Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2008, 17:40   #12
Amyst
 
Amyst's Avatar
 
Reputacja: 1 Amyst nie jest za bardzo znany
No dobra panowie. Starczy tego dobrego. Na mnie już czas. Jeszcze kawał drogi przede mną, a chciałbym stanąć w następnej oberży przed nastaniem nocy. Noclegi pod gołym niebem nie są zdrowe, dla takiego staruszka jak ja. Co prawicie Ściemnia się już. No masz. Przez was straciłem już pół dnia, a stanąć miałem tylko na popas. Ech, teraz już nie opłaca mi się stąd ruszać. Przestańcie się, ludzie, we mnie tak wpatrywać, bo zaraz sczeznę pod tymi spojrzeniami. Dobra, zaraz was uraczę kolejną opowieścią, ale wiecie. Tyle się już dla was nagadałem, że gardło mam wysuszone na wiór, a w moim kubku dno widać. Nie ma się z czego śmiać. Jak zedrę sobie gardło w środku opowieści to nijak jej nie dokończę. O dziękuję szlachetny panie. Tylko tyś ulitował się nad biednym, starym podróżnikiem. Twoje zdrowie.

No więc, co by wam tu opowiedzieć. Ciężki wybór, ale mamy czas, więc może tym razem coś dłuższego. Słyszeliście kiedyś o Vanie Myśliwym. Nie No to zaraz usłyszycie. Hmm. Od czego powinienem zacząć. Doprawdy ciężko się zdecydować. Zacznę chyba od początku. W końcu od czegoś trzeba.

Van był trzecim synem swego ojca i choć nie był najmłodszym dzieckiem, miał jeszcze dwie młodsze siostry, to stronił od reszty rodzeństwa i dzieci z wioski. Gdy tylko mógł uciekał do lasu, gęstej mrocznej bukowiny, do której nikt nie chciał się zapuszczać w obawie o własne życie. Może był głupcem, ale dzięki temu poznał las od podszewki.

Ty Nie ucz ojca dzieci robić. Gdybym miał polegać na takich radach, to też bym schrzanił swoją robotę. Dobra, spokój panowie. Jestem pewien, że ten młodzian zrozumiał swoją winę, a teraz dajcie mi dokończyć to co zacząłem. Na czym to ja skończyłem A, tak. Mam.

Nikt w rodzinnej wiosce go nie rozumiał, poza najmłodszą siostrą, Alicją. Kochał ją bardziej niż kogokolwiek innego. To co inni musieli na nim wymuszać, dla niej robił bez wahania. W miarę jak dorastał jego miłość do siostry się nie zmniejszała, ale rosła. Rosła równie szybko jak jego niechęć do innych ludzi. W wieku 16 lat, po kolejnej kłótni z ojcem, uciekł do lasu. Od tamtej pory wracał do wioski tylko po to by zobaczyć się z Alicją, lub wymienić to co upolował, na to czego nie mógł zdobyć w lesie.

Paniczu "Dobra rada", mógłbyś mi pomóc. Nie, opowieść ma się dobrze, nie w niej trzeba mi twej pomocy. Widzisz. Ja tu bajam już od południa zaznając jadła i napitku, a moje biedne psisko siedzi i czeka. Mógłbyś dla niego znaleźć jakąś miskę z wodą. Nie, zapewniam was. On nie jest wilkiem. To tylko duże, stare, zmęczone psisko. Ma z wilkami tyle wspólnego, co ja. Stokrotne dzięki ci paniczu. Jednak twój ojciec nie schrzanił swojej roboty, skoro ma takiego miłego syna. Wracając do naszej opowieści.

Tak minęły 3 lata. Wszyscy już praktycznie zapomnieli, że był on jednym z nich. Mówiło się o nim tylko jako TYM myśliwym. Plotki mówiły, że był lepszy nawet, od Jeankinsa, podstarzałego wioskowego kłusownika, który ponoć w najlepszych czasach potrafił wszystkie chaty w wiosce zaopatrzyć w mięso na zimę.

No, ale mniejsza o tego starego capa. Skupmy się na naszym bohaterze.

Wyrósł on na wysokiego i umięśnionego męża. Jego twarz mogła przypominać facjatę młodego boga, ale tylko wtedy, gdy ktoś miał dużą wyobraźnię. Nie to, że była brzydka. Była nawet całkiem przystojna. Po prostu brakowało tego czegoś, co czyni ładne, cudownym, a przepiękne, boskim.

Tak, wiem. Na pewno moglibyście wskazać z tuzin podobnie przeciętnych osób, ale jak już mówiłem. To długo historia, więc słuchajcie dalej. Na pewno nie pożałujecie.

W dniu 18 urodzin Alicji, miesiąc przed swoimi 20 urodzinami, postanowił ją odwiedzić. Nie widział się z nią już od 3 miesięcy i zaczynało mu jej brakować. Postanowił przybyć wieczorem, ale coś nie dawało mu spokoju, więc wyruszył wcześniej. Gdy wyszedł z lasu ujrzał dopalające się zgliszcza wioski i trupy mieszkańców. Z przerażeniem w oczach pobiegł do miejsca, w którym niegdyś mieszkał. Mimo iż z daleka widział zgliszcza, to wciąż miał nadzieję, że najgorsze się nie stało. Rzeczywistość okazała się gorsza, nawet od najgorszych jego obaw. Znalazł ją na środku wioski. Była naga. Ręce i nogi miała przywiązane do stołu, na którym leżała. Jej ciało niegdyś nieskazitelne, teraz nosiło liczne ślady bicia, torturowania i gwałtów. Jej spojrzenie, choć już martwe, dalej wyrażało niewiarygodne przerażenie, ból i pragnienie śmierci. Wrzask, jaki wydarł się z jego piersi na ten widok, przeraziłby nawet najodważniejszych żołnierzy imperium. Ze szczękami zaciśniętymi od tłumionego szlochu, wyjął nóż i odciął krępujące jej ciało więzy, po czym wziął ją na ręce i przytulił z całej siły. Jego wola nie wytrzymała i zaczął płakać. Przestał dopiero, gdy zmorzył go sen.

Następnego dnia, gdy się obudził przygotował dwa stosy pogrzebowe. Jeden, mały, dla swej siostry i drugi, duży, dla reszty mieszkańców tej niewielkiej wioski. Długo wpatrywał się, jak płomienie zabierają jego siostrę. Wydawało mu się, że jej ciało znajduje w nich ukojenie. Gdy płomienie przesłoniły cały widok odwrócił się i odszedł szukać zemsty. Jego twarz nie wyrażała niczego, poza zimną determinacją.


Pytacie się czy odnalazł tych łotrów Ja wam powiadam, że tak. Nie wiem, czy po prostu ich zabił, czy też może torturował, ale zrobił to tak skutecznie, że wszyscy zastanawiali się, gdzie zniknęła ta, wówczas, sławna i silna banda zbójów. Po tym wydarzeniu zaczął podróżować, żeby ukoić swoje zranione serce, zaznając niejednej przygody, ale o tym później, szlachetni panowie. Pozwólcie staruszkowi i jego psince się najpierw posilić, a później uraczy on was dalszym ciągiem przygód vana Myśliwego.


Wyszło dłuższe niż zamierzałem.
 
Amyst jest offline