Odinn nic nie odpowiedział, skinął tylko głową. Wziął swój hełm ze stołu, krótkim pokłonem pożegnał cesarza. Nic nie mówił, wolał zostawić Michała ze swoimi myślami.
Szedł pałacowymi korytarzami, z hełmem pod pachą. Bacznie sprawdzał gwardzistów, którzy gdy tylko go spostrzegli, prostowali się, aby sprawić jak największe wrażenie. Zawsze tak było, a Odinn tylko przestrzegał, aby uważali, i że jak kogoś zobaczy śpiącego na służbie, to strąci go murów w morską toń.
Myślał. Swoje kroki skierował do swojej kwatery. Potrzeba mu było snu, ostatnio prawie nie sypiał. Jeszcze niedługo ma dojść do zamachu, w ogóle nie będzie spał, tylko czekał jak na szpilkach. Jak zawiedzie, splami swój honor, zawiedzie cesarza, i siebie. Nie chodzi głównie o to, aby uchronić Michała od śmierci, ale także, aby schwytać zamachowca. Z tym może być trudniej. Przed swoją komnatą wydał rozkaz gwardziście, aby nazajutrz rano stawiły się do niego komendanci straży, i kilka innych zaufanych osób w straży, między innymi dubler cesarza. Zamierzał tajemniczych ich w plan. |