jednak kątem ucha usłyszał, że wychodzą na papierosa. Zresztą, mogli po prostu odjechać, co by Marka bardzo nie zdziwiło. Gdy padło światło, jego mentor właśnie kierował się do salonu. Marek po omacku ruszył za nim.
- Latarki! Widziałem je w... pierwszej szafce? - Zanim chłopak dokończył zdanie Paweł już miał działające latarki w ręku. Cokolwiek robiły w szafce z naczyniami i przyprawami, nie było to teraz ważne. Gdy Rodecki otworzył drzwi (ciekawe po co, nikt przy zdrowych zmysłach nie stałby na dworze) oczu obu eterytów ukazała się Dagmara przygnieciona Stanisławem i gałęzią. Nie bacząc na przelatujące w pobliżu małe, o zgrozo, kamienie, Marek rzucił się w kierunku dwójki ich gości. Wiatr uderzył go z niesamowitą siłą, ale w końcu chłopak ułomkiem nie był. Przemókł w jednej chwili, ale jakoś udało mu się dotrzeć do leżących na ziemi. Powoli domyślał się, gdzie podziała się wyzwolona w eksperymencie energia, ale na razie nie zaprzątał sobie tym głowy, skupiając się na tym, by wszyscy dotarli z powrotem do mieszkania.

Jakiś zabłąkany kamień trafił go w tył głowy. Młody tylko zmełł w ustach przekleństwo, podnosząc Stanisława.
 
Mical von Mivalsten jest offline