Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2008, 11:00   #156
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
„Błogosławieni ci którzy nie mając nie do powiedzenia nie ubierają tego faktu w słowa”.

Nie trzeba wiele aby być złym. Trochę wniosków, zła sytuacja, nie wykorzystana - lub wręcz przeciwnie! – alternatywa… Niewiele.

Marek obudził się zły. Odrętwiały, zziębnięty, śmierdzący. Czuł pot który zastygł na jego ciele. Czuł że nie wziął kąpieli wczoraj wieczorem. Czuł że leżał zwinięty w kłębek na jakimś kocu. A nie na wygodnym łóżku. Cholera, czuł że ma tego dość. Głupich pomysłów watahy. Idiotycznych wytłumaczeń i planów. Niezrozumiałych decyzji alfy. Czy to naprawdę rozsądne że N’Sakla im przewodził? Był lupusem! Dzikusem, który nigdy nie zrozumie tego świata. I nadal będzie kazał im spać w norach. I nadal będzie skazywał na dyskomfort.

Duszno. Wilgotno i duszno. Okropnie było w tym pomieszczeniu. Marek wstał i bez słowa opuścił pomieszczenie. Na zewnątrz wcale nie było lepiej. Nic komfortu. Nic ulgi. Podrapał się po boku, zły że musi to zrobić. Nie widząc zbytecznej nadziei na poprawę dnia, dopiero klarując jakiś plan poszedł do łazienki. By choć umyć twarz i ręce. Okropieństwo.

***

Wrócił do pokoju, w chwili kiedy dzielna wataha coś ustalała. Oparł się o framugę, by chwilę posłuchać. N’Sakla który niedawno wrócił przygotował rytuał. Inni zbierali się wymieniając uwagi. A później pojawiła się sowa…

***

– Wydaje mi się… Krótka ciszę przerwał Trzeci. I zaczął perorować, podsumowywać, wydawać osądy, wnioskować, sugerować i polecać. Marek lekko podłamał się. Dość szybko dochodząc od wniosku że nic nowego nie zostało powiedziane i nie zostanie powiedziane. Trzeci z namaszczeniem godnym lepszej sprawy, powtarzał to co zostało powiedziane już wcześniej. O zgrozo! Tomasz po chwili się do niego dołączył.

– Dobra. Idę do kurii. – Marek rzucił krótko. Poczym nie czekając, wyszedł.
Odnalazł samochód zaparkowany niedaleko, by ruszyć do domu. Przebrać się, wykąpać. Zjeść coś. I dopiero poprawnie rozpoczętym dniem ruszyć do kurii.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline