Lekko przyczajeni za żywopłotem, dyskutowali zawzięcie. I nawet fakt że rośliny wymagały pielęgnacji nie rozpraszał. Również pogoda zbierająca się na deszcz nie szczególnie była w stanie zakłócić pogawędkę.
Aż pojawiła się ona.
Trąba powietrzna. Trzeba przyznać że niewielka, ale to tylko powodowało że zagrożenie nie było skierowane na całe miasto. Hulała ot tak w podskokach po podwórzu i teraz ciekawie wyglądała w ich stronę. Pięknie.
Stanisław przyglądał się uwiedziony widowiskiem. Nawet kiedy kurz, pył, kamienie i mnóstwo jarzębiny pomknęło w jego stronę, ten nadal wpatrywał się w zjawisko. Przedziwne zjawisko. Urzekające. Ale i dziwne. Magiczne? Zapewne.
Ze smutkiem skonsternował że przyczyny powstania tej anomalii mogą być nader niebezpieczne. Nie próbował nawet skupiać się by wybadać jakie mogą być skutki i przyczyny. Zamiast tego dał znać Dagmarze, że powinni się ewakuować.
Ruszyli w stronę domu. Z mozołem napierając na wiatr, który chyba uznał za punkt honoru przeszkodzić im w tym. Staś był cały przemoczony. Co nijak mu nie przeszkadzało. Ba! było dość urokliwe w wydaniu Dagmary. Z rozwianymi włosami, przybrudzona. Z przemoczoną suknią, która teraz znacznie skuteczniej kusiła zmysły Staszka, dziewczyna prezentowała się inspirująco. Mogła by nawet znaleźć miejsce w fundacji, gdyby…
Przesuwający się cień zwabił zmysły. Staszek zareagował szybko. Na tyle aby dostrzec konar jarzębiny mknący w powietrzu. Wprost w ich stronę. Chwilę zawahał się jak zasłonić Dagmarę. Zbytecznie. Nie zdołał się usunąć kiedy poczuł uderzenie.
I tylko zganił się w myślach, bo poczuł że właśnie traci przytomność…
__________________ To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce. |